Katarzynka01 - chylę czoła przed taką metodą podawania kroplówek
Mimo mojego doświadczenia w tym akurat zabiegu bo pewnie z kilkaset ich zrobiłam - samej Sówce przez ostatnie 4 miesiące coś koło 60-sięciu - wysiadłabym chyba robiąc je Twoją metodą
Absolutnie nie neguję jej - dla Ciebie jest wygodna i skuteczna - pewnie dla wielu innych osób też - i to najważniejsze. Jeśli kot je dobrze znosi - to tym bardziej.
Ale dla mnie manipulacje przy igle wbitej w kota i to kilkukrotne (przy podaniu 100 ml jest to 5 krotna zabawa) - byłyby jedynie zbytnim komplikowaniem sprawy i budzeniem bestii w kocie i we mnie .
Mam stałe miejsce kroplówkowe, wygodne dla mnie i dla kota, butelka podwieszona wygodnie, żyłka się nie wije wokół kota, wbijam igłę i płyn leci. W zależności od okoliczności szybciej lub wolniej - jeśli kot jest spokojny staram się puszczać płyn wolniej by swobodniej rozchodził się pod skóra - co jest szczególnie ważne przy długotrwałej płynoterapii - żeby nie doszło do jej powikłań - jest to szczególnie ważne u kotów wychudzonych i odwodnionych. Ogólnie staram się podawać płyn - o ile kot się nie denerwuje - stosunkowo wolno, bez przesady, ale jednak żeby kapało. Po kroplówce kot dostaje nagrodę lub wołam koty na kolację.
U kotów źle znoszących kroplówkę - podaję ją tak szybko by kot wytrwał do końca, bywa że bardzo szybko np. w przypadku Bąbla
Ale w takim wypadku też jednorazowe wkłucie i ciągły spływ płynu jawi mi się jako łatwiejszy niż wyciąganie strzykawki z igły i wsadzanie w nią kolejnej i tak kilka razy
Gdybym miała podać 20 ml płynu niespokojnemu kotu - ok, ale 100?
Moje zdolności manualne wysiadają
FuterNiemyty - jeśli podajesz wraz z kroplówką jakieś leki - szczególnie Ornipural i nie są one wlane do butli i podawane wymieszane już z płynem tylko podajesz je przez port w rurce - staraj się podawać je pod koniec ale jeszcze w czasie jej trwania - wtedy te szczypiące mniej są odczuwalne - a płyn który spłynie po wstrzyknięciu leku - przepłucze jego resztki z rurki.