Doris2 pisze:Ci ludzie którzy dają komuś w takim stanie kilkumiesięczny termin oczekiwania na wizytę, to pewnie w oczach złotówy mają. Ciekawe który onkologiczny kot czy pies może czekać kilka miesięcy na poradę. Niech się Ci ludzie zastanowią co do kogo mówią. Widać sami mają jakieś dysfunkcje poznawcze. Nie wiedzą że w chorobie onkologicznej nie wolno czekać. Liczy się dla nich tylko kasa, pacjent się nie liczy i jego dobro.
To nie do końca tak - kolejki do specjalistów są takie długie nie dlatego że to fanaberia danego specjalisty - tylko dlatego że ma tylu pacjentów i poświęca dla nich czas.
Gdyby chodziło tylko o kasę to miałby ich więcej dziennie i więcej by zarabiał, bo przecież każdy płaci żywą gotówką.
Między wetami specjalistami są też różne zależności, różnie też reagują na "wejście na swój teren" przez innego weta specjalistę, są między nimi różne układy czasami.
Kiedyś pomagałam znajomemu którego kotka była operowana przez znanego chirurga, który operację masakrycznie spaprał. Nie mam pojęcia jak mógł to zrobić tak fatalnie i potem iść w zaparte że wszystko jest ok na wizytach kontrolnych - choć łapy gniły, przez dziury wychodziły kawałki kości a przez inne było już widać kość.
Żaden inny chirurg w Warszawie nie chciał się dotknąć do tej kotki gdy tylko dowiadywał się kto operował. Przepraszali, ale nie. Żaden też nie chciał napisać opinii z wizyty - że wokół wystających z obu łap ogromnych gwoździ jak dla dużego psa jest rozległa martwica i absolutnie nie jest ok a smród zgnilizny zabija na kilometr.
Dopiero chirurg spoza Warszawy spróbował ją uratować, ale za długo to trwało zanim do niego trafiła, organizm nie dał rady.
Wiadomo, nie zawsze tak jest, ale czasem warto skonsultować się z kimś spoza danego terenu, szczególnie w takim przypadku jak w tym wątku - gdy trzeba działać już i teraz a opiekun staje pod ścianą.
Tym bardziej że operuje się koty z niewydolnością nerek, to nie jest jakaś niezwykła przypadłość - a gdy alternatywą jest jedynie śmierć - kazanie konsultować kota u nefrologa gdy wiadomo że terminy są koszmarne i że czekanie na wizytę to też w sumie wyrok śmierci - to jakieś masło maślane...
Ciekawe co by zalecili gdyby kot nie byl pod opieką nefrologa z takimi wynikami tylko był prowadzony przez zwykłego weta.
Lub gdyby problemy z nerkami wyszły teraz.