draco_kot pisze:Dzis się stan pogorszył więc jedziemy do hodowcy i jego weterynarza.. Przez tel wet powedzial że kot wymaga podania antybiotyku. Ja nie zamierzam go całkiem oddać.. Kot ma do mnie wrócić wyleczony. Tylko chce żeby hodowca poniósł koszty a on zaproponował żeby proces leczenia przebiegał w hodowli. Jak się kotu coś stanie to ja go po sądach będę ciągnąć.. Przecież mu tego nie odpuszczę
Tak ,jak tupniesz nóżką to bach i kotka wyleczonego dostaniesz. Tu i teraz. Bo tak chcesz.
Po sądach będziesz ciągać hodowcę... a z jakimi dowodami,jak nie masz żadnych (wypisy od wet.). Na razie to leczyłaś kota Diadogiem i tyle. To ŻADNE leczenie. Kot nawet kroplówki nie dostał do czwartku,bo miał się w miarę ok. w poniedziałek. A przez te dni biegunkę, brak apetytu. Dostajesz tu mnóstwo rad,ale nie słuchasz i nie korzystasz, jak już napisały dziewczyny. Szkoda kocięcia:( Bardzo. I przykre to Twoje myślenie,że kota należy reklamować czasowo oddając, bo kosztował 2-3tys.
ita79 pisze:(...)
Nie zgodzę się natomiast z Tabo10 , że można ot tak sobie zakładać ile się chce, że odrobaczenie było złe/lub zarobaczył się powtórnie i serwować co raz to kolejne, bo takie podawanie leków w ciemno- każdych jednych może pogorszyć sytuację jeszcze bardziej. Tu weta popieram. Szukamy przyczyny, ale nie ryzykujemy . Większość wetów działa na oślep i nie raz tu opisywano jak to się kończy- a i sama jestem świadkiem takich sytuacji nadal.
(...))
A gdzie ja polecam podawanie leków w ciemno? Mówiłam o zmianie diety na gastro, konieczności natychmiastowej kroplówki/nawodnieniu kota ,pasty na biegunkę,a potem po ustabilizowaniu kota o porządnym odrobaczeniu. Nie zawsze badanie kału wskaże obecność pasożytów,choć one bytują w kocie.
Przerabiam to aktualnie. Badania kału (lamblie,kokcydia,rzęsistek) wyszły ujemnie,a biegunka się utrzymywała. WCIĄŻ. Po podaniu Procoxu minęła. Nie zawsze pasożyty są znajdywane. Nawet przy kilkakrotnym badaniu na ich obecność.
FuterNiemyty pisze:(...)
Tymczasem leca mocne oskarzenia w strone hodowcy, w strone opiekuna, moze zbyt na wyrost, moze przedwczesnie?
A juz stwierdzenia, ze bierze sie bidaka z adopcji, bo to jest wlasciwe i daje pewnosc zdrowego zwierzecia.
(...)
Wyadoptowałam ponad setkę zwierząt,nigdy żadne nie wyszło ode mnie do adopcji chore. Nigdy żadne nie miało problemów gastrycznych po zmianie domu, bo DS otrzymuje pełne info o diecie kota, dostaje karmę na pierwsze dni i/lub jest zobowiązany do zakupu przed adopcją jedzonej wcześniej przez kota karmy. Każde jest wydane z książeczką zdrowia, szczepieniami, dojrzałe są po sterylizacji. Znajdywane są natomiast przeze mnie na ulicy chore,czasem na skraju życia i śmierci, nierzadko "odskrobywane od trumny". Wkładam bardzo dużo czasu,emocji i morze pieniędzy w leczenie,by je wyprowadzić na prostą. Znam też wiele DT,które działają podobnie,także tu na forum. Dlatego mam pełne prawo do takich stwierdzeń. I dodam,że nikt z nas nie zarabia ani grosza na adopcjach, za to wkłada w nie równowartość niejednego samochodu sumując. Tym różnią się adopcje z serca od hodowli,w których nierzadko kot jest tylko maszynką do robienia pieniędzy. Niejeden wątek o problemach z kupionymi kotami tu był, a ten jest kolejnym.
draco_kot pisze:(...)Jak by to był kotek znaleziony w rowe to ok.. Ale te kotki to koszt ok 2-3tys więc perspektywa leczenia go przez kilka tygodni nie wchodzi w gre
I na koniec dodam tylko: pamietaj,że KAŻDY kot kiedyś rozchoruje się tak,że będzie wymagał leczenia nie tylko przez kilka tygodni,ale nawet miesięcy. Jeżeli u Ciebie nie wchodzi to w grę (ze względów finansowych czy braku chęci i ochoty do opieki nad chorym lub tego że jest to po prostu niekomfortowe - biegunki , sprzątanie itd.), to poważnie zastanów się czy powinnaś posiadać jakiekolwiek zwierzę:(