Kaj, jest bardzo duży i smukły, ma prawie 6 lat( a nie 3 jak podano w ogłoszeniu). Miesiąc temu umarła jego opiekunka i kot od tamtej pory mieszkal sam. Nie chciał go nikt z rodziny (podobno wszyscy są uczuleni na koty). Były różne pomysły co z nim zrobić , jeśli nie znajdzie się chętny. Ale znalazłam się ja. Jakiś wewnętrzny głos kazał mi go zabrać. Pojechałam po niego w piątek. W domu mała rewolucja, bo moje kotuchy są zaborcze i zazdrosne. Sonia i Kuba na wyścigi prychaniem starały sie zniechęcić Kaja do zamieszkania z nami, siedziały pod drzwiami pokoju, w którym przebywa nowy członek rodziny. Potem zostawiłam drzwi uchylone - ciekawość pokonała strach, pierwszy był Kuba. Koty podeszły do siebie najbliżej na wyciągnięcie łapy, Kaj jest bardzo spokojny, nie odpowiada na fukanie i nie boi się podchodzić do fukaczy. Jak dotąd nie doszło do łapoczynów. Będziemy pracować dalej nad zacieśnieniem stosunków. Kaj bardzo byl spragniony kontaktu z człowiekiem więc pieszczotom nie było końca, teraz wszystko powoli wraca do normy. Mam tylko jeden problem - on prawie w ogóle nie je. Pierwszej nocy zjadł trochę suchej karmy, pił wodę, wczoraj tylko odrobine surowej ryby (niestety tak był nauczony), boje sie, żeby się nie zagłodził. Na szczęście pije. Czy macie jakieś pomysły żeby namówic go do jedzenia?
Amica&Sonia&Kuba i Kaj