doczytałam sobie w wolnej chwili
kilka komentarzy
raz
koc- cat dlaczego oddawałaś kociaki bez drugiego szczepienia mam nadzieję, ze już tego nie robisz i szczepienia kociąt są we właściwym czasie Niedopilnowanie tego nie wystawia dobrego świadectwa hodowcy...
Dwa
jak lecznica może nie mieć w miarę dokłądnej wagi
Bała bym się tam kota odrobaczyć (dawka na kilogram), poddać narkozie (dawka na kilogram). Brrrrr
Trzy
bardzo, bardzo bym chciała by nasze schroniska sterylizowały kociaki w wieku tak trzech miesięcy. Ile by to naszych problemów rozwiązało? Ile mniej kociąt by umarło? Bo przecież nadal masa kociąt (i szczeniąt) RODZI się w schroniskach
No a potem umierają masowo...
Znam hodowców którzy hodując niedużą (wagowo) rasę kotów wykastrowali kotki przed czwartym miesiącem życia. Kociaki czuły się rewelacyjnie.
Jakbym oddawała kotkę (rasową) komuś dobrze znajomemu gdzie bym mogła głową zaręczyć, że ją wysterylizuje- to ok, niech zrobi to w przyszłości. Ale jak to obcy człowiek.... Nie z każdym nowym opiekunem kota utrzymuje się stały kontakt.
Jak słyszę u hodowców ostatnio częstym sprawdzianem chętnych na kotkę jest stwierdzenie "kotka do oddania-sprzedaży będzie już wysterylizowana" (niezależnie czy będzie, czy nie, to taki test). Cała MASA osób wtedy rezygnuje. Wiecie o czym to świadczy... Bo raz dla zdrowia, bo ona taka liczna to chciałam mieć kociaka po niej, bo sąsiad miał fajnego kocurka...
Pewnie by wysterylizowali w końcu, ale niestety tez raz rozmnożyli....
Kwestia jest jeszcze ras. MCO czy BRI powinny urosnąć dość potężne, wykastrowany malutki kocurek nie będzie wyglądął tak jak pełnojajeczny brat. Choć z drugiej strony przy kocie na kolanka to może nie jest tak istotne. Poza tym przede wszystkim mówimy tu o kotkach, a one są zawsze drobniejsze niż kocury.
Sama ma w domu kotkę dzikuskę-dzikuskę jak pisze gagucia. Złapana jak miałą jakieś 2,5 miesiąca. Nie oswoiła się niestety (też jestem w szoku). Odrobaczona i dwa razy zaszczepiona miała być wypuszczona. Kotenia drobna, malutka. W wieku 4,5 miesięcy miała sterylizację. Poprosiłam weta, wiem, że ma duże doświadczenie choć nie lubi maluszków ciąć. Ale jak stwierdził- jak trzeba to trzeba. Kotka ważyła może z dwa kilogramy. Sterylizowana była oczywiście krótkim cięciem- rzecz bardzo, bardzo ważna!!!!
Jak pisałam dzikuska. Przyniesiona do domu już w pełni wybudzona zwiała jak zwykle i nie miełam możliwości zakłądac kubraczka, kołnierza, kontrolować ranki. Złapałam ją tylko raz (jak sama schowała się w transporterka) i poszłyśmy na kontrolę do weta. Krótkie cięcie goiło się szybko, kotka dobę po zabiegu biegała i skakała po meblach. Zero chorowania, brzuch szybko zarósł. Tak na prawdę w 10 dni pozabiegu mogłam ją wypuścić.
Nie wypuściłam niestety bo wtedy raz jedyny wciśnięta w kąt na pralce dała się pogłaskać. Myślałam, ze to przełom, że będzie lepiej i złamałam się. Kotka nadal u mnie, prawie nogi gubi w ucieczce przed człowiekiem
Rozwija się bardzo dobrze, urosła, zmężniała. Nie pozostał jej wygląd kociaka, ma skończone pół roku i wg mnie rozwija się zupełnie normalnie, powoli przypomina dorosłego kota
gagucia- na Powązkach szaleje jakieś paskudne coś, więc nie można uogólniać, ze kociak wypuszczony po sterylce na bank zachoruje. Z Powązkami i kotami macie pecha