Obojetność ludzka-kolejny przykład

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 18, 2005 22:10

A ja dzis po południu jadąc do domu asfaltowa wewnetrzna drogą zatrzymałam się na środku bo widzę, że leży potracony kot kot. Piękny burasek z białym , zadbany...Podeszłam ostroznie, poruszyłam - niestety kot już nie żył, widać było krew...Padał snieg...Przeniosłam kota delikatnie na trawę - co innego mogłam zrobić...I nie wierzę, że ktoś go przypadkiem potracił - tam się jeździ bardzo powoli a zresztą - o wszystkim świadczy to, że się ten osobnik nawet nie zatrzymał aby zdjąc kota z drogi.
Czemu się zresztą dziwic - jakiś czas temu na naszych oczach jadący z naprzeciwka samochód potrącił kota. Mój TŻ zauważył, zaraz kazałam mu się zatrzymac, podbiegłam, patrzę a tu kot który lezy na srodku szosy macha ogonem 8O Zdazyłam podbiec, wziaść go na rece i znieść z szosy. Kot zył, ale był w szoku. Ciepło go owinełam, przetransportowałam do domu bo mieszkam niedaleko i ....kot doszedł do siebie w ciągu kilku minut, najadł się napił i gdy zostawiłam go w otwartym pomieszczeniu zgrabnym galopikiem pobiegł zapewne do domu.
Lepiej nie myśleć co by się stało gdybysmy jechali dwie minutu później - tir juz sie zbliżał.
I czy taki mumin co to potrąci zwierze nie może po ludzku chocby połozyć go na poboczu jak na inna forme pomocy go nie stać :evil:

elisee

Avatar użytkownika
 
Posty: 2462
Od: Czw paź 23, 2003 23:29
Lokalizacja: Pobiedziska

Post » Śro sty 19, 2005 1:02

rokko - a ja uwazam ze byc moze i strach przed jakimis tam chorobami bywa wytlumaczeniem - ale jedynie w marginalnym procencie przypadkow.
Zazwyczaj jest to po prostu zobojetnienie, niechec do narazania sie na najmniejsze klopoty. Obecnie co druga osoba ma komorke - wystarczyloby wykonac telefon, nie trzeba nawet kota czy lezacego czlowieka dotykac.
Trudno inaczej wytlumaczyc fakt np. omijania lezacego i jeczacego (!) na chodniku kota - gdy kilka metrow dalej jest duza, calodobowa klinika wet.
A to tylko jeden z przykladow jakie mialam watpliwa przyjemnosc w zyciu doswiadczyc.
Kiedys chorowalam, kilka razy zaslablam na ulicy. Chyba nie wygladam jak lump. Jeden jedyny raz zainteresowala sie mna pewna osoba - mala dziewczynka, spytala sie czy dobrze sie czuje. Nikt poza tym nie wykazal zainteresowania, nikt nie zadzwonil po pogotowie.
Bali sie ze toxoplazmoza sie zaraza?
Nie sadze.

Blue

 
Posty: 23498
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro sty 19, 2005 11:02

Blue pisze:rokko - a ja uwazam ze byc moze i strach przed jakimis tam chorobami bywa wytlumaczeniem - ale jedynie w marginalnym procencie przypadkow.
Zazwyczaj jest to po prostu zobojetnienie, niechec do narazania sie na najmniejsze klopoty. Obecnie co druga osoba ma komorke - wystarczyloby wykonac telefon, nie trzeba nawet kota czy lezacego czlowieka dotykac.
Trudno inaczej wytlumaczyc fakt np. omijania lezacego i jeczacego (!) na chodniku kota - gdy kilka metrow dalej jest duza, calodobowa klinika wet.
A to tylko jeden z przykladow jakie mialam watpliwa przyjemnosc w zyciu doswiadczyc.
Kiedys chorowalam, kilka razy zaslablam na ulicy. Chyba nie wygladam jak lump. Jeden jedyny raz zainteresowala sie mna pewna osoba - mala dziewczynka, spytala sie czy dobrze sie czuje. Nikt poza tym nie wykazal zainteresowania, nikt nie zadzwonil po pogotowie.
Bali sie ze toxoplazmoza sie zaraza?
Nie sadze.


NIE neguję znieczulicy !

co do przeniesienia kota do kliniki - mogą się ludzie obawiać, że skoro przynieśli, to będą musieli zapłacić :roll:

co do komórki - GDZIE zadzwonić ? Na policję ? pogotowie ?
A telefonu do Straży Miejskiej prawie nikt w komórce nie ma....
No i tyle się słyszy o "nieuzasadnionych wezwaniach".... za ktore trzeba zapłacić... (to dotyczy wezwań do ludzi - Ty wstaniesz i pójdziesz sobie a wzywający będzie się tłumaczyć...)

Ja rozumiem podniecenie i to, że kochamy koty (i inne zwierzaki) ale postawcie się w sytuacji "zwykłych" ludzi...
rokko + Luzak + Cicia + Baxter
Obrazek Obrazek Obrazek
My, koci Ojcowie, musimy się trzymać razem !

rokko

 
Posty: 704
Od: Wto gru 07, 2004 11:00
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 19, 2005 11:07

Ja Rokko myślę podobnie jak Blue. Nasze społeczeństwo cechuje wręcz patologiczna niezdolność do empatii.

Gringo

 
Posty: 374
Od: Pt kwi 09, 2004 0:57
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 19, 2005 11:35

A ja z drugiej strony.
Jako 17 - letnia gęś prowincjonalna przyjechałam pierwszy raz sama (czyt. bez rodziców) do Warszawy i załatwiwszy wszystko co miałam załatwić poszłam na autobus. Przsiadając się zobaczyłam na przystanku młodego faceta z długimi włosami. Leżał nieprzytomny na chodniku. Obok stali sobie ludzie i z wielkim zainteresowaniam obserwowali przejeżdzające pojazdy. Nie wiedziałam co zrobić; w końcu znalazłam telefon na żetony (o komórkach wtedy nikt nie słyszał) i dzwonię na pogotowie. A oni mi na to, czy temu facetowi coś jest? Czy jest może pijany? no to ja, że na pijanego nie wygląda, a co mu jest to nie powiem bo nie jestem lekarzem. A na to oni że nie przyjadą, bo nie wiedzą co mu jest! I tyle. Przyznam, ze zgłupiałam zupełnie i pojechałam do domu... nie miałam pojecia, co robić dalej. Dzisiaj pewnie zadzwoniłabym na policje albo co...
A z innej beczki, kiedy widzę niezywego kota to przyznam, ze nie podnoszę zwierzaka. Jemu nic już moje podnoszenie nie pomoże, a bakterie moge jakieś przenieść; wolę dmuchać na zimne i nie przywlec czegoś do domu. pod tym względem zgadzam się z Rokko. Choć oczywiście nie wszyscy muszą się z tym zgadzać.
Aśka i...
Obrazek

tomoe

 
Posty: 2278
Od: Wto sie 03, 2004 21:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 19, 2005 13:08

Gringo pisze:Ja Rokko myślę podobnie jak Blue. Nasze społeczeństwo cechuje wręcz patologiczna niezdolność do empatii.

Daleko nie szukając..odwiedziła mnie żona brata mojego męża (troche skomplikowane.. :wink: ), zobaczyła moje dwa koty, każdy w wieku 4 miesieci, zrobiła takie oczy 8O i zapytała..Czy one się rzucaja na ludzi????. Przez całą wizyte siedziała na baczność ze strachu że zaatakują ją dwa małe kociaczki, uduszą i zaciągną do nory a potem pożrą..
Znam kikla osób któr mają podobe podejście do zwierząt.. nie wiem z czego to wynika.. :roll:

vienna

 
Posty: 1817
Od: Pt sie 20, 2004 8:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sty 19, 2005 13:35

vienna pisze:
Gringo pisze:Ja Rokko myślę podobnie jak Blue. Nasze społeczeństwo cechuje wręcz patologiczna niezdolność do empatii.

Daleko nie szukając..odwiedziła mnie żona brata mojego męża (troche skomplikowane.. :wink: ), zobaczyła moje dwa koty, każdy w wieku 4 miesieci, zrobiła takie oczy 8O i zapytała..Czy one się rzucaja na ludzi????. Przez całą wizyte siedziała na baczność ze strachu że zaatakują ją dwa małe kociaczki, uduszą i zaciągną do nory a potem pożrą..
Znam kikla osób któr mają podobe podejście do zwierząt.. nie wiem z czego to wynika.. :roll:


Może bała się toksoplazmozy ?
rokko + Luzak + Cicia + Baxter
Obrazek Obrazek Obrazek
My, koci Ojcowie, musimy się trzymać razem !

rokko

 
Posty: 704
Od: Wto gru 07, 2004 11:00
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 19, 2005 14:31

rokko pisze:
vienna pisze:
Gringo pisze:Ja Rokko myślę podobnie jak Blue. Nasze społeczeństwo cechuje wręcz patologiczna niezdolność do empatii.

Daleko nie szukając..odwiedziła mnie żona brata mojego męża (troche skomplikowane.. :wink: ), zobaczyła moje dwa koty, każdy w wieku 4 miesieci, zrobiła takie oczy 8O i zapytała..Czy one się rzucaja na ludzi????. Przez całą wizyte siedziała na baczność ze strachu że zaatakują ją dwa małe kociaczki, uduszą i zaciągną do nory a potem pożrą..
Znam kikla osób któr mają podobe podejście do zwierząt.. nie wiem z czego to wynika.. :roll:


Może bała się toksoplazmozy ?


Ona nawet nie wiem co to jest toksoplazmoza..i że w ogóle cos takiego istnieje..Ma po prostu takie wyobrazenie o kotach. :?

vienna

 
Posty: 1817
Od: Pt sie 20, 2004 8:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sty 19, 2005 15:12

vienna pisze:Ona nawet nie wiem co to jest toksoplazmoza..i że w ogóle cos takiego istnieje..Ma po prostu takie wyobrazenie o kotach. :?


Może mieć złe wspomnienia/doświadczenia z dzieciństwa i nawet o nich nie pamiętać :roll:
dużo też zależy od środowiska w którym się żyje i dorasta :roll:
rokko + Luzak + Cicia + Baxter
Obrazek Obrazek Obrazek
My, koci Ojcowie, musimy się trzymać razem !

rokko

 
Posty: 704
Od: Wto gru 07, 2004 11:00
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 19, 2005 15:20

Nie przesadzajmy z ta toxoplazmopzą, bo prawda jest taka, że niewielu ludzi zna tę nazwę. Dla nich zwierzaki to poprostu źródło zarazków, a jak się nazywają i jakie choroby przenoszą to juz mało ważne. Koty, psy, króliki itp. jeden czort. Często widzę matki, które mówią dzieciom : "nie rusz pieska, bo się ubrudzisz". I to nie tylko z obawy, czy ten nie gryzie. Ludziom sie wydaje, że wszystkie zwierzęta są brudne i tylko czyhają, żeby "oddać" im trochę bakterii :roll: :twisted: . Niedawno widziałam niedużego czarno - białego kotka, bardzo ufnego, w pobliżu miejsca, gdzie mam próby chóru. Zawołałam go, on przyszedł, dał się pogłaskać. Mój TZ oczywiście: "Nie dotykaj go! Może być chory!!!". No może. Ale nie popadajmy w paranoję. Znam ludzi, nie jakiś bezdomnych czy lumpów, którzy Na PEWNO nie są czystsi od zwierząt :twisted: :x

Zgadzam się, że ludzie obawiają się martwych zwierząt. Mają swoje racje. Ale uważam, że koniecznie trzeba zawiadamiać straż miejską o zwierzęcych zwłokach. To kwestia higieny i poszanowania ciała tych zwierząt.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Śro sty 19, 2005 15:37

Gringo pisze:Ja Rokko myślę podobnie jak Blue. Nasze społeczeństwo cechuje wręcz patologiczna niezdolność do empatii.


za to szalenie rozwinieta zdolnosc do wytlumaczenia sobie, dlaczego nic sie nei zrobilo.

To dotyczy sytuacji zwierzakow w potrzebie, ale i ludzi, ktorym nikt nei pomaga gdy ich bija, okradaja.

A potem, gdy nas spotka obojetnosc, strasznei jestesmy zdziwieni.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Śro sty 19, 2005 15:38

Myślę, że bagatelizowanie i lekceważenie problemu zarażenia się występuje tylko do pierwszego razu - tzn. do pierwszego zarażenia się :twisted:
Potem człowiek robi się ostrożny...
Ja jestem z natury ostrożny i nie dotykam nieznanych kotów i psów, momo, że nie mam nieprzyjemnych skojarzeń (grzyba złapalem od mojego Kitka a i to tylko dlatego, że "fachowi" weterynarze nie rozpoznali grzybicy u niego). Tak dla zasady. Bo czy fakt, że łagodne zwierzę może udrapnąć lub ugryżć, przekona Cię ?
Już nawet nie mówię o wściekliżnie czy toksoplazmozie, ale np. o grzybicy.
rokko + Luzak + Cicia + Baxter
Obrazek Obrazek Obrazek
My, koci Ojcowie, musimy się trzymać razem !

rokko

 
Posty: 704
Od: Wto gru 07, 2004 11:00
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 19, 2005 15:44

Całe życie głaskałam wszystkie zwierzęta jakie mi się nawineły pod rękę i nigdy nie złapałam żadnej choroby.
Jedyna znana mi osoba, która miała toksoplazmozę nie dotknęłaby kota nawet pod presją karabinu przystawinego do głowy.

Strach przed chorobą nie jest wytłumaczeniem. Jeżeli spotkamy na naszej drodze ranne czy chore zwierze mamy obowiązek mu pomóc.

O zwłokach zwierząt zawiadamiam straż miejską. Z reguły po trzecim telefonie mają mnie dosyć i zawiadamiają służby sprzątające miasto.

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Śro sty 19, 2005 15:52

eve69 pisze:
Gringo pisze:Ja Rokko myślę podobnie jak Blue. Nasze społeczeństwo cechuje wręcz patologiczna niezdolność do empatii.


za to szalenie rozwinieta zdolnosc do wytlumaczenia sobie, dlaczego nic sie nei zrobilo.

To dotyczy sytuacji zwierzakow w potrzebie, ale i ludzi, ktorym nikt nei pomaga gdy ich bija, okradaja.

A potem, gdy nas spotka obojetnosc, strasznei jestesmy zdziwieni.


Ja nie tłumaczę tych, którzy NIC nie zrobili.
Tylko kontakt z chorobą i śmiercią nie jest łatwy dla zwykłych ludzi.
Chcę, żebyście spróbowali zrozumieć tych, którzy nie stanęli na głowie tak jak to Wy potraficie.
Zazdroszczę tej umiejętności poświecenia na maksa - sam jej nie mam.
Czy fakt, że nie trzymam chorych kotów w domu, nie łożę na "internetową adopcję" i nie mam 3 kotów zamiast jednego oznacza znieczulicę u mnie ?
A z sytuacją jaka była opisana nie miałem styczności i nie wiem jakbym się zachował...
Wiem, że znieczulica jest duża, ale np. jeden z moich znajomych (lekarz) zostal przez takiego "zemdlonego" na ulicy człowieka posądzony o kradzież pieniędzy i zegarka i był poniewierany po sądach - czy następnym razem chętnie pochyli się nad napradę potrzebującym ?
rokko + Luzak + Cicia + Baxter
Obrazek Obrazek Obrazek
My, koci Ojcowie, musimy się trzymać razem !

rokko

 
Posty: 704
Od: Wto gru 07, 2004 11:00
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 19, 2005 15:56

tangerine1 pisze:Całe życie głaskałam wszystkie zwierzęta jakie mi się nawineły pod rękę i nigdy nie złapałam żadnej choroby.


co nie oznacza że jesteś przykładem do naśladowania
wierz mi, miałaś szczęście...

ja nie jestem taki chętny do głaskania i kontaktów z nieznanymi zwierzętami (jak widać z moich postów)
"TYLKO" pogłaskałem kota, którego żona przyniosła do domu (Kitka znaczy) a on mnie "TYLKO" drapnął
i od razu złapałem grzybicę :oops:
rokko + Luzak + Cicia + Baxter
Obrazek Obrazek Obrazek
My, koci Ojcowie, musimy się trzymać razem !

rokko

 
Posty: 704
Od: Wto gru 07, 2004 11:00
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 431 gości