Strona 99 z 103

Re: Grzybica

PostNapisane: Pt wrz 19, 2014 20:05
przez Kazia
vera111 pisze:Kaziu powiedz proszę jak się kąpie kota w pollenie JK tzn jaki roztwór % i czy trzeba splukiwac. Miło słuchać dziewczyny ze nie taki MC straszny 8O Ja myslalam że to juz koniec świata :strach:
W teorii roztwór 1:30.
Ja do kąpieli robiłam 1:20 albo nawet 1:15.
robiłam roztwór w dużym garnku, najpierw z boku kota namoczyłam i wkładałam do garnka. Roztwór powinien być dość ciepły. Trzymałam w tym garnku 10 minut, jednocześnie polewając wszystkie wystające części kota, łącznie z główką i częścią twarzową. Uszy zaginałam i trzymałam palcami, żeby się woda nie nalała (można zatkać wacikami, tylko nie wpychać za głęboko, żeby się dało wyjąć). Zakrywałam palcami oczy, żeby sie do oczu nie dostało, i myłam tym też buzię.
Po 10 minutach wyjmowałam kota do drugiej części zlewu i płukałam pod kranem, można prysznicem, co kot lepiej zniesie. Obok na stole miałam 3 duże ręczniki, i dokładnie osuszałam, wycierałam 2 pierwszymi, w trzeci zawijałam kota i tak go trzymałam zawiniętego z 15-20 minut, po tym czasie był już prawie suchy.

Można kąpać co kilka dni, a można zrobić taką kąpiel raz, a potem 2 razy dziennie tylko smarować zmiany. Wtedy już do smarowanie już roztwór przepisowy 1:30.

Re: Grzybica

PostNapisane: Nie wrz 28, 2014 11:54
przez I&S
vera111 pisze:Kaziu powiedz proszę jak się kąpie kota w pollenie JK tzn jaki roztwór % i czy trzeba splukiwac. Miło słuchać dziewczyny ze nie taki MC straszny 8O Ja myslalam że to juz koniec świata :strach:

Aby wyleczyć kota z MC, wystarczy go na MC zaszczepić - z teguły dwukrotnie. Jedna szczepionka to pewnie teraz koszt ok. 70zł, a masz pewność, że kot będzie zdrowy i nie musisz go stresować kąpielami.

Re: Grzybica

PostNapisane: Nie wrz 28, 2014 12:36
przez Kazia
I&S...jak moje koty "złapały" grzybicą, to zaszczepiłam cale stado...te które już mialy objawy i te, którwe jeszcze nie miały.
Dwukrotnie.
To była, po posiewie, pierwsza rzecz, którą zrobiłam (chodzi o podawane leki, bo wykąpałam i zaczęłam smarować od razu jak tylko się zorientowałam, że to grzyb).
Niestety...koty owszem, pięknie się leczyły...zmiany ustępowały...po czym po ok 2 tygodniach wychodziły nowe.
Tak się bujałam, aż naświetliłam cale mieszkanie lampą UV, codziennie przez tydzień każde pomieszczenie. Po tygodniu druga seria, znowu przez tydzień.
Równocześnie oczywiście podając kotom leki.
Po tym już żadna zmiana się nie pojawiła.
Uważam, że trzeba grzyba atakować równocześnie z każdej strony, czyli kotom wewnętrznie i zewnętrznie, i jednocześnie skutecznie usunąć zarodki z otoczenia.

Poza tym, inaczej to wygląda, jak w domu jest 1-2 koty, a inaczej jak jest ich więcej.
No i też zależy od samego grzyba, kondycji kotów...każdy przypadek leczy sie inaczej.

Re: Grzybica

PostNapisane: Pon paź 06, 2014 8:51
przez vera111
Dzieki Kaziu. Zastanawialam sie czy pollene trzeba splukac. To znaczy, ze jak smarujemy punktowo to tez pluczemy? Co do szczepionek to duzo sie slyszy ze sa nieskuteczne, ale ciekawe dlaczego. Moj lekarz mowil, ze jak zaszczepie to 8miesiecy spokoju i nawet jesli komus pojawilaby sie jakas zmiana to nie grzyb. Nie wiem ale gdyby tak bylo to byloby super

Re: Grzybica

PostNapisane: Pon paź 06, 2014 9:56
przez Kazia
Jak smarujesz punktowo, to bez spłukiwania.
Ja wtedy przez 10 minut pilnuję, żeby kot się nie lizał...ale jeżeli sam nie ma ochoty się lizać, to nie musisz.
Pollena nie jest toksyczna ani w żaden inny sposób szkodliwa po zlizaniu, tyle że jak ją zaraz zliże, to jej w tym miejscu nie będzie.

Mnie wet nie mówił, że jak zaszczepię, to leczenie z głowy...polecił szczepienie jako leczenie wspomagające.
Nie wiem, jakby się to leczyło bez zaszczepienia, ale z całą pewnością wiem, że jakby się nie rozsiało po całej chałupie, to by się wyleczyło szybko i sprawnie.
Niestety, koty ewidentnie zakażały się kilkakrotnie od nowa tym co się rozsiało.

Na pewno każdy przypadek jest inny i zależy od bardzo wielu czynników.

Re: Grzybica

PostNapisane: Pon paź 06, 2014 11:28
przez vera111
A slyszalas aby po zaszczepieniu np. za kilka miesiecy grzybek wrocil?

Re: Grzybica

PostNapisane: Pon paź 06, 2014 11:43
przez Kazia
Ja w sumie miałam do czynienia z grzybicą tylko ten jeden raz (ale za to porządnie :( )
Ale sądząc z tego jak to u mnie wyglądało, po kilku miesiącach to już właśnie może być tylko nowe zakażenie z zarodników, które przetrwały w otoczeniu.
Lecząc kota równocześnie wewnętrznie i zewnętrznie, usuwasz wszystko co jest "na kocie".
Dlatego tak ważne jest również usunięcie wszystkiego co się w domu rozsieje.
Grzyby mogą przetrwać bardzo długo w otoczeniu, nie wiem, czy nawet nie kilka lat. Jak po kilku miesiącach kot wejdzie w jakiś zakamarek i zgarnie takie zarodniki, to zabawa zaczyna się od początku.
U mnie, grzybek był bodajże 3 lata temu, i nic nie wróciło.

Re: Grzybica

PostNapisane: Pon paź 06, 2014 12:01
przez vera111
No to super. Ja dezynfekowalam wszystko ozonatorem i w niektorych pokojach swieca dymna.

Re: Grzybica

PostNapisane: Pon paź 06, 2014 12:06
przez vera111
No i poszczepieniu teoretycznie nawet jesli jest cos w otoczeniu to kotek nie powinien sie zarazic.Czytalam gdzies ze byly takie experymenty tzn. do stadka kotow zaszczepionych wpuszczali chore naMC i podobno nikt sie nie zarazil

Re: Grzybica

PostNapisane: Pt paź 17, 2014 9:09
przez vera111
No to się łudziłam. Niestety kotka była 3 razy zaszczepiona( felisvac ) leczona orungalem potem terbinafiną kąpiele, dezynfekcja itd a grzyb powrócił :(
Zrobiłam jej testy felv i fiv i są ujemne. Ogólnie też jej nic nie dolega, wiec nie wiem co robić . Czy myslicie,że microsporum może byc nieuleczalne?

Re: Grzybica

PostNapisane: Pt paź 17, 2014 10:55
przez vera111
Może ktoś orientuje się co jaki czas można szczepić kota szczepionką przeciwgrzybiczą czy 2 miesiące to nie będzie za wcześnie ? Bo myślę czy jej nie zaszczepić jeszcze raz.

Re: Grzybica

PostNapisane: Czw paź 23, 2014 12:55
przez Pako_mrrr
Potrzebuję porady grzybnej, albo grzybowej ;P – przepraszam że to takie długie, ale historia jest długa, a wolę podać wszystkie szczegóły, bo może się okazać że coś jest ważne…
Niedawno znalazłam kotkę (z zapaleniem gruczołów mlecznych, po niedawnym porodzie) w pociągu, wzięłam to do domu i okazała się puszką Pandory - całe moje stadko domowe mi się pochorowało w krótkim czasie od jej przybycia (w sumie 3 rezydentów).
W tej chwili dwa koty są izolowane w mieszkaniu rodziców, (bo miały kk) u mnie jest ta właśnie znaleziona kotka - zwie się Łachu i Pako mój rezydent (który też ostatnio choruje, ale nie na kk, a nie wiadomo na co - jest w trakcie diagnozowania – długa historia, jest na innym wątku).
Pako w drugim tygodniu podawania metacamu zaczął trząść łebkiem, zajrzałam do uszu, w środku była brązowa maź – ze względu na ciężką naturę Paka (i konieczność poddawania narkozie u weta), sprawa uszu została zdiagnozowana przez zdjęcia (obfotografowałam moim wetkom, delikwenta, jego uszy, przed czyszczeniem, po czyszczeniu, patyczki z wydzieliną). Powiedziały że zapalenie i dały aurizon. Po dwóch dniach zakraplania pakowych uszu, coś mnie tknęło i zajrzałam do uszu kotki i - zobaczyłam to samo – czyli te brązową maź! Ona jednak nie trzęsła łebkiem, chyba przez to że miała na pewno do tej pory dość ciężkie życie i jest bardzo dzielna i na nic się nigdy nie skarży. Bardzo prawdopodobne jest to że ona miała ten syf w uszach pierwsza tylko się nie skarżyła, a Pako jak to złapał (pewnie od niej) – od razu zaczął się trząść głową i pokazywać że cos jest nie tak. Zadzwoniłam do vetek i dostałam aurizon również dla Łacha.
Zakraplaliśmy tym specyfikiem wszystkie 4 uszy 10 dni. Po tym czasie wszystko ładnie zeszło. Uszy w środku ładne, czyste. Nikt się nie drapie.
Po dwóch dniach wracam sobie z pracy biorę Łacha na ręce, głaszczę i co? Za uszami łupież ;/ zaczęłam tam gmerać żeby sprawdzić jak wygląda skóra i w palcach zostało mi futerko – efekt łyse placki za uszami Łacha. Zadzwoniłam do vetek – diagnoza, pewnie grzyb – przemywać nizoralem, obserwować. No i tak przemywałam aż do Soboty, łupież zniknął, łysienie się nie powiększało, ale tez nie obrastało futerkiem. Do vetek z telefonu mam daleko (trzeba samochodem jechać), ale bliżej domu mam innego veta, myślę sobie z Pakiem nie dali rady mi pomóc, ale Łacha z zapalenie gruczołów mlecznych wyleczyli, to może i z grzybem sobie poradzą). Wzięłam Łacha do transportera, i na rower (mam taki specjalny koszyk, Pako jest za duży, ale Łachu idealnie pasuje). Pojechałyśmy, Pan doktor ją obejrzał, powiedział że przez to że smarowałam nizoralem to nie ma sensu pobierać próbki na posiew. W uszach jest ładnie, a do zewnątrz dostałam imaverol. Na pewno wszystko tu o nim wiecie. Zrobiłam jak jest na ulotce i jak kazał lekarz. Wykąpałam towarzystwo (Paka też, bo wiadomo to zaraza) – spryskałam zawiesiną. A teraz co drugi dzień smaruje uszy. U Łacha super poprawa, zaczęło pięknie zarastać futerkiem.
Gorzej z Pakiem – przed imaverolem, nie miał ani łysiny ani łupieżu, jedynie lekkie zaczerwienienie (on jako rudy, zawsze jest bardziej czerwony i różowy niż taka np. bura Łachu - no ale tu było widać to zaczerwienienie tylko wyraźnie w okolicy uszu). Wczoraj te uszy miał jeszcze bardziej czerwone i takie ciepłe, za ciepłe ;/
Nie drapie się, nie trzęsie łebkiem, ale ma czerwone ciepłe uszy… czy to normalna reakcja na ten imaverol, czy powinnam się zacząć niepokoić?

Re: Grzybica

PostNapisane: Czw lis 13, 2014 13:02
przez ilonakrawczyk_1989
został może komuś lek ketokonazol? nigdzie nie mogę znaleźć(lek został wycofany) a nie mogę podać innego leku papudze ;/

Re: Grzybica

PostNapisane: Pon lis 24, 2014 19:59
przez bellx
Hej
Mam problem z moim Persem. Ma nawrót choroby... Na razie jest na antybiotyku (+lekach osłonowych), lekach wzamcniających odporność (oraz skórę) oraz ma kąpiele co 3 dni. Szczepionki miał w ubiegłym rokui zastanwiam się czy znowu ich nie zaaplikować serii. Jak myślicie? Może mieć ponownie wogóle aplikację tych szczepionek? Czy od razu tą lepszą, na tego innego grzyba? I czy wogóle można pobrać wymaz po rozpoczęciu leczenia w kierunku grzybicy? Czy jeśli ma już kąpiele to nie ma sensu?

Re: Grzybica

PostNapisane: Czw lis 27, 2014 14:48
przez Pako_mrrr
Lekarze mi mówili że żeby pobrać wymaz, kot musi przynajmniej 10 dni nie brać żadnych leków, nie być smarowany ani kąpany.
Ja właśnie czekam aż minie 14 dni odkąd nie podaje już mojemu orungalu, niczym go tez nie smaruje... mam dziwne wrażenie że jak przestałam walczyć to się zrobiło lepiej, uszy są czyste, nie ma zaczerwienień, nic nei swędzi, została tylko łysa skóra za uchem - sama nie wiem, może to nie grzybica ;/// mam nadzieję że na tym wymazie coś wyjdzie...