rokko pisze:A ja myślę, że nie należy traktować lekarzy jako nadludzi.
A dla KB to nadludzie - ile razy uratowali jej ojca .
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
rokko pisze:A ja myślę, że nie należy traktować lekarzy jako nadludzi.
Blue pisze: (...)Jak sie nie chce pomoc - to znajdzie sie milion powodow by tego nie mozna bylo zrobic.
Jesli pomoc sie chce - to mimo milionow powodow ktore moga to utrudnic - przynajmniej sie sprobuje cos zrobic.
Panthera onca pisze:Do dzisiaj nie wiem, jak opisać jej zachowanie: odważne, szczere, dobre...?
tangerine1 pisze: To mój problem i nie zwalnia mnie z obowiązku udzielenia pomocy potrzebującemu stworzeniu.
Iśka Junior pisze:Mam pytanie: czy Straż Miejska ma obowiązek zająć się bezdomnymi zwierzętami? Ktoś mi kiedyś powiedział, żebym się nie trudziła wyciąganiem kociaków z piwnicy, tylko zadzwoniła po Straż i oni się tym zajmą. Chciałabym wiedzieć, czy to prawda. Ciekawe tylko, co to osoba miała na myśli mówiąc "zajmie się"...
vienna pisze:Iśka Junior pisze:Mam pytanie: czy Straż Miejska ma obowiązek zająć się bezdomnymi zwierzętami? Ktoś mi kiedyś powiedział, żebym się nie trudziła wyciąganiem kociaków z piwnicy, tylko zadzwoniła po Straż i oni się tym zajmą. Chciałabym wiedzieć, czy to prawda. Ciekawe tylko, co to osoba miała na myśli mówiąc "zajmie się"...
Powiem ci jak ja zalatwiłam...Straz miejska złapała kotka i odwiexli go do weterynarza, bo taka jest procedura, żeby go przetrzymał i zdiagnozował a potem na koszt Urzedu Miasta powinien byc wywieziony do schroniska. Urzad Miasta płaci 500 zł za kota którego przyjmie schronisko. Wet wymyslił że kot jest cięzko chory ( miał tylko wszy) i chciał go uspic - otrzymuje za to wynagrodzenie z Urz Miasta ( nie wiem w jakiej kwocie) za poniesione koszty a Urząd nie musi bulic schronisku. Kot znika-po problemie. Wtraciłam sie, wyrwałam kota wetowi ( trzymał go w ciasnej klatce, kocina nie mógł się nawet wyprostowac, tylko lezał, taki rozpłaszczony.. ), zaczełam zadawac niewygodne pytania, poszłam do komendanta strazy miejskiej, poprosiłam o transport do schroniska, zapłaciłam za przyjęcie kota i teraz mam adoptowana kocinke na odległośc w Wałbrzychu. Tak to się załatwia.
Kid pisze:vienna pisze:Iśka Junior pisze:Mam pytanie: czy Straż Miejska ma obowiązek zająć się bezdomnymi zwierzętami? Ktoś mi kiedyś powiedział, żebym się nie trudziła wyciąganiem kociaków z piwnicy, tylko zadzwoniła po Straż i oni się tym zajmą. Chciałabym wiedzieć, czy to prawda. Ciekawe tylko, co to osoba miała na myśli mówiąc "zajmie się"...
Powiem ci jak ja zalatwiłam...Straz miejska złapała kotka i odwiexli go do weterynarza, bo taka jest procedura, żeby go przetrzymał i zdiagnozował a potem na koszt Urzedu Miasta powinien byc wywieziony do schroniska. Urzad Miasta płaci 500 zł za kota którego przyjmie schronisko. Wet wymyslił że kot jest cięzko chory ( miał tylko wszy) i chciał go uspic - otrzymuje za to wynagrodzenie z Urz Miasta ( nie wiem w jakiej kwocie) za poniesione koszty a Urząd nie musi bulic schronisku. Kot znika-po problemie. Wtraciłam sie, wyrwałam kota wetowi ( trzymał go w ciasnej klatce, kocina nie mógł się nawet wyprostowac, tylko lezał, taki rozpłaszczony.. ), zaczełam zadawac niewygodne pytania, poszłam do komendanta strazy miejskiej, poprosiłam o transport do schroniska, zapłaciłam za przyjęcie kota i teraz mam adoptowana kocinke na odległośc w Wałbrzychu. Tak to się załatwia.
Jessu Krzysiu! Ładne rzeczy . Trzeba by to zbadać jakoś. To paranoja.
A propos: czy weci mają coś w rodzaju przysięgi Hipokratesa? No, i jakiegoś kodeksu etycznego?
Użytkownicy przeglądający ten dział: ArturB, Blue, Google [Bot] i 225 gości