weterynarz-myśliwym ?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 05, 2005 13:56

elca pisze:
wacka pisze:
elca pisze:
wacka pisze:
Bonkreta pisze:wacka, strzelanie do "wałęsających się" psów i kotów w odległości ponad 200 m (dobrze pamiętam ?) jest OBOWIĄZKIEM myśliwego. Takie mamy prawo


co to znaczy wałęsających się? i gdzie wałęsających? 200 m od czego?


wałęsające się czyli poruszające się bez człowieka w pobliżu (czyli nie na smyczy), 200 metrów od zabudowań ludzkich.


bije się w pierś mą obfitą i przyznam, ze pierwsze słyszę. no tego to już myślistwem chyba największy fanatyk (ja się do nich wbrew pozorom nie zaliczam) nazwać nie może.


Tam jest chyba jeszcze pare obwarowań przy tym zapisie, bodajże że chodzi o okręgi łowieckie, i że ma zagrażać zwierzynie. Ale i tak były już przypadki ustrzelenia psa na oczach małych dzieci (majaczy mi też, że pies był na smyczy 8O ) ... Ten zapis o ile się nie mylę efekt działania silnego lobby myśliwych w naszym sejmie.


Dodam, że to była sunia. Szczenna.
[Obrazek
Obrazek

Salamandra

 
Posty: 1059
Od: Pt gru 12, 2003 7:48
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Śro sty 05, 2005 14:05

Ag pisze:
eve69 pisze:
to nie do konca jest prawda

obowiazek opieki nad stadem w tym odstrzalu chorego zwierzecia ktoremu nei mozna pomoc etc powinien nalezec do lesniczego- ktory zna las i "swoje" zwierzeta.
A nei kolesi ktorzy pare razy do roku robia "porzadek"


Tak, ale mysliwi w duzej mierze dzialaja za wlasne pieniadze. A lesniczym placi panstwo. I maja i tak duzo roboty. Nie widze mozliwosci zwalenia na nich calej tej roboty z dokarmianiem, usuwaniem sidel, odstrzalem sanitarnym tak z dnia na dzien. Po prostu braknie rak. Fajnie by bylo, gdyby na drodze ewolucji do tego doszlo, ale to wymaga czasu i na dzien dzisiejszy mysliwi IMVHO sa potrzebni.

Pozdrawiam
Ag


Ag masz w 100% rację. W obwodzie łowieckim, w którym poluje i którym zajmuje się m.in rodzina mojego męża jest jeden leśniczy, który juz dawno powinien być na emeryturze.
I nie jest tak Eve, jak piszesz, albo może nie do końca jest tak. Myśliwi nie "robią porządku" kilka razy do roku. Tam praktycznie co tydzień ktoś jest. A przez całe lato - od czerwca do września na stałe. Oni przede wszystkim liczą zwierzęta. WIedzą ile jest jeleni, kozłów, saren i łań, ile jest dzików, czy jakiś łoś przechodzi, a może osiadł na stałe (ale raczej nie bo tam za sucho jest), ile zajęcy. Na tej podstawie robią plan odstrzału. I jak myślicie ile zwierząt na cały rok wolno im zastrzelić? To są pojedyncze sztuki, wiem, bo widziałam. Jest lista i tabela, kto odstrzelił - jak już jest odstrzelony, to już więcej strzelać nie wolno. Koło łowieckie płaci kary! Sadzą ziemniaki dla dzików, żeby nie szły w szkodę. A i tak chłopi sadzą specjalnie ziemniaki na polu pod lasem, żeby dziki zeżarły, bo Koło łowieckie zapłąci odszkodowanie.

Tak, jak pisałam wcześniej nie popieram myślistwa, strzelania do wszystkiego co się rusza, ale myśliwi, to nie tylko okrutni zabójcy niewinnych zwierząt. I ta sfera, jak każda z sfera zycia ma dwie strony.

A.

agal

 
Posty: 4967
Od: Pon lut 03, 2003 17:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 05, 2005 14:07

Moze nie do konca na temat ale ktos wspomnial o klusownikach i tak mi sie przypomnialo pewne zdarzenie. Bylismy kiedys w lesie na spacerze, znalezlismy sarne we wnykach (czy jak to sie nazywa). To zwierze tak rozdzierajaca i wzruszajaco plakalo ze nie zapomne tego chyba nigdy.. Wstydzilam sie wtedy ze jestem czlowiekiem..
A rzecz dziala sie ok. 15 km od Wawelu.

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 13654
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Śro sty 05, 2005 14:10

Tez_Kaska pisze:Moze nie do konca na temat ale ktos wspomnial o klusownikach i tak mi sie przypomnialo pewne zdarzenie. Bylismy kiedys w lesie na spacerze, znalezlismy sarne we wnykach (czy jak to sie nazywa). To zwierze tak rozdzierajaca i wzruszajaco plakalo ze nie zapomne tego chyba nigdy.. Wstydzilam sie wtedy ze jestem czlowiekiem..
A rzecz dziala sie ok. 15 km od Wawelu.


i co zrobiliscie?
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Śro sty 05, 2005 14:14

Ojciec uwolnil zwierzaka, byl w lekkim szoku (ten zwierzak a nie Tata), nie byl mocno poraniony bo obejrzelismy go w miare dokladnie. Pisze "ten zwierzak" bo nie wiem czy to sarna, jelen czy jeszcze cos, nie znam sie :) Sadze ze niedlugo byl uwieziony i mam nadzieje ze ze zyje i zostal juz sarenkowym (?) dziadkiem.

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 13654
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Śro sty 05, 2005 14:14

agal pisze: Czy wiesz, że w obwodzie, gdzie poluje ojciec Pawła, jego wuj, szwagier, brat cioteczny (wszyscy mężczyźni z jego rodziny, oprócz niego - wyklęty ten, który nie chciał strzelać do zwierząt :wink: ), od kilku lat nie poluje się na zające? Dlatego, że tych zajęcy wciąż jest za mało. I to nie przez myśliwych, tylko przez zmianę sposobu uprawy pól. Uzywanie środków chemicznych, koszenie maszynami i zaczynanie od zewnątrz, a nie od środka pola, na przykład.


Hmmm.... Od mojego kolegi, który jest mysliwym, usłyszałam wersję taką:
kilka lat temu populacja zajęcy była tak duża, że pozwolono na duzy odstrzał. Skwalipliwi myśliwy z okazji skorzystali. Teraz zajecy brakuje. Dokonuje się ich odłowień i przesiedleń, żeby gatunek nie wymarł.

Pewnie za parę lat pojawi się znowu problem nadpopulacji (bo teraz się nie strzela). I koło się zamknie.

Dla mnie: taka pasja to choroba.

Zgadzam się z eve69 i wszystkimi innymi forumowiczami przeciwnymi myśliwym. Za dużo bym musiała cytować, ale wiele waszcyh argumentów mnie wręcz poraziło.

Był taki moment, że w dyskusję moją z kolegą myśliwym wtrącił się mój mąż, obawiając się rychłego końca znajomości. :wink: Nie miałam wtedy takich argumentów, jakich mi teraz dostarczyliście, ale już wtedy kolega nie umiał moicg argumentów obalić.
Dziś wiem, że kolejnej dyskusji nie podejmę. Bo jego lubię, mierzi mnie tylko jego hobby.
[Obrazek
Obrazek

Salamandra

 
Posty: 1059
Od: Pt gru 12, 2003 7:48
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Śro sty 05, 2005 14:17

Tez_Kaska pisze:Ojciec uwolnil zwierzaka, byl w lekkim szoku (ten zwierzak a nie Tata), nie byl mocno poraniony bo obejrzelismy go w miare dokladnie. Pisze "ten zwierzak" bo nie wiem czy to sarna, jelen czy jeszcze cos, nie znam sie :) Sadze ze niedlugo byl uwieziony i mam nadzieje ze ze zyje i zostal juz sarenkowym (?) dziadkiem.


bosz... ja to bym do weta dzwoniła bo ja starszna panikara jestem
byłam włąsnie ciekawa czy łatwo jestb uwolnić takie zwierzę
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Śro sty 05, 2005 14:19

Wtrace sie z jeszcze jedna dygresja apropos zajaca. Bo zajac to niebezpieczne zwierze jest :) Moj wspomniany juz Ukochany Tata lezal na lace. Cieplo, sloneczko swieci, las szumi, pszczolki brzecza... Nagle...nagle Tate przelecial zajac :twisted: Tzn zajac biegl laka, Taty nie zauwazyl i przebiegl po Nim raniac dosc mocno.
Lekarze na krakowskim pogotowiu gdzie Rodziciela zawiozlam prawie poplakali sie ze smiechu :)

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 13654
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Śro sty 05, 2005 14:22

Tez_Kaska pisze:Wtrace sie z jeszcze jedna dygresja apropos zajaca. Bo zajac to niebezpieczne zwierze jest :) Moj wspomniany juz Ukochany Tata lezal na lace. Cieplo, sloneczko swieci, las szumi, pszczolki brzecza... Nagle...nagle Tate przelecial zajac :twisted: Tzn zajac biegl laka, Taty nie zauwazyl i przebiegl po Nim raniac dosc mocno.
Lekarze na krakowskim pogotowiu gdzie Rodziciela zawiozlam prawie poplakali sie ze smiechu :)


:lol:
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Śro sty 05, 2005 14:29

agal pisze:
I jak myślicie ile zwierząt na cały rok wolno im zastrzelić? To są pojedyncze sztuki, wiem, bo widziałam. Jest lista i tabela, kto odstrzelił - jak już jest odstrzelony, to już więcej strzelać nie wolno. .

A.


a ja widzialam jesienia dwoch znajomych mysliwych wracajacych z polowania. Mieli na traku kilka saren i zajecy, byli juz po kontroli, w swietnych nastrojach zapraszali na pasztet. Pytali tez kto i co chce z dziczyzny na swieta bo beda jechali "na zakupy"

To znajomi znajomych, mialam nieprzyjemnosc spotkac sie z nimi w wiekszym gronie.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Śro sty 05, 2005 15:11

eve69 pisze:
agal pisze:
I jak myślicie ile zwierząt na cały rok wolno im zastrzelić? To są pojedyncze sztuki, wiem, bo widziałam. Jest lista i tabela, kto odstrzelił - jak już jest odstrzelony, to już więcej strzelać nie wolno. .

A.


a ja widzialam jesienia dwoch znajomych mysliwych wracajacych z polowania. Mieli na traku kilka saren i zajecy, byli juz po kontroli, w swietnych nastrojach zapraszali na pasztet. Pytali tez kto i co chce z dziczyzny na swieta bo beda jechali "na zakupy"

To znajomi znajomych, mialam nieprzyjemnosc spotkac sie z nimi w wiekszym gronie.


Widzisz, Eve, może to taki specyficzny obwód, choć ludzie są w nim rózni, znam wielu z nich i nie wszystkich darzę sympatią. Nie wiem, może już to napisałam wcześniej, ale mój teść powiedział ostatnio, że największą frajdę sprawia mu pójść na zasiadkę, posidzieć na ambinie, popatrzeć na zwierzaki, które się pasą, poczekać aż sobie pójdą i wrócić do domu. Nie wiem, może to przychodzi z wiekiem. A co ilości strzelanych zwierząt, mam relacje na bieżąco. I wiem, że często zdarza się tak, że nikt nic nie strzeli.

No i zadzwoniłam do teścia i o wszystko się go wypytałam:
więc jego obwód ma ponad 6000 hektarów, w Kole jest 19 myśliwych, z czego czynnych jest 12. Samce strzela się tylko selekcyjne, natomiast dla samic są ściśle przestrzegane okresy ochronne. Kiedyś obowiązkiem było oddanie zastrzelonego zwierzęcia do skupu, dziś można wziąć dla siebie, ale u nich w Kole zasada jest taka, że płąci się 1,5 raza więcej niż dałby skup, ponieważ mają w Kole mało pieniędzy, a dużo szkód za które trzeba płacić.
Teraz co do tego planu odstrzału - jak pisałam wcześniej liczy się zwierzęta i taki plan zatwierdza Nadleśnictwo. I teraz ciekawostka - za zwierzę zastrzelone ponad plan płaci się kary, ale także kary są za niewykonanie planu - po prostu Kolo płaci więcej odszkodowań.
Jedzenie dla zwierząt wykładane jest w paśnikach i miejscach żerowania i nie jest to koło ambon.

Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, zadzwonię i zapytam. Może jestem naiwna, ale nie mam podstaw, by im nie wierzyć.

A.

agal

 
Posty: 4967
Od: Pon lut 03, 2003 17:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 05, 2005 15:31

agal pisze: Teraz co do tego planu odstrzału - jak pisałam wcześniej liczy się zwierzęta i taki plan zatwierdza Nadleśnictwo. I teraz ciekawostka - za zwierzę zastrzelone ponad plan płaci się kary, ale także kary są za niewykonanie planu - po prostu Kolo płaci więcej odszkodowań.
A.


Niezalezne od tego co mysle o mysliwych.

A kto potwierdza wiarygodnosc tego liczynia czy nadlesnictwo tez liczy i porownuja?
Ciekawa jestem ile razy 'nie wykonali planu', mysliwi-czyli doplacali do swojego 'hobby'.
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Śro sty 05, 2005 16:08

ARKA pisze:
agal pisze: Teraz co do tego planu odstrzału - jak pisałam wcześniej liczy się zwierzęta i taki plan zatwierdza Nadleśnictwo. I teraz ciekawostka - za zwierzę zastrzelone ponad plan płaci się kary, ale także kary są za niewykonanie planu - po prostu Kolo płaci więcej odszkodowań.
A.


Niezalezne od tego co mysle o mysliwych.

A kto potwierdza wiarygodnosc tego liczynia czy nadlesnictwo tez liczy i porownuja?
Ciekawa jestem ile razy 'nie wykonali planu', mysliwi-czyli doplacali do swojego 'hobby'.


Juz mówię - zwierzęta liczą nie sami myśliwi, tylko jest specjalna komisja złożona z leśniczych z nadleśnictwa i myśliwych z obwodu - to się nazywa "Zimowa inwentaryzacja zwierząt" - chodzą, liczą tropy, obserwują zwierzęta. I na tej podstawie, mając też w świadomości ile dany obszar - leśny, łąkowy, leśno-łakowy itp. może wyzywić zwierząt, podejmują decyzję o liczbie zwierząt do odstrzału na cały rok.

No i nie zapytałam, co z tym niewykonaniem planu :? ale to następnym razem, bo chyba zbudziłam teścia z poobiedniej drzemki.

A.

agal

 
Posty: 4967
Od: Pon lut 03, 2003 17:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 05, 2005 19:19

He he ... zarejestrowałem się na forum miało być o kotach...
Ale temat jest ważny, a jak komuś się nie chciało spojrzeć do profilu- jestem leśnikiem...
Apeluje aby oddzielić skrajne bestialstwo od prób ratowania tego co człowiek już zepsuł. Ktoś tu pisał, że natura sama potrafi sie regulować... bardzo często tak, ale nasza,(pisze ogólnie o ludziach), ingerencja sprawiła, że nie zawsze... Podam przykład z życia może skrajny i rzadki ale obrazujący do czego prowadzi niefrasobliwość... Jest sobie gospodarstwo ludki mają ponad 30 psów i nie mają, nie są w stanie ich wykarmic psy żywia się same( na wsi nie ma tylu śmietników) i czyszczą wszystko co żyje i na drzewo nie ucieka w okolicy. Niesamowicie wygląda jak poluja "w podkowe".... Proszę sobie wyobrazić, że władze sądownie „zainteresowały” sie sprawą kiedy psy pogryzły kilka osób, ( w tym właściciela, ściągneły panią z roweru, zjadły krowę[Nie koloryzuję!] i prawie zagryzły dziecko).
Przepraszam że tak napiszę ale człowiek upośledził nature i można się oburzać ale trzeba tez z tym cos robić... Dziękuję wszystkim za zrozumienie tego, iż są ludzie którzy przynajmniej staraja się tym popsutym mechanizmem( sorry za porównanie) opiekować....,
..... aha. Nie jestem mysliwym :)
....ponieważ kot
Obrazek - Fibi - Obrazek

....dysiek

 
Posty: 19
Od: Pon sty 03, 2005 10:53
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Śro sty 05, 2005 19:34

dysiek , rozumiem ,ze najlepszym rozwiązaniem takiego problemu jest odstrzał psów a nie odebranei opiekunom i odwiezienie do schronisk?
Prawdziwy dżentelmen to ktoś, kto kota zawsze nazwie kotem, choćby się o niego potknął i upadł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazk ... hichraszek - zapraszam do lektury

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], misiulka, Wasylisa i 244 gości