izka53 pisze:Bells pisze:izka53 pisze:byłam nie raz pogryziona, przez własne i obce. W zasadzie zawsze bez antybiotyku doustnego, czasem jakaś maść typu atebactin. Ale przede wszystkim - nie wolno dopuścić do zaschnięcia/zamknięcia się rany. Moczenie w wodzie z szarym mydłem, przymoczki z rivanolu.Ostatnio, jak mnie moja seniorka u weta dziabła (a ona oaza spokoju), to zanim wetka przybiegła z odsieczą, na podłodze była spora kaluża krwi. Nie pamiętam już czym mi wtedy spsikała, ale i tak spuchło. Najważniejsze - bez paniki.
Dzięki. Namaczałam w wodzie z mydłem, mam nadzieję, że pomoże. Udało mi się dostać na ostatnią chwilę na telewizytę i lekarz dał mi doksocyklinę na wypadek jakby jutro było gorzej.
Mnie kotka nigdy nie ugryzła wcześniej, będę bardziej uważać, zawsze grzecznie siedziała nawet u weta. Ale jestem trochę zła, bo pani pobierająca jej krew wkłuwała się 3-4 razy bo nie mogła trafić dobrze. Inne osoby nigdy nie miały problemu od razu trafić. Nie dziwię się, że kotka się zestresowała bardziej i wkurzyła i pewnie ją bolało, a ona i tak się już panicznie boi weterynarza
doxy to dobry wybór, ma bardzo szerokie spektrum. Ale na spokojnie obserwuj, mocz, stosuj rivanol. Ważne aby nie zrobiło się bardzo twarde, gorące i czerwone. Bo sam obrzęk, ból i niewielki rumień może się utrzymywać nawet kilka dni. To jest też trochę kwestia indywidualna, mnie np nawet po niewielkim drapnięciu w zabawie potrafi spuchnąć, tak uczuleniowo. Moja się wkurzyła,bo chciałam jej ulżyć i "zaordynowałam" obcięcie pazurków. A to był drugi raz w jej ponad szesnastoletnim życiu. Ma już problem z ich samodzielną pielęgnacją, nie chowa ich też do końca i czasem zaczepia o narzutę na kanapie. No i wytrzymała cięcie sześciu, przy siódmym wrzasnęla i mnie użarła, cztery palce ucierpiały
.
Ale byłam też ugryziona przez wielkiego kocura, który był u mnie na tymczasie. Lekarz na SORze nie chciał wierzyć, że to po kocie a nie po psie. Blizny mam na nadgarstku od 10 lat
No ja mam właśnie alergię na koty dość silną (ale i tak mieszkam z 2ma i nigdy nie oddam
), więc pomyślałam, ze taka mocna opuchlizna od razu to od tego może być. Ale przyznam, że moje koty były zawsze aniołkami i obcinanie pazurów czy mycie zębów to dla nich totalny chill, a wizyta u weta to już stres ale bez nerwów zazwyczaj. Także nawet nie wiem jak reaguję na ich zadrapania, bo nigdy mnie nie zadrapały jeszcze, a tym bardziej nie ugryzły.
ita79 pisze:jeśli opuchlizna utrzymuje się w miejscu to jeszcze nie jest tak źle, choć może dłużej się utrzymywać,nawet kilka dni ,ale powinno być ok. Obserwuj natomiast czy nie będzie się znacznie zwiększał obszar puchnięcia- wtedy natychmiast antybiotyki i ... jeśli nie ma ktoś aktualnego szczepienia od tężca to też się wdraża- tylko nie wiem, czy to aby nie dotyczy wyłącznie pogryzień i zadrapań przez bezdomniaki - mające bezpośrednią styczność z ulicą (a chyba tak właśnie jest że przy domowym pupilu to ryzyko jest chyba zerowe)
Pan na teleporadzie na którą się dobiłam właśnie pytał o szczepienia na tężec (a na pewno nie mam
), ale powiedział że jak mój domowy kotek to nie ma co. Trochę się zaniepokoił jak powiedziałam, że zaraz po ugryzieniu leżałam na podłodze w gabinecie weterynaryjnym (tak, udało mi się zemdleć
nie brzydzę się krwi. ale chyba widok wkłuwania kilka razy w małą łapkę kotka + szok mnie zabiły, a jak blaty itd. czyszczą ładnie, to podłogi gorzej), ale potem stwierdził, że marne szanse.
Dzięki wszystkim za odpowiedzi! Nie byłam właśnie pewna czy opuchlizna od razu to norma czy już powód do obaw, ale z tego co napisane rozumiem, że raczej norma i ważne, żeby nie twardniało i nie rozszerzało się. Cieszę się, że udało mi się dostać antybiotyk jakby co, bo w niedzielę to nie ma szans, żebym dostała.
Pierwsze (gryzące) koty za płoty