Czarny głuchy kocur

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 25, 2005 0:54 Czarny głuchy kocur

Czytałam tu ostatnio na forum o białym głuchym kotku szukającym domku, a mój był cały czarny i również głuchy jak pień. No właśnie-był, bo 26.08.2005 po prostu zapadł się pod ziemię. Wszekie poszukiwania w schroniskach, odwiedziny w najbliższych lecznicach , sąsiedzi, ogłoszenia na w internecie .itp. nie przyniosły żadnego rezultatu. Nie znalazłam go ani żywego ani martwego.Najdziwniejsze jest to że był bardzo nieufny do obcych ludzi. Był oczywiście kotem wychodzącym. Wiem , wiem zaraz powiecie, że skoro tak to sama sobie tej biedy napytałam ale to nie do końca tak jest. Przybłąkał się i zamieszkał w opuszczonej ruderze bez drzwi i okien jako już dorosły kot i mieszkał tak całą zimę, mimo że go dokarmiałam nie dał do siebie podejść. Byłam pewna że to jakiś dziki kot, trwało to dobre pół roku ale w końcu się przełamał i otarł mi się o nogi. Do domu również bał się wejść. Dużo cierpliwości mnie to kosztowało żeby zrobić z niego miziastego kota i nie do końca mi się to udało, był bardzo niezależny. Do tego okazało się że jest głuchy, wykastrowany i strasznie boi się gwałtownych ruchów, czyli kiedyś na pewno miał właściciela. Pewnie przez swoją agresywość został wyrzucony z poprzedniego domu, bo nie potrafił się bawić nie używając pazurów. Strasznie się do niego przywiązałam, może dlatego że był takim trudnym kotem...Ciągle jednak mam nadzieję że on nadal gdzieś sobie żyje. Na widok każdego czarnego dużego kota robi mi się gorąco, bo może to on. Bardzo lubił jeżdzić samochodem i myślę że to go mogło zgubić, bo wskakiwał sam do samochodu , tylko po co komuś taki dzikusek. Z nowego miejsca na pewno by uciekał. I dlatego zwracam się do was Kochani z ogromną prośbą, może ktoś dokarmia takiego kocura gdzieś na działkach, przy blokach itp miejscach myśląc że to dziczek i kot ten pojawił się w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy. A może jest w jakimś schronisku w okolicach Warszawy. Wiem że pisuje tu dużo osób ze stolicy i dużo osób jest wolontariuszami lub ma z nimi kontakt. A może jakiś sąsiad lub znajomy się raptem dokocił czarnym kotem. Najgorsze jest to że nie posiadam niestety żadnego zdjęcia mojego Alberta ale postaram się go opisać - typowa sylwetka kota orientalnego, długie łapy, długi pysk, wystające górne kły z pyska, czarny jak węgiel razem z wąsami ale jednocześnie kawał kocura, ważył 7 kilogramów, wszystkim znajomym się strasznie podobał. Ale się rozpisałam. W Was moja ostatnia deska ratunku. Proszę tylko żeby pamiętać o czarnym głuchym kocie i szybko dać mi znać , podjadę wszędzie (Warszawa i okolice) może jest jeszcze szansa na odnalezienie go. Z góry wielkie dzięki

denia1

 
Posty: 15
Od: Pon paź 03, 2005 22:22
Lokalizacja: warszawa jelonki

Post » Wto paź 25, 2005 8:06

To smutne. Nie będę Cię pognębiać, bo sama wiesz , że ma miejsze szanse niż normalny kot. Ale nie trać nadziei. Szukaj go w nocy i o świcie. Tam gdzie są inne koty.
Z tego co piszesz Albert jest dość zaradny jak na głuchego kota. Sądzę, że był wcześnej źle traktowany.
Ja też mam głuchą Biankę. Jest bielusieńka i drobna. Nie słyszy nic kompletnie. Wzięłam ją bo była zagrożona na dworzu. Nie słyszała przecież zbliżającego się samochodu czy szczekania nadbiegającego psa. Do tego ma jakiś lekki niedowład tylnych łapek. Chodząc "zamiata" kuperkiem. Sądzę, że mogła być uderzona lub potrącona.
Jak Albert sie znajdzie, lepiej zrobisz nie wypuszczając go więcej, ew na szelkach.
Trzymam za Alberta, to dzielny chłopak.

Prakseda

 
Posty: 8148
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto paź 25, 2005 9:27

Wiem co czujesz, bo ja w tym roku też straciłam czarnego kota bez wieści. Mam nadzieję, że Twój się odnajdzie. Popytaj jeszcze osoby, które w poblizu siedziby kota zazwyczaj parkowali. Może coś wiedzą o kocie. Mógł wsiąść do samochodu, a potem ujawnić się w czasie podróży. Ktoś mógł go wyrzucić gdzieś po drodze.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto paź 25, 2005 16:10

Dzięki dziewczyny za słowa otuchy. Ciągle liczę na to, że może dadzą mi znać jakieś osoby które dokarmiają bezdomne koty na terenie Warszawy tzw.dziczki. Może w jakimś stadku w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy pojawił się ok. 3-letni czarny kocur który boi się ludzi, mogłabym podjechać o każdej godzinie i sprawdzić osobiście czy to ten. Ciągle nie tracę nadziei bo mój Albert jest strasznie cwanym kotem i myślę że pomimo swojej ułomności ( głuchota ) da sobie radę. Podaję swój telefon 0-501-194-966

denia1

 
Posty: 15
Od: Pon paź 03, 2005 22:22
Lokalizacja: warszawa jelonki




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 496 gości