Wczoraj wieczorem coś się zaczęło dziać z Leosiem..
Nie chciał jeść, leżał pod łóżkiem i przysypiał..Przytuliłam go-cały się trząsł. Na ogonie miał cos mokrego, śmierdzącego-nie wiedziałam czy popuścił z bólu, czy co
Szybka decyzja-jedziemy do weta. Decyzja może i była szybka ale z wykonaniem ciężej
. Nie za bardzo miałam natychmiastowy transport. Ojciec zaoferował ale za dwie godziny (nieszczęśliwie musiał pojechać na oględziny świeżego włamania do swojej pracy..
), a ja nie chciałam tyle czekać. Telefon do lecznicy i dostałam namiary na wizyty domowe-na ul. Książęcej..przy podanej przez telefon cenie szczęka mi opadła
-niech się bujają, to taxi mnie taniej wyniesie (200 zeta za wizytę
). Na szczęscie ojciec przyjechał wczesniej i od razu pojechaliśmy do całodobowej.
A teraz do rzeczy, bo mnie aż ściska i powtarzam sobie ciągle, że pipa jestem i jak mogłam tego nie zauważyć..
Po oględzinach ogona i dokładnym obwąchaniu weci powiedzieli-duży ropień
tego się nie spodziewałam, chociaż ten dziwny śmierdzący wyciek tknął moje myśli w tę stronę.. Ropień był naprawdę duży i bardzo bolesny. Asystowałam, w sumie 3 osoby trzymały Leosia podczas oczyszczania dziury. Mnie ugryzł, wetkę podrapał, wet chyba wyszedł bez szwanku. Leoś z bólu posiusiał się i zrobił kupkę
Acha temperatura
39,9
Dostał dwa zastrzyki-linco spectin i tolfedynę, a dodatkowo jeszcze coś do dziury po ropniu. Teraz czeka mnie dzis i w piątek (co najmniej) jazda do weta i czyszczenie i upychanie maści w dziurę oraz antybiotyk przez 5 dni...
Oczywiście dziś Leoś się mnie boi, bo całą noc czuwałam i pilnowałam aby sobie tej dziury nie lizał. Dziś nawet nie daje się pogłaskać. Boi się mnie
Ale chociaż już wiem co tak naprawdę się stało Leosiowi. Poprostu wielki ropień. Co śmieszniejsze nie tylko ja nie zauważyłam żadnych zmian w okolicach ogona, żadnego zadrapania, ugryzienia, wyszarpanego futerka lub bardzo bolącej części-nawet wetka na sggw tego nie zauważyła, co jest bardzo możliwe, bo to tak szybko-przez dwa dni-ewaluowało do tego stopnia, że wczoraj nie można było dotknąć Leosiowego ogonka i zaczął się wyciek ropy..
Ale już wszystko wiadomo. Mam nadzieję, że teraz już będzie z górki.
Jeszcze raz dziękuję za forumowe kciuki :!: