Problemy z kocurem

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 19, 2004 20:24 Problemy z kocurem

Jak już kiedyś pisałam, w moim domu przybył kocur. Mecenas. Niestety, ma typowo kocurze nawyki i nagminnie znaczy mieszkanie. Od razu mówię, że przed wizytą u chirurga powstrzymuje mnie tylko jego uporczywy katar, leczony ze zmiennym szczęściem od początku listopada....
No, ale obawiam się, że zabieg niewiele zmieni w jego nawykach. Stąd moje pytanie : czy znacie jakieś sposoby zmiany takich nawyków ? Moje poprzednie kocury albo nie znaczyły, albo trafiały w młodym wieku pod nóż.
I drugie pytanie : Mecenas był chyba kiedyś kotem domowym i wychodzącym, bo w mieszkaniu jest mu wyraźnie ciasno. Cóż, do wiosny nie może być mowy o spacerach, ale... Czy jego znaczenie domu nie ma z tym związku ?
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 19, 2004 20:30

Trudno powiedziec... dopoki jest pelnoprawnym kocurem to szansa, ze przestanie znaczyc jest minimalna :-( Antos ARKI zostal wykastrowany jako osmiolatek bodajrze i chyba mu znaczenie przeszlo?
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84885
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Nie gru 19, 2004 21:26

Obawiam sie, że tylko kastracja może tu pomóc. Niestety zdarza się i tak, że za późno wykastrowany kocur nadal znaczy teren, a jedynym plusem takiej sytuacji jest wtedy to, że mocz kastrata nie ma już tej okropnej woni :oops:
Mam nadzieję, że w Waszym przypadku tak jednak nie będzie :ok:

Izolda

 
Posty: 1793
Od: Czw gru 09, 2004 20:55
Lokalizacja: GrodziskMazowiecki

Post » Nie gru 19, 2004 21:34

Najpierw wykastruj, a nuż się uda...
Ja wykastrowałam znaczącego kocura w wieku 2 lata i 4 miesiące. Przed kastracją znaczył dosownie wszystko, ze szczególną atencją zaś wszelakie owoce, a już najchętniej banany. Po kastracji zaznaczył tylko raz - pół roku póżniej. Sama nie wierzyłam w taki sukces ... 8)
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie gru 19, 2004 21:44

To byłby cud ... :D
Mój poprzedni "pełnojajeczny" kocur został wykastrowany w wieku 2,5 roku. Nie znaczył, a argumentami za kastracją była jego nadpobudliwość względem poduszek i rąk gości [domownicy wiedzieli czym kończy się próba pogłaskania :wink: ] i zagrożenie dla drugiego, młodszego kocurka. Z następnych kocurów jeden, wykastrowany w wieku 8 miesięcy, nadal potrafi zaznaczyć i to dość obficie :(
Stąd moje obawy, że Mecenas nie zaprzestanie swego niecnego procederu....
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 19, 2004 21:50

A nie możesz się zacząć obawiać "po"?
Idą Święta - co tam będziesz myśleć o kocich jajkach... :smokin:
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie gru 19, 2004 21:57

Kot znaczy od połowy listopada. Niemal wszystko : ściany, meble, fotele, nasze nogi .... Mama dostała niemal szału i zamknęła kotusia w łazience, skąd wychodzi jedynie pod scisłym nadzorem [a i to czasem nie pomaga :? ]
Kot płacze. Jest z usposobienia gadułą, więc możesz sobie wyobrazić, jak wygląda noc. Dziś, na przykład, płakał od 3.00 do 8.00 rano... Liczyłam na to, że w jeszcze w tym tygodniu uda się zabrać go na zabieg, ale niestety... katar go nadal trzyma.
Miałam nadzieję, że można mu jakoś do rozsądku przemówić ...
PS. Chyba zaczęło się od tego, że trzy z moich panienek okazały się bardziej niż chętne....
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 19, 2004 22:04

no to klincz..
jeżeli nie można mu wyciąć groszków od razu, to może rozwiązaniem krótkoterminowym (np. na okres Swiąt) byłoby podanie kotu leków uspokajających w niewielkiej ilości. Oczywiście trzeba skonsultować z wetem, podawaliśmy kiedyś sporadycznie naszemu zbyt pobudzonemu kocurowi - spał po tym dłużej, był spokojniejszy, żadnych ubocznych zachowań. Niestety, nie pamiętam nazwy, tyle tylko, że był to "ludzki" lek podawany w małej ilości - 1/2 tableteczki.
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie gru 19, 2004 22:16

dakota pisze:no to klincz..
jeżeli nie można mu wyciąć groszków od razu, to może rozwiązaniem krótkoterminowym (np. na okres Swiąt) byłoby podanie kotu leków uspokajających w niewielkiej ilości. Oczywiście trzeba skonsultować z wetem, podawaliśmy kiedyś sporadycznie naszemu zbyt pobudzonemu kocurowi - spał po tym dłużej, był spokojniejszy, żadnych ubocznych zachowań. Niestety, nie pamiętam nazwy, tyle tylko, że był to "ludzki" lek podawany w małej ilości - 1/2 tableteczki.


Rzeczywiście klincz ... :( Bo kiedy płacze, nie interesuje się jedzeniem. A tylko tak mogę mu przemycic lekarstwo ... Dostałam środek od weta, dawkowanie 1/6 tabletki, trochę się obawiałam reakcji ubocznych. Teraz martwię się tym, że nie mogę mu tego podać :?
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 19, 2004 22:33

zmiażdżyć tabletkę, proszek rozpuścić w wodzie, podać zawiesinę do pyszczka strzykawką (bez igły oczywiście... :D )
albo
położyć kota na kolanach na plecach, otworzyć mordę, włożyć palce z tabletką tak daleko jak się da, zamknąć - wskazana druga osoba do trzymania łapek
Stosuję wariant dwa - 80 % skuteczności.
Każdą tabletkę wypróbowuję za pierwszym razem w ilości trochę mniejszej niż zalecił wet - biorę poprawkę na "tolerancję indywidualną"...

Powodzenia... :wink:
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie gru 19, 2004 22:57

dakota pisze:położyć kota na kolanach na plecach, otworzyć mordę, włożyć palce z tabletką tak daleko jak się da, zamknąć - wskazana druga osoba do trzymania łapek
Powodzenia... :wink:


Rzeczywiście powodzenia :wink: Mam wepchnąć tabletkę w gardło sześciokilowego kocura .... :? Szkoda, że nie widziałeś jego "kiełków"....
Już do zastrzyków trzeba dwóch osób do pomocy i rękawic. Wie co z zębami robić ...
Notabene, ma tylko trzy kły, czwarty złamany w połowie, ropieje. Powinien być wyrwany, ale ... znów się znieczulenie rozbija o ten piekielny katar.

Ech... Może już zgłodniał na tyle, by dać się na mięsko gotowane namówić ... Oczywiście z farszem. :wink:
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 19, 2004 23:08

mój ma osiem kilo... i wszystkie zęby... :wink:
trzeba tak szybko włożyć, żeby mieć też wszystkie palce...
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon gru 20, 2004 19:22

dakota pisze:mój ma osiem kilo... i wszystkie zęby... :wink:
trzeba tak szybko włożyć, żeby mieć też wszystkie palce...

HA ! Udało mi sie wczoraj !!! 8)
Tylko że... pospał kilka godzin i zaczął koncert o piątej nad ranem....
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon gru 20, 2004 20:01

Generalnie kocur, wykastrowany w miarę wczesnie- nie znaczy. Kocur wykastrowany pozniej- raczej przestanie znaczyc. Zdarza sie, ze jesli nawyk znaczenia jest silnie utrwalony- to niestety nie zanika z kastracja, ale juz smrodek jest o wieelee mniej uciązliwy ;)
Kocury wychodzące z reguły zaznaczają otoczenie, a nie dom, ale tu tez zdarzaja się liczne wyjatki, więc jesli otoczenie nie jest super bezpieczne- moim zdaniem nie warto kota wypuszczac.
No i jak pisałas- NA PEWNO na zachowaie kocura ma wpływ obecność kotek.
Tak czy inaczej- trzeba "ciachnąć" i martwic sie mozesz zacząć jak po miesiącu/ dwóch od zabiegu nawyk nie zacznie zanikac.
A poki co- te leki :(
Ja podaję tabletkę do pychola, umieszczając kocura (tez ponad 6 kilo) miedzy kolanami (jakby kucam nad nim, blokując wycofywanie się stopami). Łepek do góry, jedna reka otwieram pyszczydło, drugą wkładam głęboko tabletkę. Pysio zamykam i przytrzymuję podniesione go góry, gładząc po gardle (zeby spowodowac odruch przełykania). Nie zdarza sie, zeby nie udało mi się podac procha (nawet cudzym kotom slużę taką "pomocą" ;) )

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39246
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pon gru 20, 2004 20:09

Pocieszyłeś mnie.:)
Zacznę się tym naprawdę martwić rzeczywiście za kilka miesięcy. No i mam nadzieję, że gdy kot będzie zdrowy, będzie mógł wychodzić ze mną na spacer. Może przestanie się czuć tak ograniczony mieszkaniem.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Chanelka, Google [Bot], kasiek1510, magic99, magnificent tree, Marmotka, Silverblue i 543 gości