Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
szczurbobik pisze:...
Mama mieszka sama tylko z tym kotem. Kot jest u niej od małego, być może zbyt małego, kociaka i jest niewychodzący. Ona twierdzi, że nie przejawia wobec niej agresji, jednak nie jest w stanie wykonać przy nim żadnej czynności poza czesaniem, ...
Kot nie uskarża się na żadne problemy zdrowotne, więc "tematu na razie nie ma" ale jakby coś mu dolegało, ona nie była by mu w stanie pomóc.
Kolejna rzecz, kot jest bojaźliwy, bo na każdy hałas z zewnątrz reaguje ucieczką i chowaniem się w szafie...
Jednak, po pierwsze, jest to sytuacja niekomfortowa dla rodziny, bo nie mam możliwości np. zostawienia u niej wnusi w razie takiej potrzeby...
ośmieliłam się raz powiedzieć mu "pssik', kiedy chciał mi na stole wyżreć obiad z talerza.
..
egwusia pisze:szczurbobik pisze:...
Mama mieszka sama tylko z tym kotem. Kot jest u niej od małego, być może zbyt małego, kociaka i jest niewychodzący. Ona twierdzi, że nie przejawia wobec niej agresji, jednak nie jest w stanie wykonać przy nim żadnej czynności poza czesaniem, ...
Kot nie uskarża się na żadne problemy zdrowotne, więc "tematu na razie nie ma" ale jakby coś mu dolegało, ona nie była by mu w stanie pomóc.
Kolejna rzecz, kot jest bojaźliwy, bo na każdy hałas z zewnątrz reaguje ucieczką i chowaniem się w szafie...
Jednak, po pierwsze, jest to sytuacja niekomfortowa dla rodziny, bo nie mam możliwości np. zostawienia u niej wnusi w razie takiej potrzeby...
ośmieliłam się raz powiedzieć mu "pssik', kiedy chciał mi na stole wyżreć obiad z talerza.
..
No ja nie wiem.
Masz lat 40+, więc Twoja mama jakieś 60+, i dla niej kot nie stanowi problemu.
Odnoszę wrażenie, że nie kotu a sobie chcesz pomóc.
Też mam kota "niewidzialnego" dla obcych. Tylko, skoro chciał jeść z Twojego talerza, to taki całkiem niewidzialny nie jest. Może mądry kot zapamiętał Twoją agresję i się po prostu broni?
Mój "dzikusek" (teraz ok.5latek)wizytę u weta zaliczył raz- dwa i pół roku temu, kiedy jako tako oswojonego braliśmy z letniska do domu. W celu zaczipowania , oglądu I badania krwi. Wszystko ok, ale stres mega-giga, więc jeżeli nie zaistnieją powody , to kolejne badanie może będzie i za rok.
Pozostałe, ale to starsze lub/i schorowane koty badania mają co 3-miesiace lub/i częściej.
I jeszcze jedno, czy kocurek mamy jest wykastrowany?
A Twój kocur domowy?
Piszę tylko dlatego, że wg mnie Twoja troska wynika, nie z chęci pomocy, ale chęci "urządzeniu" mamie życia pod Twoje potrzeby.
szczurbobik pisze:Kota na pewno nie zaadoptuję w razie co. Nie wiem, czy jakaś organizacja byłaby w stanie znaleźć dom takiemu kotu?
Od czego mam zacząć????
szczurbobik pisze:Jednak, po pierwsze, jest to sytuacja niekomfortowa dla rodziny, bo nie mam możliwości np. zostawienia u niej wnusi w razie takiej potrzeby.
Stomachari pisze:Fascynuje mnie ten fenomen. Jak ktoś na forum pyta z dużym wyprzedzeniem, co ma zrobić w sytuacji, która w przyszłości może zaowocować dużym i poważnym problemem, to „urządza komuś życie pod siebie”. Z kolei jeśli pojawi się reportaż z odbierania jakiegoś zaniedbanego zwierzaka niedołężnej osobie, to podnoszone jest larum: „Czy rodzina tej osoby nie widziała, co się dzieje? Czemu nie reagowali? Jak można było do tego dopuścić! Tragedia opuszczonego człowieka i zaniedbanego zwierzęcia.”
Dla mnie historia opisana przez szczurbobik może - choć nie musi - zakończyć się właśnie jak ta z reportażu. Dlatego dobrze, że autorka rozważa, co może zrobić już teraz. Przecież nie oznacza to, że wyciepie kota za drzwi, jak jej mama będzie w sklepie. Pyta, od czego zacząć, żeby nie było kiedyś bardzo źle. Według mnie od diagnostyki. Jeśli problem jest zdrowotny i uda mu się zaradzić, to ciąg dalszy problemów sam się rozwiąże.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 196 gości