Strona 5 z 5

PostNapisane: Pt gru 31, 2004 11:22
przez Kasia D.
Przepraszam, ze do tych rozważań wniosę element horroru ale zapytano mnie ostatnio ( zrobiła to osoba, która "robi" w chemii i kosmetykach) czy wiem skąd bierze sie takie tanie mydło w supermarketach...
A potem usłyszałam opowieść , od której zjezył mi sie włos i ścisneło serce...
Nie będe jej przytaczać.
Usłyszałam, ze Bacutil odsprzedaje tłuszcz zwierzęcy firmom kosmetycznym...
Tak jest np. w Kurowie...


A ja moje zwierzaki chowam przy ogródkach działkowych, w cichym miejscu, przy płocie... Maleńką Pixie pochowałam w lesie, na słonecznej polanie...

PostNapisane: Pt gru 31, 2004 12:02
przez Blue
juli pisze:Co do grobu, może niedokładnie się wyraziłam - uważam, że to Ci co zostali powinni decydować, co dalej. Czasem takie symboliczne miejsce pomaga i jeśli im miałoby pomóc, to niech będzie. Dlatego takie odgórne przykazania o skremowaniu i rozsypaniu mają dla mnie w sobie nutę egoizmu - przecież wtedy zmarłemu będzie to obojętne, to po co wtedy narzucać swoją wolę?.


Tak sie sklada ze moje cialo - jest moje i uwazam ze to co sie z nim stanie po mojej smierci, o ile mam na to wplyw i w jakis sposob mi na tym zalezy - nalezy do mnie. Oczywiscie - nie bede nikogo straszyc zza grobu jak mnie inaczej pochowaja ;) - ale to bedzie zlamanie mojej prosby.
Tak samo jak zgadzam sie na to zeby po mojej smierci, jesli bedzie taka mozliwosc - pobrano ze mnie co sie da do transplantacji - i to jest moja wola, chocby np. moi rodzice kategorycznie sie z tym nie zgadzali - uwazam ze w tej kwestii nie powinni miec nic do powiedzenia.
Rownie dobrze moge oddac swoje cialo na rzecz nauki - czego nie zrobie - i to tez powinna byc moja wola ktora - chcialabym - zeby byla uszanowana i zeby sie w tym nie dopatrywano egoizmu - ale po prostu - ostatniej w zyciu decyzji.

PostNapisane: Pt gru 31, 2004 12:21
przez moni_citroni
Ja mam kilka cmentarzy zwierzecych w okolicy, jak przyjdzie ta smutna chwila to pewnie ktorys wybiore. Tylko chcialabym najpierw spalic ciala Futer...
Ja tez bede poddana kremacji po smierci, bo jestem na tyle prozna ze nie chce zeby mnie zjadly robaki :roll:

Cmentarze sa dla mnie wazne, wazny jest pochowek bliskich mi osob. Nie potrafilabym tak po prostu zostawic ich ciala, ktore tez przeciez kochalam :(

PostNapisane: Pt gru 31, 2004 13:39
przez juli
Blue pisze:Tak sie sklada ze moje cialo - jest moje i uwazam ze to co sie z nim stanie po mojej smierci, o ile mam na to wplyw i w jakis sposob mi na tym zalezy - nalezy do mnie.


Jeśli Ci na tym zależy, to rozumiem. Ale było kilka postów stwierdzających, że ciało się zupełnie nie liczy. Za naturalną konsekwencję takiego poglądu przyjęłabym obojętność wobec faktów, które nastąpią po...

PostNapisane: Pt gru 31, 2004 13:46
przez marynata
juli pisze:Jeśli Ci na tym zależy, to rozumiem. Ale było kilka postów stwierdzających, że ciało się zupełnie nie liczy. Za naturalną konsekwencję takiego poglądu przyjęłabym obojętność wobec faktów, które nastąpią po...


Wiesz, ciało może się nie liczyć, ale ktoś może nie chcieć np, by bliscy 'pielgrzymowali' do jego grobu.

PostNapisane: Pt gru 31, 2004 14:46
przez pstryga
A może by tak założyć watek cmentarno - ideologiczny o pochówku ludzi ,bo ten zdaje sie miał dotyczyć pożegnań z czworogami, które jako takie zdaje sie szczegółowej opinii co do pochówku, czy całopalenia nie wyrażają. Sama niedawno przyłapałam sie na tym ,że za bardzo pozwoliłam sie wymeandrować :wink:

PostNapisane: Pt gru 31, 2004 15:03
przez marynata
Ja też zdecydowanie :oops: .

PostNapisane: Sob sty 01, 2005 20:47
przez eSqr
ja bym tylko chciala dodac ze nasze prawo nie przewiduje mozliwosci rozsypania zmarlego po smierci, nie wolno i juz, tak samo jak nie mozna przechowywac prochow zmarlego w miejscu do tego nie przeznaczonym, czyli tylko na cmentarzu w domu juz nie mozna

PostNapisane: Sob sty 01, 2005 22:58
przez turtur
może to głupie, ale jak zmarł mój pies, jakis czas temu, to go pochowaliśmy na naszej działce przy drodze, na kolonii.
Razem z kupioną kością i dywanikiem który lubił. Położyliśmy na wierzchu głazy a dookoła wsadziłam krokusy.
Mój TZ uważa,że pies nie lubi krokusów, ale to było bardziej dla mnie.

Nie mam pojęcia gdzie można by skremować ciało, napewno bym to zrobiła. A potem pochowała pod kamieniem, aby wiedzieć gdzie jest.

Wydaje mi się, że życie w rodzinie to nie tylko przyjemności, ale trzeba także czuć się za drugą istotę odpowiedzialnym. I nie chodzi o podawanie żarcie, czy głaskanie, ale także o godną śmierć i umożliwienie spokoju po niej.

PostNapisane: Sob sty 01, 2005 23:00
przez turtur
a co powiecie o skórach z dzika na ścianach i porożach przyszpilonych do ścian???

PostNapisane: Sob sty 01, 2005 23:12
przez Izolda
turtur pisze:a co powiecie o skórach z dzika na ścianach i porożach przyszpilonych do ścian???

Ja uważam, że to barbarzyństwo :?

PostNapisane: Nie sty 02, 2005 11:52
przez DrFelicity
Te skory i poroża - zawsze wedlug mnie to bylo okropne. nie powinno sie tak robic. w ogole polowanie dla czystej 'przyjemnosci' polowania jest straszne i nie rozumiem tego wcale.
- kiedys nie bylo sztucznych futer, wiec skory byly wykorzystywane zimą jak bylo -25 st C. jakies 100 lat temu i wczesniej. ale teraz??!!

a co do miejsc pochowku zwierzątek - kiedys mialam kanarka - dosc dawno :( zmarlo mu sie i pochowalismy go w takim ogrodku pod naszym blokiem. ciągle tam rosna fiołki...
:)
ale postanowilam, ze juz nigdy nie bede miala zadnego zwierzaka ktory musi mieszkac w klatce -
to juz chyba osobny temat...

pozdrawiam wszystkich :)

PostNapisane: Czw sty 13, 2005 1:26
przez PumaIM
Misiunia i Zuzannę pochowałam w ogródku przydomowym mojej siostry. Prawdopodobnie ludzie, którzy się tam później sprowadzili, mogli przy przekopywaniu ogródka znaleźć kosteczki... ale wtedy nie mieliśmy innych możliwości.
Myszę pochowałam w Koniku, miałam też szczery zamiar dołączyć do niej w odpowiednim czasie Burcyszkę. Ale kiedy przyszedł ten czas, czułam się jeszcze tak sponiewierana po śmierci Mamy, że nie miałam siły na tak długą wyprawę i zawiozłam futrzastą do weterynarza. Zresztą kazałam bardzo dokładnie sprawdzać, czy rzeczywiście nie żyje, bo cały czas mi się wydawało, że to niemożliwe. Potem zresztą czułam się jakoś dziwnie, bo wetka po prostu wsunęła ciałko do takiego wielkiego worka, widać mieli identyczne niezależnie od rozmiaru zwierzaka. I nie mogłam pozbyć się uczucia, że kota ocknie się tam, całkiem sama i przerażona. Z Myszą byłam całkiem pewna, bo właściciel cmentarzyka zapomniał, że się ze mną umówił, i jeździłam dwa razy :cry: Ciałko zaszyłam w stary, miękki ręcznik, bo w Koniku chowa się bez żadnych sztucznych "opakowań", żeby mogło się naturalnie rozłożyć.

Nie zależy mi specjalnie na miejscu do odwiedzania, moje koty żyją w pamięci i na zdjęciach. Chodzi tylko o to, żeby nie załatwiać tego całkiem byle jak, nie wyrzucić na śmietnik czy coś, bo to nie zepsuty mebel, tylko "pojemnik" po kimś, kogo się kochało.
pstryga pisze:Pochowanie zwierzaka na Psim Losie to 250 zł. Z transportem 300. Utylizacja u weterynarza koszt 300 zł.

Ja za grobek Myszy w Koniku płaciłam 200 zł (no, to było 5 lat temu). Prawdę mówiąc byłam tam tylko parę razy, bo dla niezmotoryzowanej jednostki, z drugiego końca Warszawy, to wyprawa na pół dnia, i możliwa tylko w pełni lata.
U weterynarza zależy od wielkości zwierzaczka. Za Burcyszkę zapłaciłam 50 zł.