maczkowa pisze:PO 1. myslałam, ze to własnie podwiazanie, wiec bardziej koronkowa robota, bezsensowna imho.
Ale i tak nie rozumiem, zostawia się kocura produkującego wszystkie hormony, tyle, że płodzić nie może? to korzysć? Czy czegoś nie rozumiem w zabiegu przecięcia/podwiązania nasieniowodów?
1. Przecięcie
2. Korzyścią jest mniejsza inwazyjność zabiegu i możliwość wypuszczenia niedługo po zabiegu co ważne w przypadku kotów wolnożyjących.
Sterylizowałam w ten sposób i moje osobiste koty, i koty piwniczne. Nie zauważyłam negatywnych stron takiego zabiegu. Domowe koty (moje, moich rodziców) nie znaczą, burzy hormonów nie zaobserwowałam.
W każdym razie jest wybór.
ita79 pisze:Katarzynka01 kastracja jest potrzebna z szerszych względów niż tylko ubezpłodnienie i dlatego właśnie nie powinno robić się sterylizacji (czy to podwiązań ,czy cięcia) . Dla dobra swojego zwierzęcia , a nie tylko by nie powoływać na świat kolejnych , warto robić pełne zabiegi.
Twój wet nie robi pełnych kastracji kocurów? Zapewne robi- to zapytaj dlaczego, skoro sterylizację też uznaje, będziesz wiedziała czy warto oszczędzać.
Oszczędzać co?
Mój wet robi i kastracje, i sterylizacje.
Jak wiadomo kiedyś w ogóle nie kastrowano/sterylizowano kotów. Pierwszy mój kot był sterylizowany właśnie tak (zresztą w domu bo lecznice wtedy w Łodzi były dwie), kolejne w ten sam sposób. Później zdecydowałam się na zupełną kastrację - nie zyskałam żadnego innego efektu poza strachem o to jak kot zniesie narkozę. Przy Nodim wróciłam do sterylizacji.
maczkowa pisze:No, właśnie, przecież tu dochodzą takze wszelkie sprawy z prostatą, nowotworami jąder. Nie wiem, jaka jest zachorowalność na to u kotów, bo jednak większość ogromna jest wycinana, ale u psów uchronienie przez tymi chorobami to bardzo, bardzo ważny powód zabiegów
Nie wiem jak to wygląda (nowotwory jąder) u psów a jak u kotów. W każdym razie znane mi kocury nie miały takich problemów.
Wiem, że u samic (psów i kotów) lepsza jest kastracja bo ropomacicze, guzy różnego typu występują często.