Własnie wróciłam z kotem z zabiegu i czeka mnie raczej bezsenna noc, bo były problemy z tamowaniem krwawienia. Raczej będzie się jeszcze jak kocur zachowywał... No i będzie miał osłabioną odpornośc, bo prócz "pisanek" stracił też złamanego kła...
Więc nie wiem czy to nie małe szaleństwo brac kotkę do domu gdzie jest dziewięć innych kotów i pies, zwłaszcza że przez najbliższe dziesięć dni, będą po osiem godzin same.
Chyba że sytuacja będzie tego wymagała... na razie rozpuściłam wici po znajomkach.