Problemy mojej ksieżniczki

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 30, 2024 0:59 Problemy mojej ksieżniczki

Cześć jestem posiadaczem kotki lat 15.
Kotka ostatnio co jakiś czas wymiotowała i mało jadła piła w dodatku wczoraj w jej kale pojawiła się krew.
Byliśmy z nią u weterynarza gdzie pod badaniach stwierdzono że nic groźnego jej raczej nie jest (przebadana została jej krew). Finalnie kotka otrzymała leki (ale nie antybiotyki). Po powrocie do domu dużo śpi i co jakiś czas coś przyjdzie zjeść nie wymiotuje niestety zrobiła kolejną kupkę z krwią. Krew jest na kale nie w kale to ważna informacja jest taka czerwona.
Strasznie się martwię czym może być to spowodowane według weterynarz kotka mogła się czymś zatruć poza tym mogła też podrażnić sobie tyłek stąd ta krew. Na większość badań idzie dopiero po świętach u weta dała mocno do wiwatu (zachowywała się jak mały wariat to nerwowa kobieta) W każdym razie moje pytanie brzmi od czego może być ta krew na kale? Czy ktoś z was się z tym spotkał itp.
pozdrawiam

kotel123

 
Posty: 1
Od: Sob mar 30, 2024 0:52

Post » Nie mar 31, 2024 1:30 Re: Problemy mojej ksieżniczki

Nie spotkałem się i nie wiem, ale na pewno potrzebna dalsza diagnostyka i być może sprawa się wyjaśni.

Goldberg

 
Posty: 91
Od: Sob cze 29, 2019 21:18

Post » Nie mar 31, 2024 1:56 Re: Problemy mojej ksieżniczki

u mojej Tuti raz na jakiś czas pojawia się odrobina krwi przy wypróżnianiu, i tak jak piszesz, nie jest to wmieszane w kał tylko najprawdopodobniej wydalone tuż po. Niewiele i z raz na miesiąc, czasami dwa dni pod rząd i 2 miesiące nic.. Ja jej nie diagnozowałam. Ogólnie wygląda i zachowuje się jak zdrowy kot, wbiłam więc sobie do głowy to co na te tematy czytałam lub słyszałam przy innych okazjach (np kot znajomej) , że "czasami kotu pękają jakieś naczynka przy wysiłku podczas załatwiania się" . I tego się trzymam. Jak czegoś się zacznie szukać - to się na 90% znajdzie , a jak weźmie się za "coś" wet to częściej jeszcze więcej popsuje niż naprawi.
Ty piszesz jednak o kotce już w poważnym wieku i ma do tego inne objawy- a to zobowiązuje do kontroli i jakichś (ja nie wiem jakich, ktoś tu jednak na pewno podpowie) badań . Tylko uczulę, niech badają, ale nie pozwól leczyć na zasadzie "nie wiem co jest, ale może to zadziała" . Koty się same prędzej pozbierają, niż z "pomocą" co niektórych weterynarzy (doświadczenie na kilkuset kotach mi to potwierdza)

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 527
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Nie mar 31, 2024 22:39 Re: Problemy mojej ksieżniczki

ita79 - powiedz mi - czy Ty bierzesz na siebie odpowiedzialność za notoryczne odradzanie ludziom chodzenia do wetów, diagnostyki?
Z jednej strony piszesz że się nie znasz, o czymś słyszałaś, na coś chorował kot znajomej, z drugiej piszesz o doświadczeniach na kilkuset kotach, z trzeciej - co któryś wątek odradzasz wizytę u weta strasząc konsekwencjami.

Przypomnę to co pisałam już wiele razy pod Twoimi postami - czasem podaje się leki nie znając dokładnej przyczyny objawów - np. antybiotyk, kroplówkę, leki przeciwzapalne.
Nie zawsze jest czas czekać na dokładne wyniki badań przed jakąkolwiek ingerencją medyczną - nie zawsze jest potrzeba od razu przeprowadzać szeroką diagnostykę.

Krew w kale może pojawiać się z wielu powodów - czasem faktyczne pęka naczynko, czasem kot ma zaparcia lub jest bardzo odwodniony i załatwia bardzo suchym kałem ktory szoruje po śluzówce, czasem jest to wynik pasożytów, czasem skazy krwotocznej i problemów z krzepliwością, czasem zapalenia okrężnicy, bywa i objawem nowotworu.

Twoja historia z Twoją kotką nijak ma się do historii bohaterki wątku a i tak zaczęłaś tym że Ty swojej nie diagnozujesz bo jak zaczniesz to na pewno sie coś znajdzie, że weci szkodzą, że prędzej samo przejdzie niż pomogą.
Dopiero na samym końcu dodałaś że tu sytuacja jest inna i zobowiązuje do jakichś tam badań, ale nie wiesz jakich.

Blue

 
Posty: 23506
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie mar 31, 2024 22:42 Re: Problemy mojej ksieżniczki

kotel123 pisze:Na większość badań idzie dopiero po świętach u weta dała mocno do wiwatu (zachowywała się jak mały wariat to nerwowa kobieta) W każdym razie moje pytanie brzmi od czego może być ta krew na kale? Czy ktoś z was się z tym spotkał itp.


A możesz wkleić jakie były wyniki badań?
I co zbadano?
Ile jest tej krwi? Dużo?
Jak poza tym wygląda kał?
Jaki ma kolor?
Kotka nie ma bladych dziąseł?
Od kiedy koteczka ma objawy? Wymioty, marny apetyt? Schudła?
Kiedy była odrobaczana?
Co ona je?

Blue

 
Posty: 23506
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon kwi 01, 2024 19:02 Re: Problemy mojej ksieżniczki

Blue - odpowiedzialność może brać tylko te, kto decyduje i ten kto leczy, a nie ten co doradza. Tak , ja się nie znam na leczeniu konkretnych chorób, radzę sobie tylko z niektórymi częstymi schorzeniami. Natomiast moje obserwacje i próby leczenia u wetów idą w setki jak napisałam i są takie a nie inne. Twoje zdanie jest takie, że trzeba leczyć w ciemno a moje o 180* odwrotne i będę ostrzegać innych , zanim jak wiele osób tu opisujących dadzą się oszukać, naciągnąć na milion wizyt i będą oglądać tylko pogarszający się stan zwierzaka.
To o jakich przypadkach mówią mi ludzie adoptujący ode mnie zwierzaki - choćby do Warszawy, przechodząc od gabinetu do gabinetu bez skutku- np. z najzwyklejszą parwowirozą, albo grzybicą - bez rozpoznania a zostawiając w każdym po 300 zł za 15 minut (to tak, żeby nakreślić ,że problem nie leży w wetach u mnie w mieście) , to głowa mała.U nas ostatnio- w rozmnażalni gdzie wyciągałam zwierzaki , jedna kotka trafiła do weta z wodobrzuszem, i ogólnie w ciężkim stanie . FIP- oczywiście , każdemu by przyszedł na myśl... tylko ja mogę strzelać, a wet powinien być pewien co robi. Coś tam zbadano, naliczono kilka stówek i zaproponowano eutanazję. Pani się nie zdecydowała ani na leczenie gs'm, ani na uśpienie, zabrała kotkę do domu . Napisała do mnie, ja rozłożyłam ręce- bo na FIPie się nie znam i nie umiem pomóc. Miesiąc później Pani pisze, że kotka ma się świetnie i że szybko do siebie doszła. Nie ma już żadnych objawów.
Można by napisać książkę na ten temat- ale po co. Ty masz inne zdanie, chociaż w wątku z Sówką kilka razy sama opisałaś jak się zwierzęta i ich ludzi u weta traktuje - nawet jak mają do czynienia z tak świadomą osobą jak Ty, która patrzy na ręce. Ja jednak będę ostrzegać ludzi by nie wierzyli ślepo nikomu jeśli chodzi o ich najbliższych - rodzinę czy przyjaciół do których należy też kot.
I żeby nie było, ja nie mam w większości przypadków pretensji do wetów, że nie umieją pomóc, że nie trafiają z diagnozą, bo nie są bogami a to są niebywale skomplikowane sprawy- zdrowie. Jednak szafowanie tym zdrowiem i pogarszania go nie raz w ciemno nie toleruję i nie będę popierać- dlatego, że wiem jednocześnie jak bardzo dobijane są zwierzaki przez nic nie wnoszące, stresujące je wizyty i jak pogarsza się ich stan po lekach, które nie są trafione . A jednocześnie- nie jeden cud widziałam, jak nie maltretowany zwierzak pięknie sam wraca do żywych.

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 527
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Śro kwi 03, 2024 7:48 Re: Problemy mojej ksieżniczki

ita79 - mam inne podejście do swoich słów.
Gdy komuś coś doradzam, szczególnie gdy dotyczy to kociego zdrowia i życia a nie skutecznego płynu do mycia okiem (choć tu też w sumie) - to robię to z poczuciem pełnej odpowiedzialności za swoje słowa gdy ktoś z tej rady skorzysta.
Musze też sprostować to co Ty o mnie napisałaś - absolutnie nie uważam że trzeba leczyć w ciemno. Skąd takie wnioski na mój temat?
Uważam że czasem trzeba. Wdrożenie jakiegoś postępowania zanim zapadnie pewna diagnoza nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie. To zupełnie normalna sprawa i bez tego masa kotów by się przeniosła do lepszego świata w cierpieniach. Czasem wręcz wdraża się leczenie diagnostyczne i obserwując jego skuteczność stawia się dopiero diagnozę.
Nie wiem jakich Ty masz wetów że na podstawie obserwacji setek kocich historii uważasz że wet nie powinien podać żadnego leku zanim nie postawi pewnej diagnozy.
Pozostaje mi współczuć pechowego trafiania na wetów lub widzenia w ich działaniach jedynie błędów.

Co do Sówki, to marny z niej przykład Twoich poglądów - nadal nie wiemy tak do końca co jej jest mimo masy badań - wiemy jedynie że żle coś metabolizuje i że sprawę zaostrzają bakterie żyjące w jej przewodach żółciowych. Wiemy to po latach prób i błędów - ale to dzięki tym próbom i błędom doszliśmy do tego co wiemy teraz.
To jedynie dzięki leczeniu w ciemno w sumie nadal żyje.
Dzięki błędnej diagnozie padaczki idiopatycznej dostaliśmy lek który skutecznie przerywa ataki.
Dzięki podaniu w ciemno Ornipuralu i antybiotyku gdy tak naprawdę umierała bo w jej żyłach płynął sam tłuszcz a ona miała kilkanaście ataków dziennie i właściwie kwalifikowała się do eutanazji bo i tak by umarła gdyby nie zdarzył się cud - wiemy jak jej pomóc.
Sówkę widziało sporo wetów przez te lata - ale każdy starał się jej jak najbardziej pomóc.
Padały błędne diagnozy i podejrzenia - ja wyciągałam masę błędnych wniosków w czasie jej życia - ale podchodzę do tego z pokorą i rozsądkiem - bo zaburzenia metaboliczne u kotów to nie jest coś co diagnozuje się prosto, wielu nie da się nawet zdiagnozować bo nie ma do tego badań za bardzo lub norm.
Mimo iż nadal nie wiemy co Sówce tak naprawdę jest - udało nam się ją utrzymać przy życiu - właśnie dzięki leczeniu w ciemno.
To sztandarowy przykład jak czasem to właśnie takie leczenie ratuje życie ;)

Blue

 
Posty: 23506
Od: Pt lut 08, 2002 19:26




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: tilin i 168 gości