Niemiły wet.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 30, 2005 19:27 Niemiły wet.

Niestety zawiodłam sie bardzo na wecie ktorego polecilo mi na forum pare osob z Gdanska. Moja kotka byla sterylizowana w Awecie. Niestety wet bardzo nie milo nas zaskoczyl, przy sciagniu szwow. Kotka byla przestraszona i zalekniona widac ze sie bala i bola ja to. A weterynarz kazal ja mocno trzymac, kotka darla sie w nieboglosy a on jak rasowy rzeznik wycinal jej szwy. Na koniec podsumowal cale zajscie mowiac ze mamy niewychowanego kota histeryka. Wlos sie na glowie jezy.

tequila7

 
Posty: 110
Od: Sob cze 05, 2004 21:18

Post » Nie sty 30, 2005 19:28

Uroczy pan doktor :evil: Coś mu powiedziałaś?

Izolda

 
Posty: 1793
Od: Czw gru 09, 2004 20:55
Lokalizacja: GrodziskMazowiecki

Post » Nie sty 30, 2005 19:30

Tequilla, ale ja nie wiem czy wyciaganie szwow boli... sama pomysl, ranka jest juz zarosnieta i zagojona i w ogole... No chyba ze cos sie pobabralo... Ja mojej Xenie sama wyjelam 2 szwy co miala bo juz same wypadaly, wystarczylo przeciac i leciutko pociagnac, nawet sie nie zorientowala.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 30, 2005 19:54

Mnie przy calym zajsciu nie bylo poniewaz bylam w pracy. Byla moja siostra i Tata. Jak tylko wrocilam z pracy siostra na mnie naskoczyla do jakie konowala ja ich wyslalam. Wet kazal siostrze mocno trzymac kota a kot wil sie biedny na stole. Siostra byla w szoku bo nigdy w poprzednim kotem ani u innych wetow takie sytuacje nie maly miejsca. Wet powiedzil jej jeszcze ze sie chociaz kota dobrze trzymac nauczyla na co ona mu ze ona tego u weterynarza nie musi umiec robic. Nie wiem czy zdejmowanie szwow jest bolsne czy nie ale moja kotka generalnie przez caly czas nie pozwalala sie tam dotknac. Syczala i prychala. Kiedys na forum pytalam o gulke ktora sie jej zrobila bo bylam przestraszona. Ten wet powiedzial tylko ze to sa zeszyte miesnie. Mysle, ze moze dlatego bola ja tak bardzo to sciaganie szwow bo ona byla naprawde mocno zeszyta. Tak naciagnieta miala skore, ze po zabiegu miala talie a nawet pozapadane boki. Co wrocilo do normy po zdjeciu szwow.

tequila7

 
Posty: 110
Od: Sob cze 05, 2004 21:18

Post » Nie sty 30, 2005 20:02

tequila7 pisze:Mnie przy calym zajsciu nie bylo poniewaz bylam w pracy. Byla moja siostra i Tata. Jak tylko wrocilam z pracy siostra na mnie naskoczyla do jakie konowala ja ich wyslalam. Wet kazal siostrze mocno trzymac kota a kot wil sie biedny na stole. Siostra byla w szoku bo nigdy w poprzednim kotem ani u innych wetow takie sytuacje nie maly miejsca. Wet powiedzil jej jeszcze ze sie chociaz kota dobrze trzymac nauczyla na co ona mu ze ona tego u weterynarza nie musi umiec robic. Nie wiem czy zdejmowanie szwow jest bolsne czy nie ale moja kotka generalnie przez caly czas nie pozwalala sie tam dotknac. Syczala i prychala. Kiedys na forum pytalam o gulke ktora sie jej zrobila bo bylam przestraszona. Ten wet powiedzial tylko ze to sa zeszyte miesnie. Mysle, ze moze dlatego bola ja tak bardzo to sciaganie szwow bo ona byla naprawde mocno zeszyta. Tak naciagnieta miala skore, ze po zabiegu miala talie a nawet pozapadane boki. Co wrocilo do normy po zdjeciu szwow.


po kilkakrotnym zakładaniu i ściąganiu szwów mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jak są mocno zaciągnięte zdejmowanie ich boli :( , nawet jeśli nie są to i tak nie jest to zabieg przyjemny :? ... jedna pani doktor wpadła na genialny pomysł, żeby popsikać miejsce po zszyciu Lignokainą w sprayu i będę jej za to wdzięczna do końca życia, bo ten jeden jedyny raz nic nie czułam :)

Nezia

 
Posty: 5238
Od: Śro wrz 22, 2004 23:42
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Nie sty 30, 2005 20:21

Z wyciagniem szwow jest bardzo roznie - zdarzaja sie sytuacje gdy wyciaga sie je bez zadnego problemu - a zdarzaja i takie gdy jest to naprawde niezla zabawa.
Nasza Malutka jest oaza spokoju i podczas wyciagania szwow po prostu sobie lezala do gory brzuchem. A po operacji wyciagalam jej szwy dwa dni - po 2 sztuki co kilka godzin - bo tyle bylo dlubania - szwy po prostu wrosly w rane i zanim te dwa wyjelam to juz bylam cala zlana potem. A szwow bylo kilkanascie :(
Jak sie do tego doda kota ktory jest u weta zestresowany i probuje sie mu na dodatek wyjac szwy z brzucha - ktorego i tak wiele kotow nie pozwala dotknac a u weta dostaja szalu - to naprawde, czasem wyjecie szwow bywa niezlym wyzwaniem i moze byc dla kota nieprzyjemne oraz wymagac po prostu jego obezwladnienia na chwile, bo to po prostu oszczedza walki i ryzyka.

Jednak nie mowie tu o komentarzach weta - bo te sa dosyc karygodne :(

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie sty 30, 2005 20:27

Tequila
przykro mi ze cos takiego Was spotkalo

i dziwie sie bardzo. Adas, bo tak nazywamy tego weta, jest przemilym facetem, bardzo pozytywnie nastawionym do klienta. Sterylizuje mase kotow bo pomaga w sterylkach bezdomniakow, sterylizowal kilka moich kotow, niedawno kastrowal naszego psa i wszystko bylo super. Uratowal moja kicie ktora uczulona na szwy ( ciita u innego weta) rozlizala sobie kompletnie brzuszek.


AnSi niedawno ciela u niego Zdrapke i tez chyba byla zadowolona.

Pogadam z nim.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Nie sty 30, 2005 20:41

Cala sytuacja byla dosc nieprzyjemna. Kot byl zestresowany widac bolalo go to. A slowa weta po calym zajsciu zezlily bardzo moja siostre. Wygladalo to tak jakby nie mial on zadnego podjescia do kota. Nie mam pojecia czemu to sie tak skonczylo. Szlam z mysla ze jest to dobry wet bo sami formulowiecze mi go plecili.

tequila7

 
Posty: 110
Od: Sob cze 05, 2004 21:18

Post » Nie sty 30, 2005 20:42

A moze cala ta sytuacja jest wynikiem nieporozumienia - i dziewczyna po prostu byla zestresowana sytuacja, tym ze musiala trzymac walczacego kota - nie spodziewajac sie ze to tak bedzie wygladalo?
Bo czasem zrobienie jakiegos zabiegu u kota wymaga naprawde uzycia sily i poskromienia zwierzecia - a dla nieprzyzwyczajonych do tego ludzi moze to wygladac niemal na znecanie sie...
Wizyty u weta z Zaba - to rozplackanie kota na stole i to najlepiej przez 4 osoby z ktorych kazda trzyma jedna lape ciagnac w swoja strone - a Zaba w tym czasie pluje, wrzeszczy i robi takie miny ze gdyby ktos to zobaczyl to by padl - myslac ze kota zywcem kroja...

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie sty 30, 2005 20:51

My u weta z poprzednim kotem bywalismy dosc czesto i moja siostra i tato to w tej kwestii prawie weterani. Mysle, ze wirecenie sie kota miauczenie z bolu i przerazenia nie jest dostatecznym powodem aby okreslac kota jako zle wychowanego histeryka. W koncu to tylko zwierze ktore ma prawo sie bac.

tequila7

 
Posty: 110
Od: Sob cze 05, 2004 21:18

Post » Nie sty 30, 2005 21:04

Ja uwazam ze to moglo byc nieporozumienie : siostra pierwszy raz przy czyms takim asystowala a i kotka mogla (mimo ze ja zna) nie ufac jej i stad tak sie zachowywala. Moje koty sa fajniuchne i kochane i mojego brata uwielbialaja z wzajemnoscia ale oczy zakropic? O nie, moj panie, to tylko nasza pancia nam moze takie rzeczy robic bez strat w ludziach. ;-)

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 30, 2005 21:24

Hm niestety nie mozna powiedziec ze pierwszy raz asystowala. Z poprzednia kotka jedzilysmy na zdjecie szwow po wycieciu calej listwy z powodu guzkow na piersi, pozniej po wycieciu ropomacicza. Wiec po 13 latach posiadania kota ma ona pewne doswiadczenie. Nie sadze aby bylo to nieporozumienie. Sa rozne koty i maja one rozne charakterki.

tequila7

 
Posty: 110
Od: Sob cze 05, 2004 21:18




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510, Majestic-12 [Bot] i 319 gości