» Sob maja 18, 2024 16:24
Re: kot wymiotuje żółcią twardy brzuch [']['][']['] ...
Napisałam 11 dni temu, że stan Kota uległ znacznej poprawie, wrócił do normalności, waga wzrastała...
Minęło raptem 11 dni i już Go nie ma...jak to możliwe...to nie może być prawda, mam wrażenie, że obudzę się zaraz ze najgorszego koszmaru.
Nawet nie podałam tu jego imienia, jakbym bała się, że przy opisie choroby to się bardziej urzeczywistni...
Cyrus miał na imię Cyrus i był najwspanialszym kotem na świecie.
Proszę wytłumaczcie mi jak to możliwe, że zmarł tak nagle, tak szybko, w niecałe 24 godziny...
W połowie kwietnia wyjechałam w końcu do Polski z dzieckiem na jego 1 urodziny. Cyrus został z mężem w domu, żeby się dalej kurować, nabierać sił i odpoczywać. Po kuracji tygodniowej steryd, Metrocare, cerenia, przeciwbólowe- nie miał żadnych złych objawów, dobry apetyt, dobre trawienie, wróciły siły i energia. Kupy były ładne, siusiu normalne. 12 maja mąż przyleciał po nas do PL, mieliśmy wracać w sobotę czyli dziś. Zostawiliśmy Cyrusa pod opieką sąsiada. Już wcześniej się nim zajmował, mieszka drzwi w drzwi. Przychodził rano i wieczorem. Cyrus miał dużo energii, jadł normalnie, bawił się. W czwartek wieczorem przyszedł do domu i powiedział, że wszędzie jest mnóstwo wymiocin w postaci białej piany i wymioty z jedzenia, oraz kupy w każdym niemal pomieszczeniu, normalnej i biegunkowej. Kot leżał i widać było, że go boli. Wszystkie kliniki były już zamknięte, zadzwonił 1913 a zamykają o 19. Klinika, która pełniła dyżur nie odbierała. Myśleliśmy, że może się przejadł, bo wymiotował niestrawionym jedzeniem. Natychmiast przebukowaliśmy bilety. Byliśmy w domu w piątek o 12. Znaleźliśmy Cyrusa na balkonie w opłakanym stanie. Tak bardzo musiał cierpieć, gdy nas nie było obok. Nie wybaczę sobie tego nigdy. Mąż natychmiast pojechał do kliniki, podano kroplówki i leki przeciwbólowe, okazało się, że jego temperatura to tylko 33 stopnie. Zaczęto go ogrzewać kocami elektrycznymi. Po 3 godzinach wydawało się, że jego stan się poprawia. Niestety wyniki krwi były straszne:
Éosinophiles 0,04 0,17 - 1,57 x10^9/L
Basophiles 0,00 0,01 - 0,26 x10^9/L
Plaquettes * 120 151 - 600 K/μL
Créatinine 34,7 8,0 - 24,0 mg/L
Urée 2,407 0,336 - 0,756 g/L
Protéines
totales 100 57 - 89 g/L
Globuline 68 28 - 51 g/L
ALAT 991 12 - 130 U/L
Weterynarz powiedział, że noc będzie kluczowa.
Niestety nad ranem o 6 zmarł...
Jak to możliwe? Nie umiem tego pojąć. Powiedział, że miał bardzo ostry atak trzustki i nastąpiła niewydolność nerek i wątroby. Czy to jest możliwe w tak krótkim czasie...
Nie pożegnałam się z nim, umierał sam w klinice, nie daruje się tego. Nie mogę tego pojąć, cały czas powtarzam, że to nieprawda, to niemożliwe, że to się nie stało.
Tak bardzo bym chciała cofnąć czas.
Czy naprawdę nie można było mu pomóc? Dlaczego w kwietniu nie kazano nam leczyć go dalej...
Nigdy nie wybaczę sobie, że nie było mnie obok, że się z nim nie pożegnałam, że tak bardzo cierpiał, a ja mu nie pomogłam.