mar9 pisze:up
Dopiszę się żeby już nie produkować tych "push-upów'
Mam małą tremę- to mój pierwszy post tutaj, a Weteranów całe mnóstwo...
W zeszłym roku po utracie małego czarnulka Gremlina (leukemia... ) adoptowaliśmy z mężulem 2 letniego kota. Wyglądał jak siedem nieszczęść, w schronisku był prawie dwa lata- znaleziono go jako kocię w opuszczonym domu pełnym szczurów, które zdążyły wymordować mamę i rodzeństwo Frodka. Siedział w izolatce- wiecznie chorował- i był kompletnie zrezygnowany. Nie wiem, jak zdołał przetrwać najpierw swoje krótkie dzieciństwo, a potem morze samotności w schronisku. Bo przecież kuweta i miska jedzenia to nie wszystko...
Teraz jest pięknym długowłosym kocurem, władcą domowego królestwa. Piszecie zazwyczaj, że starsze koty są stateczne i wyszumiane. No cóż, Frodo jest chyba wyjątkiem potwierdzającym regułę . Jesteśmy niemal pewni, że nasz kocurek jest wynikiem eksperymentu medycznego- udaną próbą skrzyżowania kota, człowieka i wiewiórki. Nie był jeszcze na suficie, chociaż kto go tam wie- przecież zawsze może kombinować, jak nikogo nie ma w domu. Starszy kot nie zawsze znaczy spokojniejszy, ale przyznam rację tym, którzy mówią o niesamowitej kociej wdzięczności. Warto się o tym przekonać na własnym futrze, tj. skórze
Jutro idziemy do weta i jeśli wszystko będzie ok- będziemy się w tygodniu dokacać Oczywiście dorosłym kotem schroniskowym, dopasowanym temperamentem do naszego Demona- jak nazywa go mój mąż. O wynikach akcji "Oko cyklonu" powiadomię zainteresowanych w linku o dokoceniach. Pozdrawiam Wszystkich o porośniętych futerkiem serduszkach