Pewnie wilu z was spotkalo sie z podobnym klopotem, pewnie wilu z was mialo pod opieka kota ktoremu bylo ciezko znlaesc dom....
Mamy w fundacji 6 miesieczne koty- buraski, szare tygryski. Zabralismy je z krzakow wraz z matka. Byly dzikawe ale oswajanie szlo calkim ok - bylo coraz lepiej.
Caly czas jednak strach- ze bure, ze juz spore...
Wtedy zaatakowala koty panleukopenia... trzykolorowa siostra buraskow umarla z 2 dni od wuystapienia objawow kilkadziesiat dni zastrzykow, wlewow, jezdzenie do lecznic....
cale oswajanie zostalo zaprzepaszczone
W tej chwili kotki maja ok 6 miesiecy, sa jak dla mnie sliczne, ale wiem jaki jest swiat.... Boja sie... nie sa agresywne ale sie boja
Jakie sa szanse, ze ktos zechce je tylko dlatego ze sa biedne, zeby pomoc im, a nie splnic swoje marzenia czy gusta ? Zdarzaja sie takie przypadki, ale to sa raczej cuda, a nie norma
ysle, ze gdyby trafily do mieszkania i ktos dalby im duzo serca- szybko by sie oswoikly i byly bardzo kochane.... ale jesli bede na to liczyc , moze sie okazac ze koty beda u nas jeszcze kilka lat i z kazdym dniem ich szansa bedzie spadac ponizej zera....
I w tej sytuacji nachodzi mnie pytanie " co robic?"
Jestem w totalnje kropce