Mam problem z naszą duża koteczką i chciałabym poprosić o radę.
Nalka jest kotką 4 letnia, nie jest kastrowana, bo panicznie bałam się narkozy i wybrałam wg. mnie mniejsze zło, czyli zastrzyki. Teraz moje poglądy co do sterylizacji uległy zmianie ( dzięki forum, boję się nadal ale troszkę mniej) i postanowiłam poddać ją zabiegowi pod koniec stycznia razem z maludą, która będzie miała wtedy już odpowiedni wiek.
A nasz problem polega na tym, że Nala pod koniec listopada dostała rujki, nie chcąc jej faszerować hormonami postanowiliśmy nie robić jej zastrzyku. Ruja trwała tydzień, ale po pięciu dniach przyszła 2 i tez trwała tydzień, kocica była wykończona, gdy po 3 dniach zaczęła zachowywać się podejrzanie stwierdziłam, że jednak musi dostać zastrzyk żeby mogła normalnie funkcjonować (naprawdę bardzo ją męczyły te rujki). Rujki zatrzymane, ale kotka od miesiąca nie mruczy i zdarza jej się siusiać w korytarzu (nigdy tego nie robiła, chyba, że za karę jak TZ nie posprzątał kuwety). Dodam jeszcze, że apetyt ma, wodę pije, bawi się też, futerko błyszczące. Może jakaś depresja, Nala złości się więcej, tak jakby nie miała cierpliwości.
I moje pytanie czy oprócz cierpliwości i miłości możemy jej jakoś pomóc?