Zastanawiałam się czy napisać tutaj o tym, jest to przykry temat, a jednak.... Moja mama mieszkająca w Londynie (wielka miłośniczka kotów, po niej "odziedziczyłam" fascynację kotami) idąc do sklepu zauważyła na ulicy martwego kotka, kiedy wracała nad kotkiem już na chodniku siedziała kobieta i płakała. Następnego dnia kotka już nie było zamiast niego leżał ogromny, piękny bukiet białych tulipanów, dwie saszetki i puszka karmy. Moi znajomi byli "mocno zdziwieni" tą opowieścią, nigdy nie zetknęli się z taką sytuacją. Ciekawi mnie czy wy mieliście z czymś podobnym do czynienia? Pozdrawiam i przepraszam za smutny wątek.