Mały problem z dwoma kocurkami

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 02, 2005 17:55 Mały problem z dwoma kocurkami

Witam wszystkich bywalców tego forum. Mam w domu 2 kocurki. Jeden to Maciuś...poczciwy, wykastrowany, 3-letni piękny kocur. Maciusia moja córka znalazła w tramwaju. Ktoś go wyrzucił...i zmieszkał z nami. Generalnie jest to spokojne kocisko, nie szukające awantur. Jest bardzo czysty i zdrowy. Wychodzi sobie na podwórko kiedy chce, wraca kiedy mu się podoba i zawsze czeka na niego pełna miska i ogromna porcja pieszczot. W ubiegłym miesiącu zamieszkał z nami 2 kocurek. Tym razem to Ragdoll, przekochana maskotka. Wabi się Napoleon i ma 6 miesięcy. Gdy pojawił się mały w Maćka wstąpił diabeł. Nie akceptuje Napoleona. Gdy spotkają się razem tłuką się strasznie. Raz Maciek Napoleona, raz Napoleona Maćka. Maciuś poza tym zaczął znaczyć.... Czy ktoś z Was był w podobnej sytuacji? Jak długo może potrwać ta walka? A może nigdy się nie skończy?

Bagirka

 
Posty: 379
Od: Nie sty 02, 2005 17:40
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sty 02, 2005 18:26

Ragdoll? :love: A jaki? Bicolour, colourpoint czy mitted? I jeśli można wiedzieć to z której hodowli? :roll:
Gratuluję dokocenia :D
Na poczatku walki między kotami zdarzają sie bardzo czeto, było o tym mnóstwo wątków na forum: tu masz na przykład jednen z nich. Walki trwają zazwyczaj od kilku godzin do kilku tygodni :wink:

Agia

 
Posty: 1093
Od: Pon paź 11, 2004 20:00
Lokalizacja: Liverpool

Post » Nie sty 02, 2005 22:09 :-)

Dziekuję za link do tematu o "dokoceniu". Jednak Agia miała znacznie prostsze zadanie. Myślę, że lepiej dogadają się kotka z kocurkiem niż 2 kocury. Mój kociak to Ragdollik RAG n 04 z oznaczeniami ciemnobrazowymi mitted:-). Niesamowita rasa. Miałam w swoim życiu sporo kociaków...zawsze przynosiłam jakieś znajdy do domu...teraz widzę różnicę między podwórkowcami a Ragdollami. Jedne i drugie są urocze, ale różnice w zachowaniu, charakterze może dostrzec prawdziwy miośnik kotów:-). Gorąco polecam wszystkim te kociaczki.
Bardzo chciałabym, żeby się jakoś dogadali ze sobą. Może po wykastrowaniu Napoleona sytuacja troszkę się poprawi....?

Bagirka

 
Posty: 379
Od: Nie sty 02, 2005 17:40
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sty 02, 2005 22:36

ja bym je kontrolnie pooddzielała na czas nieobecności w domu i wypuszczała po powrocie - może zaciekawienie co wyszło zza tych zamkniętych drzwi weźmie górę nad wrogością?

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Nie sty 02, 2005 22:51 Re: Mały problem z dwoma kocurkami

Bagirka pisze: Maciuś poza tym zaczął znaczyć.... Czy ktoś z Was był w podobnej sytuacji?


Jak do nas przybyla Fionka tez wpadlam w panike ze nagle Antos zaczal znaczyc. Dokladnie mnie zapytano czy to znaczenie czy nie siu-no fakt bylo siu....... i okazalo sie, ze ma chore nerki. Mysle,ze stres spowodowany przybyciem nowej kociczki uaktywnil bardziej chorobe:(

Czy oby Twoj kot napewno znaczy?
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Pon sty 03, 2005 9:59

O ile znam kociaki to chyba jednak znaczenie... Maciek robi to tak, żebym widziała:-) A to popryska szafkę w mojej sypialni, a to zasłony. Jest to kilka kropelek i nigdy nie robi tego na podłodze. Tak więc nie sądzę, aby to był chory pęcherz. Daje mi wyraźnie do zrozumienia, że nie rzyczy sobie w domu tego nowego czegoś...co nie przypomina w żaden sposób innych kotów z podwórkowej bandy, do tego włazi do łóżka jego pani i wyjada z jego misek.:-) Na szczęście Maciek wychodzi na podwórko, więc mamy chwilę spokoju. Nigdy nie zostawiam ich samych, gdy wychodzę. Chciałabym tylko, żeby jakoś się tolerowały.

Bagirka

 
Posty: 379
Od: Nie sty 02, 2005 17:40
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sty 03, 2005 10:32

Ach, nie doczytalam :oops:
Ostatnio edytowano Pon sty 03, 2005 10:45 przez Agi, łącznie edytowano 1 raz

Agi

 
Posty: 15539
Od: Pt maja 17, 2002 19:19
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Pon sty 03, 2005 10:42

No przecież pisze kobita, że starszy jest wykastrowany... a młody pewnie jeszcze na to za młody? moze spróbuj pobawić sie z młodym, kiedy starszy widzi. Ew. pobawić się z nimi oboma. Jakis sznureczek, myszki, latanie. Jak starszy zobaczy, ze młody wesoły i nieszkodliwy, może da mu to coś do myślenia... czasami w czasie takie prowokowanej wspólnej zabawy atmosfera troche się ociepla... U mnie nowy kocur przybył tydzien temu, ale miałam szczęście - prawie od razu zaczęły się z rezydentem razem bawić i teraz nawet wciągnęły do zabawy kocicę...
Aśka i...
Obrazek

tomoe

 
Posty: 2278
Od: Wto sie 03, 2004 21:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 03, 2005 10:57

Ja tez mam dwa kocury, piora się aż futro lata..ale o dziwo nie robią sobie krzywdy mimo że wrzeszczą, tula uszy, robia strrrraszne miny :evil: :evil: Krew się nie leje,..myslę że po prostu ćwiczą kocie walki - robią tak od zawsze ale poniewaz się nie krzywdzą więc nie interweniuję. Jeden stracił jajeczka ale charakterek pozostał..Nie wiem jak wygląda sytuacja u ciebie, na ile te awantury są niebezpieczne..Czy to zwykłe przepychanki czy walka na smierc i zycie..??

vienna

 
Posty: 1817
Od: Pt sie 20, 2004 8:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 03, 2005 11:03

Wydaje mi sie, że jeżeli kocurek jest wychodzący, to zaprzyjaźnić mu się będzie z młodym trudno.
Przymus przebywania na jednym terenie zmusza jakby do ustalenia pokojowych zasad, czy nawet przyjaźni. Natomiast kiedy rezydent może uniknąc nowego, to tak robi.
U mnie tak własnie jest.
Po roku nawet czasami się bawią, ale dystans jest i pewnie zostanie.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sty 03, 2005 12:55

Bardzo dziękuję za wszystkie głosy w dyskusji. Moje
kociaki nie walcza na smierć i zycie. Mniejszy jest jest jeszcze dzieciakiem, do tego szlaenie wesołym i rozrywkowym. Gdy nie spi po prostu szaleje. Jesli Maciek pojwi się w zasięgu jego jego wzroku mały natychmiast zaczyna biegać za nim, skakać, trącać łapką. Wydaje mi się, że po prostu chce się bawić. Natomiast stateczny Maciej ma te zabawy gdzieś. Spogląda na małego jak Bonifacy na Filemona, a gdy się wreszcie wkurzy zaczyna się bieganina i bicie po mordkach łapkami. Dotychczas żaden nie ucierpiał...ale gdy Maciej wpada w szał zaczyna gryźć i drapać również mnie a to mu się dotychczas nie zdarzało.

Bagirka

 
Posty: 379
Od: Nie sty 02, 2005 17:40
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sty 03, 2005 14:06

Bagirka pisze:Bardzo dziękuję za wszystkie głosy w dyskusji. Moje
kociaki nie walcza na smierć i zycie. Mniejszy jest jest jeszcze dzieciakiem, do tego szlaenie wesołym i rozrywkowym. Gdy nie spi po prostu szaleje. Jesli Maciek pojwi się w zasięgu jego jego wzroku mały natychmiast zaczyna biegać za nim, skakać, trącać łapką. Wydaje mi się, że po prostu chce się bawić. Natomiast stateczny Maciej ma te zabawy gdzieś. Spogląda na małego jak Bonifacy na Filemona, a gdy się wreszcie wkurzy zaczyna się bieganina i bicie po mordkach łapkami. Dotychczas żaden nie ucierpiał...ale gdy Maciej wpada w szał zaczyna gryźć i drapać również mnie a to mu się dotychczas nie zdarzało.

Taka uroda kocurów...jak się rozbrykają to potrafią też przećwiczyc zeby i pazury na właścicielu.. :) . Wczesniej miałam kocura, Jinksa, był jedynakiem więc od czasu do czasu zakładałam polar i grubą rękawiczkę aby mógł poszaleć z Panią.. :twisted: .Dawał mi znac że czas na przepychanki jak wskakiwał na moje ramie i wczepiał się wszystkimi czterema łapami w swetr...plus uchwyt paszczą..Wisiał tak niczym winogrono.. :D . zdejmowałam go i szłam po rekawicę..Po piętnastu minutach wsciekłych zapasów uspokajał się i zadowolony szedł spac. Poza tym był wcieleniem łagodności.

vienna

 
Posty: 1817
Od: Pt sie 20, 2004 8:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 03, 2005 17:45

Hihihi to faktycznie okaz łagodnosci:-)

Bagirka

 
Posty: 379
Od: Nie sty 02, 2005 17:40
Lokalizacja: Kraków




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 485 gości