Czarny głuchy kocur

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 25, 2005 0:52 Czarny głuchy kocur

Czytałam tu ostatnio na forum o białym głuchym kotku szukającym domku, a mój był cały czarny i również głuchy jak pień. No właśnie-był, bo 26.08.2005 po prostu zapadł się pod ziemię. Wszekie poszukiwania w schroniskach, odwiedziny w najbliższych lecznicach , sąsiedzi, ogłoszenia na w internecie .itp. nie przyniosły żadnego rezultatu. Nie znalazłam go ani żywego ani martwego.Najdziwniejsze jest to że był bardzo nieufny do obcych ludzi. Był oczywiście kotem wychodzącym. Wiem , wiem zaraz powiecie, że skoro tak to sama sobie tej biedy napytałam ale to nie do końca tak jest. Przybłąkał się i zamieszkał w opuszczonej ruderze bez drzwi i okien jako już dorosły kot i mieszkał tak całą zimę, mimo że go dokarmiałam nie dał do siebie podejść. Byłam pewna że to jakiś dziki kot, trwało to dobre pół roku ale w końcu się przełamał i otarł mi się o nogi. Do domu również bał się wejść. Dużo cierpliwości mnie to kosztowało żeby zrobić z niego miziastego kota i nie do końca mi się to udało, był bardzo niezależny. Do tego okazało się że jest głuchy, wykastrowany i strasznie boi się gwałtownych ruchów, czyli kiedyś na pewno miał właściciela. Pewnie przez swoją agresywość został wyrzucony z poprzedniego domu, bo nie potrafił się bawić nie używając pazurów. Strasznie się do niego przywiązałam, może dlatego że był takim trudnym kotem...Ciągle jednak mam nadzieję że on nadal gdzieś sobie żyje. Na widok każdego czarnego dużego kota robi mi się gorąco, bo może to on. Bardzo lubił jeżdzić samochodem i myślę że to go mogło zgubić, bo wskakiwał sam do samochodu , tylko po co komuś taki dzikusek. Z nowego miejsca na pewno by uciekał. I dlatego zwracam się do was Kochani z ogromną prośbą, może ktoś dokarmia takiego kocura gdzieś na działkach, przy blokach itp miejscach myśląc że to dziczek i kot ten pojawił się w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy. A może jest w jakimś schronisku w okolicach Warszawy. Wiem że pisuje tu dużo osób ze stolicy i dużo osób jest wolontariuszami lub ma z nimi kontakt. A może jakiś sąsiad lub znajomy się raptem dokocił czarnym kotem. Najgorsze jest to że nie posiadam niestety żadnego zdjęcia mojego Alberta ale postaram się go opisać - typowa sylwetka kota orientalnego, długie łapy, długi pysk, wystające górne kły z pyska, czarny jak węgiel razem z wąsami ale jednocześnie kawał kocura, ważył 7 kilogramów, wszystkim znajomym się strasznie podobał. Ale się rozpisałam. W Was moja ostatnia deska ratunku. Proszę tylko żeby pamiętać o czarnym głuchym kocie i szybko dać mi znać , podjadę wszędzie (Warszawa i okolice) może jest jeszcze szansa na odnalezienie go. Z góry wielkie dzięki

denia1

 
Posty: 15
Od: Pon paź 03, 2005 22:22
Lokalizacja: warszawa jelonki



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 522 gości