Można powiedzieć, że jestem nieoficjalnym alergikiem
Przyjaźniłam się kiedyś z właścicielką dwóch kotów syjamskich i za każdym razem gdy u niej nocowałam rano budził mnie cieknący katar i łzawiące oczy, natomiast pers mojego byłego wcale mnie nie uczulał.
Minęło kilka lat i podjęliśmy z moim TŻ decyzję o przygarnięciu jakiejś kociej bidy, po cichu obawiałam się nawrotu alergii, ale nikomu o tym nie wspominałam bo moje pragnienie zaopiekowania się kotkiem było zbyt duże.
Muszę też wspomnieć, że jako dziecko miałam robione testy i wynikało z nich, że powinnam unikać kontaktu z pierzem, miodem, czekoladą orzechami itd. Później te alergie minęły.
Kiedy w końcu pojawił się kotek i to nie jeden bo od razu dwa
momentalnie nawiedził mnie katar
cieknący i strasznie upierdliwy,kichanie i łzawienie oczu.
Przeczytałam chyba wszystkie możliwe posty na temat alergii i postanowiłam jeszcze trochę poczekać i nie biec od razu do lekarza. Póki co opłaciła się cierpliwość bo alergia jakby ustępuje
Katar coraz mniejszy, a oczy wcale nie pieką, moje maleństwa się do mnie tulą i obowiązkowo śpią w łóżku razem z nami.
Szczerze mówiąc nie jestem zbyt pedantyczna i jakoś nie mogę się przekonać do codziennego odkurzania, mam dywan i zasłonki więc alergeny są wszędzie w pościeli, łóżku na fotelach....staram się mieć z nimi(alergenami) jak najwięcej kontaktu aby mój organizm się do nich przyzwyczaił
no i oczywiście o oddaniu kociastych nie ma mowy
PS:oczywiście opcja z dwoma(i więcej) kotami jest jak najbardziej na plus