Składzik to dobry pomysł, ale jak będzie cieplej, bo jak się przestraszy, to potem nie wejdzie do niego, żeby się ugrzać.
Może daj jej spokój na trochę. Metoda stawiania najpierw jedzenia w klatce, a po pewnym czasie, jeśli nie wejdzie - wystawiania go na noc na zewnątrz jest nieskuteczna. Kotka przyzwyczaja się do takiego trybu - nie wejdzie do klatki, przełamując strach, skoro WIE, że jak poczeka, to dostanie jedzenie bez klatki. W ten sposób jedna z moich koleżanek łapała kotkę przez rok bez rezultatu, a druga, która nie wystawiała jedzenia z klatki, tylko je zabierała i próbowała następnego dnia znowu z klatką, poradziła sobie w dwa dni. Kotka była głodna na tyle, że przełamała strach (dzięki temu ma teraz dom
). Dlatego proponuję dać sobie i kotce trochę spokoju, a jak przyjdzie odwilż, postawić klatkę, jedzenie w klatce - i jeśli nie możesz klatki zostawić na noc, a kotka nie wejdzie, zabierasz jedzenie (trudno, będzie głodna) i próbujesz następnego dnia. Zwykle się udaje, o ile kotka nie dokarmia się gdzieś jeszcze, albo poluje. Wtedy może lepszy będzie wariant ze składzikiem, ale to wolałabym zastosować, jak się rzeczywiście ociepli. Chyba że - jak to na wsi - kotka ma więcej miejsc, w których może się schować przed zimnem, jak się zrazi do składziku.
Suchy szampon pomoże na kurz, ale sklejonych włosów czymś tłustym raczej nie usunie (sama używam, to wiem).