jak przezyły Sylwestra??

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 02, 2005 12:29 jak przezyły Sylwestra??

wasze kociaki? U mnie zupelnie bezstresowo, pchały się na dwór, raczej ciekawe niz wystraszone. Ponieważ ich nie wypuściłam z nudów przerobiły spodnie od ślubnego garnituru męża w ręcznik frotte.. :twisted: :evil: .Teraz mam robotę żeby wszystko poprzewlekac na drugą stronę.. :|

vienna

 
Posty: 1817
Od: Pt sie 20, 2004 8:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 02, 2005 12:35 Re: jak przezyły Sylwestra??

Kota, o dziwo, pachala sie do okna, zeby zobaczyc co tak strzela! Na szczescie mamy szczelne okna, wiec te huki nie byly stresujace, a wlasnie interesujace :)
Gorzej z psem. Szczesliwy byl, ze mogl cala noc spedzic w domu, na kanapie. Tylko, ze okolo polnocy zachcialo mu sie sioosioo, bal sie wyjsc, wiec zalal klatke schodowa :?
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Nie sty 02, 2005 12:46

Ja planowalam Sylwestra w domu, ale TZ mnie zmusil do odwiedzenia jego rodzicow :roll:
Balam sie o Paskudy, wiec pozaslanialam okna roletami i kocami, wlaczylam glosno telewizor, zostawilam wszedzie zapalone swiatlo ;)
W domu bylismy po 1 - koty byly lekko zdenerwowane ale nie tak bardzo jak sie obawialam.

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Nie sty 02, 2005 12:46 Re: jak przezyły Sylwestra??

carmella pisze:Kota, o dziwo, pachala sie do okna, zeby zobaczyc co tak strzela! Na szczescie mamy szczelne okna, wiec te huki nie byly stresujace, a wlasnie interesujace :)
Gorzej z psem. Szczesliwy byl, ze mogl cala noc spedzic w domu, na kanapie. Tylko, ze okolo polnocy zachcialo mu sie sioosioo, bal sie wyjsc, wiec zalal klatke schodowa :?

Bidulek. :roll: A jaka to rasa?

vienna

 
Posty: 1817
Od: Pt sie 20, 2004 8:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 02, 2005 12:49

moni_citroni pisze:Ja planowalam Sylwestra w domu, ale TZ mnie zmusil do odwiedzenia jego rodzicow :roll:
Balam sie o Paskudy, wiec pozaslanialam okna roletami i kocami, wlaczylam glosno telewizor, zostawilam wszedzie zapalone swiatlo ;)
W domu bylismy po 1 - koty byly lekko zdenerwowane ale nie tak bardzo jak sie obawialam.

ja poprosiłam sąsiadów z przeciwka by mieli oko na dom..Moovię do nich że jak zobacza kogoś kto wynosi komputery i meble to niech nas nie alarmuja bo szkoda psuc zabawę ale jak zobacza ze ktos wynosi Krakersa i Rumaka to mają interweniować z siekierą.. :twisted:

vienna

 
Posty: 1817
Od: Pt sie 20, 2004 8:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 02, 2005 12:51

Nasze nadzwyczaj spokojnie, Taurus byl wniebowziety, on uwielbia fajerwerki. Satynka troche tylko przestraszona, trzymala sie z Deniskiem :wink: , pozniej wszystkie siedzialy na blacie kuchennym i obserwowaly :D
najlepsza zabawa jednak bylo granie w balona :D najpierw niesmialo a ppozniej cala geba w wykonaniu Taurusa, ktory na balonie jezdzil :D
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sty 02, 2005 12:51

Tosia i Teofil przeżyli Sylwestra praktycznie bezstresowo, Teofil sprawiał nawet wrażenie z lekka zaciekawionego. Dużo gorzej było z Leonem. Był przerażony, zanim jeszcze na dobre się zaczęło. Chował się pod regałem, był potwornie zestresowany. Tuż przed północą owinęłam go w mój polar i trzymałam na rękach, trząsł się strasznie, a nawet dostał gorączki :( . Trzymałam go tak bez przerwy przez ponad godzinę (do dzisiaj bolą mnie ramiona :) ), aż na dobre się uspokoiło z petardami. Kiedy na dworze ucichło. Leon się uspokoił, temperatura wróciła do normy i teraz sporadyczne wystrzały (młodzież nadal świętuje na podwórku :evil:) nie robią na nim w zasadzie żadnego wrażenia :D

Izolda

 
Posty: 1793
Od: Czw gru 09, 2004 20:55
Lokalizacja: GrodziskMazowiecki

Post » Nie sty 02, 2005 12:59

Izolda pisze:Tosia i Teofil przeżyli Sylwestra praktycznie bezstresowo, Teofil sprawiał nawet wrażenie z lekka zaciekawionego. Dużo gorzej było z Leonem. Był przerażony, zanim jeszcze na dobre się zaczęło. Chował się pod regałem, był potwornie zestresowany. Tuż przed północą owinęłam go w mój polar i trzymałam na rękach, trząsł się strasznie, a nawet dostał gorączki :( . Trzymałam go tak bez przerwy przez ponad godzinę (do dzisiaj bolą mnie ramiona :) ), aż na dobre się uspokoiło z petardami. Kiedy na dworze ucichło. Leon się uspokoił, temperatura wróciła do normy i teraz sporadyczne wystrzały (młodzież nadal świętuje na podwórku :evil:) nie robią na nim w zasadzie żadnego wrażenia :D

Gorączki?? 8O ..o matko..biedne te koty króe siedzą na dworzu..

vienna

 
Posty: 1817
Od: Pt sie 20, 2004 8:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 02, 2005 13:05 Re: jak przezyły Sylwestra??

vienna pisze:
carmella pisze:Kota, o dziwo, pachala sie do okna, zeby zobaczyc co tak strzela! Na szczescie mamy szczelne okna, wiec te huki nie byly stresujace, a wlasnie interesujace :)
Gorzej z psem. Szczesliwy byl, ze mogl cala noc spedzic w domu, na kanapie. Tylko, ze okolo polnocy zachcialo mu sie sioosioo, bal sie wyjsc, wiec zalal klatke schodowa :?

Bidulek. :roll: A jaka to rasa?


mieszaniec
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Nie sty 02, 2005 13:16

Kocia wszystkie huki przesiedziała bardzo przestraszona w szafce pod zlewem, do ktorej wchodzi od tyłu. Nie dała się stamtąd wywabić niczym,nawet ulubionymi przysmakami. Wobec tego pierwsze godziny Nowego Roku pani spędziła pod zlewem też,bo jak zostawić malucha samego :wink: Do dziś podskakuje ze strachu na każdy głośniejszy dżwięk,typu skrzypnięcie drzwi czy kichnięcie. :crying:

progect

 
Posty: 5771
Od: Nie lis 28, 2004 21:36
Lokalizacja: Kraków Bronowice teraz już Smardzowice

Post » Nie sty 02, 2005 13:21

Na szczęście na naszym podwórku koty piwniczne schowały się gdzieś długo przed północą, nie wyszły nawet na karmienie :( . Następnego dnia, co stwierdzam z ulgą, pojawiły się w komplecie :D . No z jednym wyjątkiem... czarna koteczka z białym krawacikiem, do tej pory nieznosząca zamknięcia, w Sylwestra o 4 rano powędrowała za moją ąsiadką, starsza panią, z którą wspólnie dokarmiamy koty i zakwaterowała się u niej w domu :D .Wszystko wskazuje na to, że nie ma ochoty wyrywać sie z powrotem na wolność. A jeszcze 3 dni temu, jeśli ktoś zamknął drzwi wejściowe, a ona weszła akurat na klatkę schodową, to rzucała się na nie z wrzaskiem, albo głośno "płakała". Nieraz w środku nocy wychodziłam w koszuli nocnej :oops: , żeby ją wypuścić. Martwiłam się, ze zacznie denerwować anttykocich lokatorów.
Sąsiadka i ja mamy nadzieję, że koteczka pozostanie już na stałe w domu, który sama sobie wybrała :D :ok:

Izolda

 
Posty: 1793
Od: Czw gru 09, 2004 20:55
Lokalizacja: GrodziskMazowiecki

Post » Nie sty 02, 2005 13:22

u mnie różnie... kocury wlazły na okno i zaczęły się gapić, choć Migdał był trochę zesztywniały ze stresu. Ale zleźć nie chciał. Balbina, jak zaczeła się największa kanonada, latała z pokoju do pokoju w wielkiej panice. Usiławałm ją namówić na wejście do szuflady łóżka, ale wolała siedzieć za telewizorem, w tym samym pokoju co kocury i reszta gości. jak trochę przycichło, wylazła i wzięłam ją na kolana (na codzień jest raczej niedotykalska). Wsadziła mi łeb pod pachę i tak przesiedziałyśmy jakiś czas... potem już była spokojna. Najlepiej bawił się Newton - z okna nie dało się go ściągnąć, taki był ciekawy...
Aśka i...
Obrazek

tomoe

 
Posty: 2278
Od: Wto sie 03, 2004 21:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sty 02, 2005 13:36

Pierwszy Sylwester Devona przeszedł właściwie bezboleśnie. Ponieważ u mnie pod blokiem próbne salwy fajerwerków trwały juz od czwartku, miałam okazje zaobserwować, że kot nawet uchem nie ruszał i ze snu sie nie budził, mimo huku jak w czasie nalotu (ciekawe, bo dźwięk otwieranych drzwi lodówki stawia go na równe nogi ... :twisted: )
Zostawiłam mu włączone radio i zapalone światło oraz sporo jedzonka w miseczce. Po powrocie uraczył mnie tylko pełnym pretensji: miauuuu! a potem przyszedł sie poprzytulać :)

Obrazek

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Nie sty 02, 2005 13:51

Saminka zero zainteresowania :twisted: ale Aris :roll: spędziłam tę pierwszą godzinę nowego roku razem z Ariskiem w łazience na kocu, podłodze pod narzutą :roll: trząsł sie jak osika, jak co roku zresztą...mały labladorek sąsiadów biegał między petardami 8O
A dzieci z mężem na dworze: obserwowały fajerwerki nad Starym Rynkiem :)

Nezia

 
Posty: 5238
Od: Śro wrz 22, 2004 23:42
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Nie sty 02, 2005 14:03

U mnie do północy też było spokojnie. Jak zaczęli strzelać tak na serio, to Fidel ewakuował się za szafki kuchenne i ułożył wygodnie w szufladzie (w zeszłym roku siedział na oknie i się przygladał) a Sasza tak na wszelki wypadek usiadł koło moich nóg bo jak wiadomo pańcia zawsze obroni :D.
Obrazek

wacka

 
Posty: 2028
Od: Pt sie 20, 2004 9:06
Lokalizacja: Gdańsk

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 521 gości