» Śro gru 29, 2004 9:47
My nasza ukochana Gini pochowalysmy na cmentarzu dla zwierzakow pod Warszawa...Myslalam juz wczesniej ze bede musiala cos postanowic, bo mala chorowala dlugo i wiadomo bylo, ze trzeba bedzie pozwolic jej odejsc- jednak stalo sie to pozno wieczorem, nie wyobrazalam sobie czekania do rana...Ludzie zajmujacy sie tym byli ok- przyjechali mimo poznej godziny, zabrali nas samochodem, nie odzywali sie tam i zostawili nas z nia, ile chcialysmy, jeszcze potem odwiezli bo noc i nie mialysmy jak wrocic... szczurenka ma maly kopczyk z imieniem, malenki krzyzyk, malenka figorke Aniolka... W sumie jestem "zadowolona" to chyba taki najbardziej "ludzki" i znosny sposob, aby sie pozegnac...
Mozna zostawic zwierzaka u wetow, ale trzeba miec do nicgh zaufanie. Marta byla swiadkiem, jak na Bialobrzeska przyjechal facet i autentycznie rzucal te worki na wage, pakowal i upychal w pudle...Wet moze byc super humanitarny i "ludzki" ale co dalej...?