Na szczęście - mimo mojej nieobecności tak czestej jak dotąd spowodowanej chorobą i odejściem Milenki - koty przeżyły zimę w dobrym stanie. Myślę, ze to dzięki temu, że nie było maluchów i ludzie dali radę ogarnąć finansowo te futerka, ktore są. W ostatnią niedzielę pojawiła się.... Pipi! Chyba prawie rok jej nie widziałam. Gruba okropnie
pewnie przyszła do josery kitten - bo tę uwielbiała od zawsze. Jak zmieniłam karmę na sanabelle - z racji uczulenia Lodzi - Pipi przestała się pokazywać. I było 5 czarnych dorodnych kotów, w tym dwa mniejsze, czyli Buba i Bazylek, Lodzia i 2 duże. Może Barnaba i... Tadzio? Tego też nie widziałam ponad rok. W każdym razie na ten moment jest ok. Karmy sypię bardzo dużo..