Dawno nie posiłkowałam się preparatami wzmacniającymi odporność, ale ostatnio musiałam. Mam koteczkę FIV dodatnią, ogólnie jej kondycja świetna , ale miała od miesięcy jakiś przewlekły nawracający katar (mokry, nie ropny) , który jak się nasilał to stopowałam Interferonem, ale nawracał (chyba od wietrzenia mieszkania- a to jeszcze zima była) .
Jakiś czas temu trzy tymczasy na raz do mnie trafiły(niemal jeden po drugim) , w tym dwa z przeziębieniem. Przy pierwszym Tutinka sama walczyła , nic się nie działo tydzień, przy drugim już było za wiele (albo inny wirus) i nagle mocno ją wzięło ( postać ropna się zaczęła) . Tymczasy były suplementowane zakupionymi przez darczyńców kocimi specyfikami Anti-Herpes Vetfood (to jest z lizyną) i Veto Mune z Wetexpert (beta glukan) - i to wystarczyło by katar się powoli wycofywał . Poza Tutinką pozostałe moje dwa koty zaczęły mieć mokre noski. Mnie na weterynaryjne preparaty nie stać. Przez allegro kupiłam suplementy "dla ludzi":
Lizynę :
https://allegro.pl/oferta/swanson-l-liz ... 5758900565i Beta Glukan :
https://allegro.pl/oferta/beta-glukan-1 ... 6480676464(wszystko to proszek w plastikowych kapsułkach) .
Zaczęłam podawać swoim kotom w karmie ( kompletnie jakby niewyczuwalne dla nich) , "na oko" , ale tak by lepiej dać mniej niż za dużo. Może głupio, ale przeliczyłam sobie, że skoro na człowieka - 1 kapsułka 2razy dziennie przypada - a ja człowiek ważę 50 kg, to na kota (przyjmując 5kg) , przypadnie 1/10 dawki (przy czym ja podawałam raz dziennie podwójnie). Jakiś tydzień podawania .. dwa moje zasmarkańce kompletnie zdrowe, Tutinka (z FIV) też, ale.... przy niej postanowiłam nie czekać czy suplementy zadziałają i jednocześnie dostawała i interferon i antybiotyk przez kilka dni. Minął kolejny tydzień - już bez suplementów i leków.. nadal wszystko gra, wszystkie zdrowiutkie. Może zbieg okoliczności, może moje koty mają niezłą odporność własną, bo ciągle się z wirusami stykają, a może suplementy zadziałały i mam nadzieję nie zaszkodziły.
W każdym razie z tych linków suplementy wychodzą tanie jak barszcz w porównaniu z weterynaryjnymi,to tak jakby ktoś jednak musiał ryzykować. (A dopowiem, że dziś się dowiedziałam o śmierci jednego bezdomniaka, którego mocno przeziębionego mi zgłoszono na ulicy. To był dorosły , już osłabiony marcowaniem kocur, dokarmiany i tyle. Nie miałam jak wziąć, chociaż ogłaszałam szukając pomocy. Gdybym choć przypuszczała- ja go nie widziałam, że stan tak poważny
, to bym chociaż takie kapsułki i dobrą karmę karmicielom wysłała - spróbowała bym chociaż czegokolwiek
)