Jak to rozegrać? Polowanie na maluchy...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 21, 2005 11:45 Jak to rozegrać? Polowanie na maluchy...

Na początek się przywitam, bo po długim czasie bycia "czytaczem" zacznę się chyba stawać "pisaczem" na forum :P Tak więc witam wszystkich.
Założyłem temat ponieważ mam problem z którym nie do końca mogę sobie poradzić i liczę na jakąś podpowiedź. Sprawa wygląda następująco:
Dwa tygodnie temu pojawiła się u mnie pod blokiem kotka z małymi, czasem przychodzi z dwoma, czasem z trzema. Są to puchate buraski, na oko wyglądają na mniej więcej 4,5 miesięcy. Dokarmiamy je w miarę regularnie, codziennie około 21 kiedy nie ma już ludzi przychodzą na papu. Są niezbyt chętne do jakiegolwiek kontaktu, czasem uda się pogłaskać kiedy zbyt łapczywie rzucą się na jedzenie.
Kilka dni temu dowiedziałem się w pracy, kiedy byłem z wizytą u klienta że znajoma pewnej osoby poszukuje 2 kotów i jednego już znalazła w domu przejściowym współpracującym z psim azylem bodajże w Konstancinie. Powiedziałem że mam takie małe bidoty pod blokiem i dostałem ofertę na upolowanie jednego z nich. Tyle że dobrze by było żeby kociaka choć trochę oswoić przed oddaniem. No i tu zaczyna się problem i pytania. Co w takiej sytuacji zrobić? Upolować jednego? Upolować wszystkie i oddać je do schoniska? :x Druga sprawa to co zrobić z nim po upolowaniu? Do domu nie wezmę bo mogły by zarazić czymś moją gromadkę (mam 4 śliczności). A zbyt dobrze wiem co maluchy mogą mieć na sobie. Wzięcie ze śmietnika mojej Niuni, skończyło się grzybicą u całej rodziny, znajomych i połowy firmy mojej narzeczonej (co z innymi sprawami zaowocowało zresztą moją przeprowadzką na garnuszek rodziców z powrotem :P ). Może ktoś ma pomysł jak taką sytuację rozwiązać? Zastanawiałem się czy nie lepiej by było żeby ta osoba wzięła też po prostu drugiego kociaka ze schroniska, ale te buraski też mimo wstępnych sprzeciwów, chciały by mieć dom...
Uff całe opowiadanie wyszło... może ktoś coś doradzi, bo sam nie wiem co w takiej sytuacji zrobić...

Rupert

 
Posty: 46
Od: Śro cze 23, 2004 18:48
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt sty 21, 2005 12:25

Przede wszystkim-witaj :D
Co do kociaczków, dobrze jeśli dają się złapać bez żadnych klatek i łapanek podbierakiem-to już połowa sukcesu. Skoro nie uciekają gdy je karmisz to jesteśmy na dobrej drodze. Jesli chodzi o przechowanie kotków-mogą być problemy jeśli boisz sie o domowników. Można spróbować utworzyć kwarantannę w łazience-wiele osób z forum tak przetrzymuje przygarnięte koty. Dobrzeby było je złapać, kotke wysterylizować , a kociaki zawieźć do weta, by wykluczył grzyba i świerzba (pewnie świerzba i pchły mają). Do schroniska nie oddawaj. To prawie pewna smierć dla kotków..

Agusia

 
Posty: 3615
Od: Czw wrz 16, 2004 10:17
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Pt sty 21, 2005 12:38 Re: Jak to rozegrać? Polowanie na maluchy...

Rupert pisze:Na początek się przywitam, bo po długim czasie bycia "czytaczem" zacznę się chyba stawać "pisaczem" na forum :P Tak więc witam wszystkich.
Założyłem temat ponieważ mam problem z którym nie do końca mogę sobie poradzić i liczę na jakąś podpowiedź. Sprawa wygląda następująco:
Dwa tygodnie temu pojawiła się u mnie pod blokiem kotka z małymi, czasem przychodzi z dwoma, czasem z trzema. Są to puchate buraski, na oko wyglądają na mniej więcej 4,5 miesięcy. Dokarmiamy je w miarę regularnie, codziennie około 21 kiedy nie ma już ludzi przychodzą na papu. Są niezbyt chętne do jakiegolwiek kontaktu, czasem uda się pogłaskać kiedy zbyt łapczywie rzucą się na jedzenie.
Kilka dni temu dowiedziałem się w pracy, kiedy byłem z wizytą u klienta że znajoma pewnej osoby poszukuje 2 kotów i jednego już znalazła w domu przejściowym współpracującym z psim azylem bodajże w Konstancinie. Powiedziałem że mam takie małe bidoty pod blokiem i dostałem ofertę na upolowanie jednego z nich. Tyle że dobrze by było żeby kociaka choć trochę oswoić przed oddaniem. No i tu zaczyna się problem i pytania. Co w takiej sytuacji zrobić? Upolować jednego? Upolować wszystkie i oddać je do schoniska? :x Druga sprawa to co zrobić z nim po upolowaniu? Do domu nie wezmę bo mogły by zarazić czymś moją gromadkę (mam 4 śliczności). A zbyt dobrze wiem co maluchy mogą mieć na sobie. Wzięcie ze śmietnika mojej Niuni, skończyło się grzybicą u całej rodziny, znajomych i połowy firmy mojej narzeczonej (co z innymi sprawami zaowocowało zresztą moją przeprowadzką na garnuszek rodziców z powrotem :P ). Może ktoś ma pomysł jak taką sytuację rozwiązać? Zastanawiałem się czy nie lepiej by było żeby ta osoba wzięła też po prostu drugiego kociaka ze schroniska, ale te buraski też mimo wstępnych sprzeciwów, chciały by mieć dom...
Uff całe opowiadanie wyszło... może ktoś coś doradzi, bo sam nie wiem co w takiej sytuacji zrobić...


ja powiem tak - jeśli nie wyglądają na biedne i zabiedzone lub chore to daj im spokój
jest tyle innych kotów, np. w schroniskach... po co wyważać otwarte drzwi ?
leczenie kota jest długotrwałe i kosztowne - a świerzba i pchły mają na 99% - poza tym niełatwe - już widzę jak wkraplasz albo czyścisz uszy takiemu "dzikuskowi" a chore koty ludzie biorą niechętnie - z powodów jw.,
Poza tym łatwo zarażają się od nich inne koty
Rozważ to wszystko... :roll:
rokko + Luzak + Cicia + Baxter
Obrazek Obrazek Obrazek
My, koci Ojcowie, musimy się trzymać razem !

rokko

 
Posty: 704
Od: Wto gru 07, 2004 11:00
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sty 21, 2005 12:51

Hej! Ja nie jestem jakoś super doświadczona, ale jeśli ktoś chciałby je wziąć, a one przed tobą nie uciekają, to na pewno krzywdy im tym nie wyżądzisz/ nie wyrządzisz.
Co do chorób, ja też mam "znajdę", od razu zawiozłam ją do weta, wykąpali ją, odrobaczyli , odpchlili i jakoś wszyscy przeżyliśmy przybycie nowego domownika. Nunka (moja sunia) też się niczym nie zaraziła, a łapie wszysto co można i nie można.
Jeśli chodzi o łapanie, to Szelma była na tyle mała, nieporadna, wygłodzona i zdezorientowana, że nie protestowała, tylko żałośnie pomiukiwała w drodze do domu, więc nie mogę Ci nic doradzić. Ale pomysł z "kibelkową" kwarantanną jest chyba rozsądny

nikha

 
Posty: 29
Od: Pt sty 14, 2005 10:38
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sty 21, 2005 12:53

Miałam jeszcze napisać, żebyś nie trzymał kociaków u siebie, jeśli nie chcesz ich zatrzymać. U mnie w ten sposób zostałao kilka zwierzaków. Trudno niekiedy rozstać sie z największą paskudą, no i kiciusie pewnie też się trochę przyzwyczajają....

nikha

 
Posty: 29
Od: Pt sty 14, 2005 10:38
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sty 21, 2005 14:02

Hmm to że trudno się rozstać z takim maluchem to znam bardzo dobrze :)
Co do kwarantanny kibelkowej to nie wchodzi w grę, mam tak urządzone mieszkanie że moje domowe łobuzy na pewno by się dostały do kociaków... poza tym taka kwarantanna nie daje w sumie pewności, że moje czegoś nie złapią... A że najmłodsza pół życia spędziła u vetów to nie mogę jej narażać na kolejne choroby...
Sam nie wiem, może rzeczywiście polecić im wziąć kociszcze ze schroniska kolejne również...

Rupert

 
Posty: 46
Od: Śro cze 23, 2004 18:48
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt sty 21, 2005 14:08

Rupert pisze:Hmm to że trudno się rozstać z takim maluchem to znam bardzo dobrze :)
Co do kwarantanny kibelkowej to nie wchodzi w grę, mam tak urządzone mieszkanie że moje domowe łobuzy na pewno by się dostały do kociaków... poza tym taka kwarantanna nie daje w sumie pewności, że moje czegoś nie złapią... A że najmłodsza pół życia spędziła u vetów to nie mogę jej narażać na kolejne choroby...
Sam nie wiem, może rzeczywiście polecić im wziąć kociszcze ze schroniska kolejne również...


jedno jest pewne - uprzedź ew. nowych właścicieli o możliwości choroby i generalnie czego się mogą spodziewać
lepiej żeby zrezygnowali PRZED adopcją niż PO
rokko + Luzak + Cicia + Baxter
Obrazek Obrazek Obrazek
My, koci Ojcowie, musimy się trzymać razem !

rokko

 
Posty: 704
Od: Wto gru 07, 2004 11:00
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sty 21, 2005 17:16

ja wylapalam klatka lapka 5 kociakow z podworka
mialam zapewniona lazienke sasiada , potem sasiadki
nie mialam domu dla zadnego z nich
1 musial wrocic na podworko - nie dal sie oswoic ( wykastrujemy go wiosna)
4 kociaki sie oswoily i znalzaly domy
teraz ich matka dochodzi do siebie w rzeczonej lazience po sterylizacji

to nie byla latwa decyzja
dorastalam do niej chwile - wydawalo mi sie ze nie dam rady, ze kociaki sa za duze i sie nie oswoja - albo ze z nimi zostane
ale wiedzialm, ze sasiadow zbyt duza liczba kotow wolnozyjacych moze zachecic do niezbyt szczesliwych dla nich pomyslow

pchly zostaly wybite od razu Frontlinem
swierzbu ani grzybicy nie bylo
ani kociego kataru

tu masz watki ;
o lapaniu i oswajaniu

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=21 ... ht=mustang

o szukaniu domow
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=21 ... ht=mustang
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue, włóczka, Wojtek i 199 gości