I znowu dałam kolejną plamę.
Przyjęłam na okres świąteczno sylwestrowy kocura znajomych bo nie mieli go gdzie zostawić a wyjeżdżali z kraju.
Kocur młody, nieznaczący i niekastrowany. W nieużywanym pokoju wymościłam mu miły kacik i samego tam zostawiłam aby nie stresował domowych sierściuchów. Oczywiście stale do niego ktos wpadał aby wymiziać.
No i stało się.
Nikt nie chce się przyznać do niedomknięcia drzwi i kocurka znalazłam po długich poszukiwaniach z moja kotką w sytuacji jednoznacznej. Kotka tez młoda, tez bez sterylki wiec w domu TRAGEDIA.
Mój TZ prawie dostał szału - bo kto zostawił otwarte drzwi, bo dlaczego tego drania przyjęłam pod nasz dach, bo dlaczego tak długo zwlekaliśmy ze sterylka (kotka ma 8 mies.) i czy on czymś naszej małej nie zaraził.
Potem kocurka wsadził do koszyka i pojechał z nim do weta zrobić mu testy - wyszły ujemne.
Wet polecił sterylkę kotki za parę dni.
A mnie strasznie głupio.