Obojetność ludzka-kolejny przykład

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 20, 2005 16:42

rokko pisze:A ja myślę, że nie należy traktować lekarzy jako nadludzi.


A dla KB to nadludzie - ile razy uratowali jej ojca .
ObrazekObrazekObrazek

Bomba

 
Posty: 7167
Od: Czw sty 31, 2002 23:09
Lokalizacja: Kielce

Post » Czw sty 20, 2005 16:47

Blue pisze: (...)Jak sie nie chce pomoc - to znajdzie sie milion powodow by tego nie mozna bylo zrobic.
Jesli pomoc sie chce - to mimo milionow powodow ktore moga to utrudnic - przynajmniej sie sprobuje cos zrobic.

To jest sedno całej dyskusji- nic dodać, nic ująć. Podpisuję się całym sercem.
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw sty 20, 2005 20:09

Panthera onca pisze:Do dzisiaj nie wiem, jak opisać jej zachowanie: odważne, szczere, dobre...?


Ludzkie.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Czw sty 20, 2005 20:24

Mam pytanie: czy Straż Miejska ma obowiązek zająć się bezdomnymi zwierzętami? Ktoś mi kiedyś powiedział, żebym się nie trudziła wyciąganiem kociaków z piwnicy, tylko zadzwoniła po Straż i oni się tym zajmą. Chciałabym wiedzieć, czy to prawda. Ciekawe tylko, co to osoba miała na myśli mówiąc "zajmie się"...
Obrazek Obrazek
Cinia + Tycia :D

Iśka Junior

 
Posty: 128
Od: Śro sie 11, 2004 9:19
Lokalizacja: Sieradz

Post » Czw sty 20, 2005 22:58

Myślę i myślę jak to jest z tym strachem. Może rzeczywiście jest mi łatwiej ponieważ nie boje się zwierząt. Może strach jest jakimś usprawiedliwieniem. Ale przypomniałam sobie kilka przypadków kiedy naprawde się bałam. Cierpię na jaką dziwaczną ptasią fobię. Panicznie boję się ptaków. Kiedy przeleci mi nad głową stado gołębi przestaję oddychać i robię z siebie widowisko dusząc się na zatłoczonym placu.
Kilka razy spotkałam na swojej drodze ranne ptaki. Płacząc z obrzydzenia ( to nie jest dobra słowo, ale trudno mi nazwać uczucie paniki jakie towarzyszy takiej fobii) zbierałam je z ulicy. Kilka nie przeżyło, kilka wypuściliśmy po odchuchaniu i nie wyobrażam sobie zostawienia ich na ulicy. To nie ich wina, że tak panicznie się ich obawiam. To mój problem i nie zwalnia mnie z obowiązku udzielenia pomocy potrzebującemu stworzeniu.

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pt sty 21, 2005 11:15

tangerine1 pisze: To mój problem i nie zwalnia mnie z obowiązku udzielenia pomocy potrzebującemu stworzeniu.


Tangerine, dokladnie.

Iśka, ja osobiscie niekoniecznei liczylabym na to ze Straz Miejska "zajmies ie kociakami" tj, sa szanse ze je wylapia, ale zazwyczaj w najlepszym razie odwiaza do schroniska.

Wylapywanie zdrowych kotow wolnozyjacych zeby trafily do schronisk jest niehumaniratne i niestety bezmyslne. Duzo wieksze szanse na przezycie maja w okienku piwnicznym.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Pt sty 21, 2005 12:25

Iśka Junior pisze:Mam pytanie: czy Straż Miejska ma obowiązek zająć się bezdomnymi zwierzętami? Ktoś mi kiedyś powiedział, żebym się nie trudziła wyciąganiem kociaków z piwnicy, tylko zadzwoniła po Straż i oni się tym zajmą. Chciałabym wiedzieć, czy to prawda. Ciekawe tylko, co to osoba miała na myśli mówiąc "zajmie się"...


Powiem ci jak ja zalatwiłam...Straz miejska złapała kotka i odwiexli go do weterynarza, bo taka jest procedura, żeby go przetrzymał i zdiagnozował a potem na koszt Urzedu Miasta powinien byc wywieziony do schroniska. Urzad Miasta płaci 500 zł za kota którego przyjmie schronisko. Wet wymyslił że kot jest cięzko chory ( miał tylko wszy) i chciał go uspic - otrzymuje za to wynagrodzenie z Urz Miasta ( nie wiem w jakiej kwocie) za poniesione koszty a Urząd nie musi bulic schronisku. Kot znika-po problemie. Wtraciłam sie, wyrwałam kota wetowi ( trzymał go w ciasnej klatce, kocina nie mógł się nawet wyprostowac, tylko lezał, taki rozpłaszczony.. :cry: ), zaczełam zadawac niewygodne pytania, poszłam do komendanta strazy miejskiej, poprosiłam o transport do schroniska, zapłaciłam za przyjęcie kota i teraz mam adoptowana kocinke na odległośc w Wałbrzychu. Tak to się załatwia.

vienna

 
Posty: 1817
Od: Pt sie 20, 2004 8:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sty 21, 2005 12:34

vienna pisze:
Iśka Junior pisze:Mam pytanie: czy Straż Miejska ma obowiązek zająć się bezdomnymi zwierzętami? Ktoś mi kiedyś powiedział, żebym się nie trudziła wyciąganiem kociaków z piwnicy, tylko zadzwoniła po Straż i oni się tym zajmą. Chciałabym wiedzieć, czy to prawda. Ciekawe tylko, co to osoba miała na myśli mówiąc "zajmie się"...


Powiem ci jak ja zalatwiłam...Straz miejska złapała kotka i odwiexli go do weterynarza, bo taka jest procedura, żeby go przetrzymał i zdiagnozował a potem na koszt Urzedu Miasta powinien byc wywieziony do schroniska. Urzad Miasta płaci 500 zł za kota którego przyjmie schronisko. Wet wymyslił że kot jest cięzko chory ( miał tylko wszy) i chciał go uspic - otrzymuje za to wynagrodzenie z Urz Miasta ( nie wiem w jakiej kwocie) za poniesione koszty a Urząd nie musi bulic schronisku. Kot znika-po problemie. Wtraciłam sie, wyrwałam kota wetowi ( trzymał go w ciasnej klatce, kocina nie mógł się nawet wyprostowac, tylko lezał, taki rozpłaszczony.. :cry: ), zaczełam zadawac niewygodne pytania, poszłam do komendanta strazy miejskiej, poprosiłam o transport do schroniska, zapłaciłam za przyjęcie kota i teraz mam adoptowana kocinke na odległośc w Wałbrzychu. Tak to się załatwia.

Jessu Krzysiu! Ładne rzeczy :? . Trzeba by to zbadać jakoś. To paranoja.
A propos: czy weci mają coś w rodzaju przysięgi Hipokratesa? No, i jakiegoś kodeksu etycznego?
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Pt sty 21, 2005 12:38

Kid pisze:
vienna pisze:
Iśka Junior pisze:Mam pytanie: czy Straż Miejska ma obowiązek zająć się bezdomnymi zwierzętami? Ktoś mi kiedyś powiedział, żebym się nie trudziła wyciąganiem kociaków z piwnicy, tylko zadzwoniła po Straż i oni się tym zajmą. Chciałabym wiedzieć, czy to prawda. Ciekawe tylko, co to osoba miała na myśli mówiąc "zajmie się"...


Powiem ci jak ja zalatwiłam...Straz miejska złapała kotka i odwiexli go do weterynarza, bo taka jest procedura, żeby go przetrzymał i zdiagnozował a potem na koszt Urzedu Miasta powinien byc wywieziony do schroniska. Urzad Miasta płaci 500 zł za kota którego przyjmie schronisko. Wet wymyslił że kot jest cięzko chory ( miał tylko wszy) i chciał go uspic - otrzymuje za to wynagrodzenie z Urz Miasta ( nie wiem w jakiej kwocie) za poniesione koszty a Urząd nie musi bulic schronisku. Kot znika-po problemie. Wtraciłam sie, wyrwałam kota wetowi ( trzymał go w ciasnej klatce, kocina nie mógł się nawet wyprostowac, tylko lezał, taki rozpłaszczony.. :cry: ), zaczełam zadawac niewygodne pytania, poszłam do komendanta strazy miejskiej, poprosiłam o transport do schroniska, zapłaciłam za przyjęcie kota i teraz mam adoptowana kocinke na odległośc w Wałbrzychu. Tak to się załatwia.

Jessu Krzysiu! Ładne rzeczy :? . Trzeba by to zbadać jakoś. To paranoja.
A propos: czy weci mają coś w rodzaju przysięgi Hipokratesa? No, i jakiegoś kodeksu etycznego?


Nie wiem czy ta procedura obowiązuje w całej Polsce ale ja mam takie doświadczenia. :( ..może ktos jeszcze sie wypowie..

vienna

 
Posty: 1817
Od: Pt sie 20, 2004 8:15
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ArturB, Blue, Google [Bot] i 225 gości