Wczoraj wieczorem kocio wybrał się na spacer do łazienki, zawsze ją zamykamy ale musiał ktoś zostawić otwarte drzwi Kocio wskoczył na pojemnik na bieliznę i zaklinował sobie łapkę w dziurce na tym pojemniku. Okropne miałczenie i piszczenie Widać mocno go bolało i był bardzo przerażony. Tak się szarpał że ten pojemnik spadł na niego ( ale lekko całe szczęście). W tym momencie wpadliśmy do łazienki, a on się sam uwolnił i uciekł. Strasznie się najerzył i potfornie się wszystkiego bał. Daliśmy mu spokój aby się uspokoił, ale niestety. Nie pomaga. Do tej pory jest przerażony, dotyka wszystkiego łapką i sprawdza, ucieka. Jak coś spadnie w pokoju lub głośniej ktoś się zachowa ucieka w popłochu. Nas się mniej boi, ale gdy go przytulamy, głaszczemy to jest cały spięty, sztywny i serduszko mu strasznie mocno bije:( Czy to możliwe że ma aż taki uraz? Tak mocny że do tej pory boi sie panicznie wszystkiego?:(
Je i pije w miarę normalnie, troszkę mniej.
Co to może być ?