Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Jana pisze:Wiem, że kiedyś przyjdzie ten czas i wiem co wtedy zrobię - oddam do kremacji. Nie chcę grobu dla swoich zwierząt, tak jak nie chcę grobu dla siebie (i moi bliscy już o tym wiedzą).
pstryga pisze:Jana pisze:Wiem, że kiedyś przyjdzie ten czas i wiem co wtedy zrobię - oddam do kremacji. Nie chcę grobu dla swoich zwierząt, tak jak nie chcę grobu dla siebie (i moi bliscy już o tym wiedzą).
sek w tym ,ze jak na razie nie ma takiej zwykłej kremacji dla zwierzaków. tak ,żeby mozna było dostac urnę z prochami i rozsypac po polach. Mi wet proponował kremację kiedy Ajtra odeszła. Nie dałbym rady zostawic jej w lecznicy i dac spalić nie wiadomo gdzie i nie wiadomo jak.
marynata pisze:Ja tak samo jak Jana...
Jana pisze: Tak samo jeśli o mnie chodzi - po śmierci chcę, żeby wzięto z mojego ciała wszystko, co będzie się nadawało do przeszczepu, a resztę spalić i rozsypać. Nie chcę grobu, nie chcę urny.
juli pisze:Jana pisze: Tak samo jeśli o mnie chodzi - po śmierci chcę, żeby wzięto z mojego ciała wszystko, co będzie się nadawało do przeszczepu, a resztę spalić i rozsypać. Nie chcę grobu, nie chcę urny.
Przepraszam, ale mam inne zdanie na ten temat - grób nie jest dla Ciebie (bo zakładam, że po fakcie, człowiekowi jest to obojętne), ale dla Twoich bliskich. Życie codzienne zaciera ślady ludzi w domu, zostaje cmentarz, jako miejsce zadumy i zbliżenia do osoby bliskiej.
Klaudia pisze: Nagle zobaczyłyśmy pana z taczką, a z taczki wystawały psie łapy potem widziałyśmy jak wrzuca je do wielkiego zbiorczego kontenera, który zapewne był później wywożony do utylizacji.... Od tego czasu wiedziałam, że nie pozwolę aby mój futrzak był po śmierci tak poniewierany...
marynata pisze:
Wiesz, myślę, że pieskowi było to obojętne .
Natomiast co do poniewierania - nie rozumiem. Jest nim utylizacja, a zjadanie przez robaki już nie?
pstryga pisze:nNsza kultura nauczyła nas ,ze zmarłym należy sie szacunek i pamięć. jeśli o mnie chodzi to uważam ,że nalezy sie on także czworonożnym przyjaciołom, w końcu oddają w nasze rece całe swoje zycie. bo nie ważne czy ciało zostanie spalone czy pogrzebane, ważne JAK żegnamy sie z przyjacielem.
Soją drogą inaczej sie na takie rzeczy patrzy , kiedy nasz towarzysz jest młody i zdrowy, inaczej kiedy dożywa swych dni, a jeszcze inaczej kiedy przychodzi moment pozegnania.
juli pisze:Jana pisze: Tak samo jeśli o mnie chodzi - po śmierci chcę, żeby wzięto z mojego ciała wszystko, co będzie się nadawało do przeszczepu, a resztę spalić i rozsypać. Nie chcę grobu, nie chcę urny.
Przepraszam, ale mam inne zdanie na ten temat - grób nie jest dla Ciebie (bo zakładam, że po fakcie, człowiekowi jest to obojętne), ale dla Twoich bliskich. Życie codzienne zaciera ślady ludzi w domu, zostaje cmentarz, jako miejsce zadumy i zbliżenia do osoby bliskiej.
Jana pisze:juli pisze:Jana pisze: Tak samo jeśli o mnie chodzi - po śmierci chcę, żeby wzięto z mojego ciała wszystko, co będzie się nadawało do przeszczepu, a resztę spalić i rozsypać. Nie chcę grobu, nie chcę urny.
Przepraszam, ale mam inne zdanie na ten temat - grób nie jest dla Ciebie (bo zakładam, że po fakcie, człowiekowi jest to obojętne), ale dla Twoich bliskich. Życie codzienne zaciera ślady ludzi w domu, zostaje cmentarz, jako miejsce zadumy i zbliżenia do osoby bliskiej.
Ja chcę, żeby mnie pamiętano żywą, nie kojarzono z miejscem na cmentarzu, nagrobkiem itd. Żeby powspominać można obejrzeć zdjęcia. Ilekroć jestem na cmentarzu przy grobie bliskich (to śliczny wiejski cmentarzyk, niestety bardzo daleko stąd) nie widzę tam ich. Moja babcia i dziadek żyją w moich wspomnieniach, nie ma ich pod kamienna płytą.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510 i 495 gości