Grzybica

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 04, 2009 18:16

Tak, to zdecydowanie Imaverol. Tak powiedzial, kazal co 3 dni smarowac.
Na szczepienie na grzybice -troche mnie to zdziwilo.
moze jej sie pogrszylo, ze strasznie panikuje i co pare dni taszcze ja do weta, zeby sprawdzil czy wszytsko dobrze, czy pomagaja te specyfiki.
Najgorsze ze te nowe ogniska ma blisko oczka i boje sie zeby nie dostal sie ten srodek jej do oczka.
Najgorzej mnie martwi, ze te pierwsze zmiany caly czas sa szare i nieladnie to wyglada:(co prawda nie ma juz takich lusek,ale nie wiem czy ten grzyb tam dalej sie nie rozwija(choc wet jak jej zmienil to do smarowanie tos prawdzal ta lampa i mowil ze juz nie ma takich siedlisk tego grzyba jak miala)
Zapomialm odp, ze jestem z Łodzi.
sonnenschein

sonnenschein

 
Posty: 17
Od: Nie sty 04, 2009 16:34

Post » Nie sty 04, 2009 18:34

Ja absolutnie nie mam doświadczeń z grzybicą u tak małych kotów, ale u swojej nastolatki trochę w tym roku z grzybem powalczyłam. I z tego co mówiła mi wetka, wybić grzyba do cna można tylko farmakologicznie od środka. Cała reszta to wspomaganie, mniej lub bardziej trwałe i skuteczne.

megan72

 
Posty: 3472
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Nie sty 04, 2009 18:44

tez tak slyszlam i czytalam i dlatego boje sie o moje malenstwo.
myslisz ze sama szczepionka tez pomoze?
sonnenschein

sonnenschein

 
Posty: 17
Od: Nie sty 04, 2009 16:34

Post » Nie sty 04, 2009 19:07

U mojej koty wetka zdecydowała się na inne leczenie, uzasadniając, że objawy są zbyt nasilone aby sama szczepionka mogła sobie z grzybem w takiej ilości poradzić. Najpierw było długie leczenie środkiem przeciwgrzybiczym, równoczesne monitorowanie stanu wątroby, na koniec szczepionka w dwóch dawkach. I oczywiście posiew mykologiczny, który potwierdził, że wszystko jest ok.
Ale co i jak u małego kota, nie umiem Ci podpowiedzieć. Wiem tylko, że wszystkie leki anty grzybicze czy anytypasożytnicze są cholernie toksyczne, i możliwość ich stosowania u małych kotów jest ograniczona. Jakieś można stosować na pewno, ale warto na pewno na wszelki wypadek dopytać weta, czy aby na pewno dawki i leki są dla młodzika odpowiednie.

megan72

 
Posty: 3472
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Nie sty 04, 2009 19:11

Niedawno zakończyłam walkę z grzybem u kociaków, mogę podzielić się doświadczeniami.

Maluchy (2 mies) pryskałam całe imaverolem co 2 dni (nie tylko miejsca z widocznymi zmianami). Zakupiłam spryskiwacz taki jak do kwiatów, w nim rozrabialiśmy imaverol i pryskaliśmy. Oczywiście koty po pryskaniu trzymane w ciepełku, aby się dodatkowo nie przeziębiły. Oczy zasłanialiśmy ręką, a w pobliżu oczu smarowałam nasączonym wacikiem.

Koty zostały zaszczepione felisvac (dwukrotnie), ale podobno działa to tylko wspomagająco, sama szczepionka kota z grzyba nie wyleczy. Dodatkowo wspomaganie odporności maluchów, karma RC lub Royal (bo ma lizynę).

Niestety mimo zachowywanych środków ostrożności (maluchy w klatce wystawowej, kontakty z nimi tylko w gumowych rękawiczkach, szorowanie domestosem wszystkiego, co wyszorować się dało) zaraziłam się grzybem i niestety przeniosłam na nasze koty :(
Wówczas stwierdziliśmy, że zaczynamy leczenie farmakologiczne u wszystkich domowników (bo na końcu wszyscy to mieli). Dopiero po tym się pozbyliśmy tego dziadostwa. Niestety leki te są szkodliwe, moga zniszczyć wątrobę.
Jak już wszystko wyglądało dobrze pobraliśmy jeszcze próbki naskórka i sierści i zrobiliśmy badania na obecność grzyba - wyniki wyszły negatywne :)

Dodatkowo mieszkanie spryskiwałam imaverolem. Na szczęście nie mam dywanów, bo chyba wywaliłabym wszystko ;) Tu należy uwzględnić, że imaverol delikatnie zabarwia na czerwono.
Częste pranie pościeli (bo moje koty śpią z nami w łóżku), ręczników i wszystkiego co można wyprać w maksymalnych dopuszczalnych temperaturach. A następnie prasowanie wszystkiego, łącznie ze skarpetkami :roll: Podłogi myte domestosem, transportery także odkażane domestosem.
Na zakończenie jeszcze poświeciliśmy sobie lampą bakteriobójczą.
Przez cały okres walki z grzybem ścisła kwarantanna - żadnych gości oraz odwiedzin u ludzi posiadających koty czy też małe dzieci.

Podobno mieliśmy pecha :( Rozmawiałam z ludźmi, który grzyba już przerobili - nikomu nie zdarzyło się to na taką skalę, mimo kwarantanny maluszków i wielkiej ostrożności się nam po chacie rozniosło.

Z tego co wiem, nie zawsze grzyb świeci w lampie Wooda, sama lampa nie jest wystarczająca aby potwierdzić usunięcie grzyba. Dodatkowo może nie świecić, jeśli już był czymś smarowany (siostrę dermatolog wyzwała, bo sis wysmarowała się moją maścią i poszła do lekarza, no i lekarce nie chciało świecić).
Obrazek

fuerstathos

 
Posty: 1378
Od: Sob sty 24, 2004 17:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sty 04, 2009 19:21

dzieki za wszytskie rady.
ja wlasnie odkrylam ze nie tylko na pyszczku ma nowe ogniska- chyba to przez to ze probowala zlizywac masc i wlasnie tak jak tarla tak sobie roztarla to cholerstwo. jutro wybieram sie do innego, poleconego przez pania prowadzaca fundacje weterynarza. mam nadzieje, ze poradzi cos i w koncu beda widoczne efekty.
ja niestety w dwoch pokojach mam dywany i teraz nie wiem jak odkazic cale mieszkanie. :(
sonnenschein

sonnenschein

 
Posty: 17
Od: Nie sty 04, 2009 16:34

Post » Nie sty 04, 2009 19:32

a jeszcze mam pytanko do Ciebie fuerstathos:
czyli tylko szczepionka i imaverol stosowalas u maluchow? bez doustnych lekow?
sonnenschein

sonnenschein

 
Posty: 17
Od: Nie sty 04, 2009 16:34

Post » Nie sty 04, 2009 19:35

Ja grzyba też podłapałam, ale ze mnie stosunkowo szybko i bezproblemowo dało się go zleczyć. Dywanów nie mam, ale pościel, kołdry, poduszki, obicia mebli prałam co tydzień w 90 st. Podłogi virkonem. Co ciekawe, moja druga kota, 12letnia, leczona onkologicznie kilka lat temu - w związku z tym uważana za jednostkę o trwale obniżonej odporności - nic nie chwyciła. Obie dziewczyny przez miesiąc dostawały scanomune. Bromba leczona była Lamisilem, osłonowo na wątrobę dostawała hepatil.

megan72

 
Posty: 3472
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Nie sty 04, 2009 19:35

Głowa do góry, to da się wyleczyć :)

Dywany (jeśli nie są białe) spryskaj imaverolem lub czymś podobnym. Pewnie jeśli przejrzysz ten wątek, to coś znajdziesz w tym temacie.
Niestety te zarodniki bardzo łatwo się roznoszą i mają silną wolę przetrwania.

Jeszcze jedna uwaga: nie wystarczy smarować tylko miejsc, w których widoczne są zmiany na skórze, trzeba smarować również w promieniu 2-3 cm od widocznych zmian (bo zarodniki podobno się tak rozłażą). Dotyczy to zarówno ludzi, jak i zwierząt.
Obrazek

fuerstathos

 
Posty: 1378
Od: Sob sty 24, 2004 17:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sty 04, 2009 19:37

U maluszków sie doustnych nie stosuje- oprocz rozwalenia watroby, zaburzają wzrost kociaka.

Ania_EN

 
Posty: 2273
Od: Śro kwi 04, 2007 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sty 04, 2009 19:40

sonnenschein pisze:a jeszcze mam pytanko do Ciebie fuerstathos:
czyli tylko szczepionka i imaverol stosowalas u maluchow? bez doustnych lekow?


U maluchów grzyb zaczął schodzić po imaverolu i szczepieniu (ocena "na oko", jeszcze bez badań laboratoryjnych). Jednak gdy okazało się, że i inne koty oraz ludzie mają już też grzyba zdecydowaliśmy, że uderzamy jeszcze lekami od środka. Maluchy były na minimalnych dawkach leku. Nie pamiętam ile dokładnie, ale dla każdego była przeliczana dawka na masę ciała, tabletki cięte były nawet w celu uzyskania 1/8.

Ale maluchy wtedy miały chyba ponad 12 tygodni.
Rosną ładnie, teraz mają 5 miesięcy i jeden waży już 3,7 kg :)
Ostatnio edytowano Nie sty 04, 2009 19:42 przez fuerstathos, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

fuerstathos

 
Posty: 1378
Od: Sob sty 24, 2004 17:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sty 04, 2009 19:40

A może dywany teraz na mróz na balkon? Tak sobie głośno myślę, że na takim mrozie jaki ma być dziś w nocy, to żadne świństwo nie powinno przetrwać.

megan72

 
Posty: 3472
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Nie sty 04, 2009 19:47

megan72 pisze: Bromba leczona była Lamisilem, osłonowo na wątrobę dostawała hepatil.


Zapomniałam napisać, że dawaliśmy też leki osłonowe na wątrobę.
Lamisil (bądź też terbigen czyli terbinafina) jest mniej szkodliwa niż ketokonazol.
Obrazek

fuerstathos

 
Posty: 1378
Od: Sob sty 24, 2004 17:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sty 04, 2009 19:53

Tak, wet też mówił, że premrożenie- pościeli, ubrań itp. wybija grzyba.

Ania_EN

 
Posty: 2273
Od: Śro kwi 04, 2007 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sty 04, 2009 20:29

ok:) dezynfekcja przeprowadzona. mam maly balkon wiec nie zmiescilo mi sie wszystko:D
trzymajcie kciuki za moje malenstwo:)
i jeszcze raz wielkie dzieki za pomoc
sonnenschein

sonnenschein

 
Posty: 17
Od: Nie sty 04, 2009 16:34

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 214 gości