Szczurkowe oko dużo lepiej. Chłopak szybko załapał, że po nieprzyjemnym zakraplaniu oczu jest przyjemny smakołyk (nagroda za cierpienie) i po każdym zabiegu migusiem melduje się w kuchni
Niestety - własnie TŻ ze zgrozą krzyknął i zawołał mnie do Całki. Ma zaropiałe oko...
Już jej zaaplikowałam pierwszą porcję kropelek. I okropnie boję się o Myszona... właśnie zobaczyłam, że pozwoliła Misiowi się przytulić do siebie
i spały kociaki łepek przy łepku. Jeżeli i ona coś złapie to będzie katastrofa
Jutro chyba zaczniemy kurację odpornościową, będę z Myszą u Jagielskiej to od razu coś znajdziemy dla reszty kociego towarzystwa (może lydium, wetka też coś mówiła o interferonie).
Się zabiję. Regularny szpital w domu. Ręce opadają...