mały update:
Gryzelda dalej jest ganiana, ale najwyraźniej przyjmuje to za zabawę i ucieka w popłochu potrząsając fałdami tłuszczu i zakręcająć z piskiem łap.
Jak już dobiegnie do wyznaczonego punktu to role się odwracają i zaczyna gonić goniącego
Moje ogony szybko zrozumiały o co chodzi i tym sposobem piąty kot u wozu załatwił sobie bezproblemowe dokocenie.
Bardzo się cieszę, bo to wielka, tłusta kocia jedynaczka, która w swoim dorosłym życiu nie widziała innych kotów, bałem się że będzie się lała z moimi kotami a ona nie tylko je nauczyła nowej zabawy, ale i nie rzuca się na głaskającego, tak jak to robiła zanim do mnie trafiła. Zdarza się że nie pasuje głaskanko, ale przynajmniej teraz burczy i kłądzie uszy po sobie, zamiast jak wcześniej rzucać się do gardła.
P.S.
Winniczek został ogolony z tej drugiej strony kota (no trochę mu futra zostało) i nie mam już kakaowych wzorków na dywanie