Witam,
Mam następujący problem. Znalazłam kota na poboczu autostrady, Zdrowy kocurek, wiek ok 1 rok. Na razie zabrałam go do domu, jest u mnie trzeci dzień a widoków na sensowną adopcję nie ma na razie. Mogłabym kotka zostawić u siebie gdyby nie problem. Mianowicie. Mam w domu rezydenta 10 letniego. Bardzo nieśmiały kotek o spokojnym usposobieniu, nie nawykły do innych kotów i ludzi bo mieszkam sama. Mieszkanie małe i niestety bez drzwi miedzy pomieszczeniami. Można je czymś zastawić i tak robiłam pierwszy dzień, ale kot nie pilnowany bez problemu tą przegrodę sforsuje. Zatem z konieczności poszłam trochę na żywioł. Z początku rezydent syczał i wokalizował, ale nowy nie reagował na to nijak. Ani agresją ani ucieczką. Odsuwał się trochę. Mój przestał syczeć na drugi dzień kiedy poczuł się trochę bezpieczniej. NIby wszystko szło w dobrym kierunku. Niestety z czasem jak nowy zaczynał się czuć coraz pewniem zauważyłam ze rezydent się go boi. Nie wchodzi do kuchnia dopóki tamten nie zje ( a nowy najchętniej by jadł ze wszystkich misek). Dwa: nowy chce się bawić, poluje (nie agresywnie) na mojego raz wskoczył na rezydenta drugi raz zdzielił go łapką - w rezultacie mój stary kot boi się nawet pojść do kuwety jesli nowy jest w pobliżu. W dzień nowy jest spokojny duzo spi i koty spokojnie koegzystują. Natomiast w nocy mój się poprostu boi energicznego kota. Ja się natomiast obawiam, że to może pojsć w tym kierunku, że mój kot bojąc się i chowając sprowokuje nowego,żeby tamten zaczął go traktować jak zwierzynę łowną. Proszę o poradę. Czy szukać jakiegokolwiek domu dla nowego kotka? Czy robię coś źle? Szczerze mówiąc nowy jest całkiem sympatyczny i juz go polubiłam, ale jednak bezpieczeństwo mojego starego mojego kota jest dla mnie ważniejsze. Czy jest szansa na dokocenie? Dziękuję z góry za wszelką pomoc.