Co z dzikimi kotami?Czy obecna sytuacja jest dobra?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 28, 2005 16:09 Co z dzikimi kotami?Czy obecna sytuacja jest dobra?

Chodzi mi o to , czy dzikie koty powinny byc tak mocno uzaleznione od czlowieka? Karmienie przez caly rok czy tylko pozna jesien -wczesna wiosna 2-3 razy w tygodniu lub wzalznosci od warunkow pogodowych. Pamietajmy ;to madre zwirzeta,i powinny byc wolne oraz spelniac bardzo wazna role w ekosystemie
pielegnirz
 

Post » Pt paź 28, 2005 22:16

na pewno karmienie jesienia, wiosna i zima, lato chyba bywa laskawsze dla dzialkowcow bo zawsze cos upoluja, nie wiem jak te miejskie

i koniecznie kastracja zeby sie stado nie powiekszalo a byla stala grupka bywalcow

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt paź 28, 2005 22:17

na pewno karmienie jesienia, wiosna i zima, lato chyba bywa laskawsze dla dzialkowcow bo zawsze cos upoluja, nie wiem jak te miejskie

i koniecznie kastracja zeby sie stado nie powiekszalo a byla stala grupka bywalcow

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt paź 28, 2005 22:31

Kot to zwierzę praktycznie udomowione... Kilka tysięcy lat udomowienia, przebywania blisko człowieka, na pewno odcisnęło na gatunku piętno...
Piętno chociażby jest widoczne w zachowaniach społecznych. Dziki przodek kotów domowych był samotnikiem. Oprócz lwa żaden inny kotowaty nie wiódł stadnego trybu życia. Tymczasem kot domowy na wskutek udomowienia nauczył się po prostu zyć wśród swoich pobratymców, no i wśród ludzi. Tak jak wiele innych zwierząt, pochłoniętych przez cywilizację. Czy dzisiaj, na przykład, wróbel, przeżyłby w swoim naturalnym środowisku ? To był ptak stepowy, żywiący się nasionami roślin, budujący gniazda w krzakach - dziś bez obecności człowieka i jego budowli ( wnęk w murach, itp., gdzie mógłby zakładać gniazda) - nie przeżyłby...
Koty dzikie nie są wolne z wyboru... To koty porzucone przez ludzi, zapomniane... Nie przeżyją bez pomocy, bo z pewnościa natura nie przystosowała je do życia w tak ciężkich warunkach klimatycznych. Koty, owszem, latem moga się wyżywić same... Mnóstwo jest gryzoni i owadów.. Ale.. zimą sytuacja ulega zmianie... Sa skazane na łaskę ludzi...
Zresztą w miastach i tak dostepność pokarmu jest mocno ograniczona. Niektóre wolno żyjące koty są zmuszone odwiedzać śmietniki, aby przetrwać...
Sytuacja jest poważna.. Koty mnożą się na potęgę.. Jeśli nie zapanuje sie nad ich rozrodczością, może to przerodzić się w tragedię. Kocią. Śmiertelność wśród miejsckich i wiejskich kotów jest ogromna. Gina pod samochodami, w zębach psów, z rąk sadystycznych ludzi.. To nie jest selekcja naturalna..
Dlatego uważam, że problem istnieje.. Z jednej strony - kot, istota uzalezniona od człowieka, a z drugiej - zwierzę, które ginie w sposób nienaturalny w tym sztucznym ekosystemie, jakim jest miasto i wieś...
Uważam, że koty nalezy dokarmiać, gdyż nie wyżywią się same.. Zwłaszcza zimą..
No i sprawa sterylizacji i kastracji - te zabiegi sa konieczne. Bo inaczej wciąż będziemy mieli setki niechcianych, umierających kociąt :( Smutne to..
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight, dwa książątka półkrwi i mała czarownica :)
http://emberiza.deviantart.com/

Obrazek

Pleiades

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Czw lip 29, 2004 13:07
Lokalizacja: Kórnik

Post » Pon paź 31, 2005 20:09

popiera ze trzeba je dozywiać. same nie dadzą rady. zwłaszcze te malutkie.2 dni temu szlam sobie ulicą i pod nogi wyszedł maleńki może ok 1-mc biały kocio. stanelam jak wryta bo 1m dalej byla ulica. nie bał sie jak go wziełam i zaniosłam dalej miedzy zabudowania. i co tam odkryłam? około 15-20 kotow w różnym wieku i roznej masci.był jeszce drugi maluszek biało rudy.polecialam obokdo sklepu/dobrze ze byl otwarty/ kupilam jakies jedzenie i dalam im. wyszed ł chlopiec ok 12 lat i przeprowadzilam wywiad.te koty sa jakiejs pani tzn ona im daje jedzenie/ nie wiem jak daje rade wyzywic je wszystkie/spią w kartonie pod balkonem/ mały ten karton/ chociaz te małe były brudne jakby wyszly zpiwnicy.nie wiedzialam co robic tak mnie to zaskoczyło.przeciez widac ze te koty sie rozmnazaja jak grzyby po deszczu.szlam tamtedy przypadkowo. jutro tez bede w tej okolicy .co z tym zrobić?
Gość
 

Post » Śro lis 02, 2005 9:32

Połapać najlpierw kocicie, potem kocury i wysterylizować - do tego potrzebny Ci kontakt z karmicielami, małe dobrze byłoby złapać, oswoić i znależć im domy.
Wiem, że to nie takie proste, ale w grupie da radę - na pewno jest możliwość darmowych sterylek w schronisku czy w jakiekjś lecznicy, lub chociażby wynegocjowanie z lecznicą rabatów. Nie rezygnuj, każde wysterylizowana kotka to co najmniej kikanaście kocich nieszcześć mniej

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 02, 2005 9:38

Najlepszym rozwiązaniem byłoby szukanie dla nich nowych domów, zwłaszcza dla tych najmniejszych. Jednak każdy zdaje sobie sprawę z tego jak trudno o porządny domek dla kotków-tyle ich przecież potrzebuje pomocy. zawsze jednak można powywieszać ogłoszenia na przystankach, u weterynarzy, w sklepach dla zwierząt, czy też zamieścić ogłoszenie tu, na forum...może akurat...
no i dokarmiać, dokarmiać, dokarmiać.szczególnie maleństwa, bo same nic nie upolują i koniecznie w zimie, bo wtedy w ogóle ciężko coż upolować, skoro wszystko śpi... :cry:
serce się Lamie, tyle nieszczęść spada na zwierzaki :cry:

baśa

 
Posty: 642
Od: Pt paź 28, 2005 8:24
Lokalizacja: Opole

Post » Nie lis 06, 2005 0:03

Czy sterylizacja i kastracja nie bedzie zagrozeniem dla gatunku?One potrafia same regolowac ilosc potomstwa w zaleznosci od ilosci pokarmu. Wiele zwierzat zostalo zgladzonych przez czlowieka.Ewolucyjne procesy zachodza, nie da sie ukryc,ale nie przyspieszajmy tego.Pozwolmy matce naturze regolowac te zmiany[czas leczy rany]Kto z was widzial raport o kotach w schroniskach.Liczby sa przerazajace!!!!!!!Ale jeszcze bardziej koty,ktore sa chore [oczy na wieszku i zaklejone nosy ,zaraza]Brak odpornosci na wirusy, bo matka ich nie miala,bo karmila kolejny miot i nie zdazyla sie zregenerwac.My ludzie chcemy miec za duzo wladze na tym swiecie.A koty[i nie tylko]sa bardzo inteligetne!!!!Teraz zatracacja to co w nich jest piekne WOLNOSC WOLNOSC!!!!!!!!! Byl wilk ,kot a teraz inne zwierzeta wyciagniete z ich naturalnego srodowiska.Nigdy niebedziemy wiedziec jak one sie czuja,jezeli nie doswiadczymy tego co one. Pomagajmy,ale niech bedzie to zgodne z natura.POzdrawiam. :D
pielegnirz
 

Post » Nie lis 06, 2005 6:34

pielegnirz pisze:Czy sterylizacja i kastracja nie bedzie zagrozeniem dla gatunku?One potrafia same regolowac ilosc potomstwa w zaleznosci od ilosci pokarmu. Wiele zwierzat zostalo zgladzonych przez czlowieka. /.../ Teraz zatracacja to co w nich jest piekne WOLNOSC WOLNOSC!!!!!!!!! Byl wilk ,kot a teraz inne zwierzeta wyciagniete z ich naturalnego srodowiska.Nigdy niebedziemy wiedziec jak one sie czuja,jezeli nie doswiadczymy tego co one. Pomagajmy,ale niech bedzie to zgodne z natura.POzdrawiam. :D

Bez mitologizacji poproszę :roll: To, co piszesz może dotyczyć kotów dzikich, jak ryś czy żbik, nie tych, które zostały dawno temu udomowione przez człowieka i żyją z nim - oraz obok niego - tylko dlatego, że sam wprowadził je kiedyś do swojego środowiska. Zostaje być zatem - jako gatunek - konsekwetnym i skoro przejęło się od natury odpowiedzialność za te stworzenia, dbać o nie dalej, najlepiej jak się umie.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lis 06, 2005 8:40

Dorzucę swoje dwa grosze, może trzy.

Zasadniczo zgadzam się z Estravenem w tej kwestii.
Wzięliśmy odpowiedzialność za te koty, które udomowiliśmy i to, że wiele z nich jest bezdomnych nie zmienia faktu, że są to koty domowe! Ich, że tak powiem, "reintrdukcja", niejako odwrócenie procesu udomowienia jest po pierwsze bez sensu, po drugie jest niemożliwe, po trzecie byłoby działaniem wbrew naturze - czyli czymś czego chcesz pielegniarzu uniknąć, jeśli dobrze rozumiem. I tu dochodzimy do drugiej kwestii. Otóż coraz bardziej przekonuję się do poglądu, że jest całkowicie mylne wyłączanie człowieka z jego działalnością poza naturę. Uważam, że to co człowiek robi, choćby nie wiem jak dziwne to było, jest elementem natury. Inna sprawa, że działaność przelkształceniowa człowieka w obecnym kształcie degraduje naturę. W takim spojrzeniu na sprawę jeszcze jaskrawiej widać, że to co robimy z tzw. przyrodą to po prostu to co robimy sobie, jako jej elementowi.
Ale wracając do sedna sprawy. Koty domowe żyjące poza domami to koty będące z definicji pod opieką ludzi (sprawowaną, lub niestety - nie). I nie ma w tym nic sprzecznego z ewolucją. Tak się bowiem składa, że zarozumialstwem jest myślenie, że możemy się do niej wtrącać lub nie. Że mamy taką moc sprawczą. Prawda jest taka, że jesteśmy my i to co robimy jednym z elementów ewolucji, czy chcemy, czy nie. I gadanie: nie wtrącajmy się, ewolucja tam działa, jest objawem (bez obrazy) naiwności i elementarnych braków w wiedzy.

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Nie lis 06, 2005 13:38

Koty zyly zawsze blisko czlowieka ale nigdy tak blisko.Podobnie jak wile innych zwierzat.Zobaczcie raporty o kotach w schronisku.
pielegnirz
 

Post » Nie lis 06, 2005 13:45

pielegnirz pisze:Koty zyly zawsze blisko czlowieka ale nigdy tak blisko.

Ten gatunek zawsze był blisko - obecne miejskie wolnożyjące to potomkowie gospodarskich, domowych i tym podobnych kotów.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lis 06, 2005 13:59

pielegnirz pisze:Koty zyly zawsze blisko czlowieka ale nigdy tak blisko.Podobnie jak wile innych zwierzat.Zobaczcie raporty o kotach w schronisku.


Koty w schroniskach umieraja
z chrob glodu brudu i rozpaczy

ale tylko czlowiek jest temu winien
i tylko kastracja na masowa skale i madra opieka nad kotami moze im pomoc.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Pon lis 07, 2005 18:19

A czy ktoś z Was widział całkiem zdrowego kota zewnętrznego?
Nie rozumiem gościa `pielęgniarza`.
Ciekawe co pielęgnuje? Może naiwne idee o WOLNOŚCI, zwłaszcza kociej. A życie `obok`? chyba nie ma kota, albo jego kot chodzi na misianki do sąsiadów. :twisted: Moje koty żyją ze mną! Nie obok!
Uch. Niedawno mieliśmy już rozmowę na temat kociego szczęścia - nie mogę znaleźć wątku....
Ostatnio edytowano Pon gru 26, 2011 0:17 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon lis 07, 2005 21:34

:evil: :evil: :evil: :evil: :evil: A staracie sie zrozumiec?Czy tylko :evil: :evil: Przepraszam.
pielegnirz
 

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, ewar i 533 gości