Strona 1 z 1

jak zainterweniować?

PostNapisane: Śro lis 24, 2004 15:03
przez natia
moje pytanie dotyczy tak naprawde przypadku psa, ale właściwie równie dobrze mogłoby dotyczyć jakiegokolwiek innego zwierzęcia. Co zrobić -realnie-w przypadku gdy podpadnie mi sposób w jaki moi sąsiedzi z bloku traktują swoje zwierzę? Nie katują go. Ale...
KIlka dni temu--była straszliwa wichura, lało, snieżyło i wszystko co najgorsze-temperatura minus 2---w pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że od około godziny z góry dochodzi żałosne skomlenie psa. Znam tego psa--śmiejemy się z TŻ, że nasze koty sie w nim kochaja i żartobilwie nazywamy go jamnikiem chociaż jest nieco sfilcowanym wilczurkiem.
Pomyślałam, że jest sam w domu. Nagle walnęła mnie myśl, że on jest na balkonie. A balkony w bloku naszym są strasznie wystawione na koszmar pogodowy.
No i był tam. Szlag mnie trafił, poleciałam na góre tak jak stalam--sasiadow w bloku nie znam (taka specyfika), wyliczylam ktore to musza byc drzwi i pukam. Wreszcie otworzyla jakas lala. Strasznie sie balam ze mnie wykpi i zatrzasnie drzwi, ale mowie jej ze bardzo przepraszam ale sprawa dziwna-chyba zapomniala, że jej pies wyje na balkonie tak ze niesie sie po calym osiedlu, a troszku zimno jest i w ogole. Usmiechnela sie debilnie i zamknela drzwi. Skomlenie sie nasililo i wypuscila go.
A gdyby nie wypuscila? Co robic? Czy jest jakis sposob zeby kogos o polnocy zmusic zeby nie wystawial psa na balkon--za kare, dla zabawy, dla efektow dzwiekowych, no nie wiem dlaczego wlasciwie.

PostNapisane: Śro lis 24, 2004 15:09
przez kameo
Jezeli dzieje sie to w nocy, to na szczescie dla zwierzaka mozna dzwonić do Strazy Miejskiej i na policje-chcą czy nie, musza przyjąć takie zlecenie( jako zaklócanie ciszy nocnej).
Niestety gorzej, jeśli zwierzak jest tak traktowany w dzień :( , wtedy ( za przeproszeniem) mozesz gryznąć właścicieli, ponieważ nikt z tzw. władz nie bedzie interweniował w tej sprawie. Pozostaje wtedy tylko i wylącznie Twoja osobista inicjatywa, tak jak też zrobiłaś.
Mialam podobna sytuację z moimi sąsiadami i na szczęście okazali się reformowalni i teraz już nie męczą swojego psa, ale gdyby byli inni.... ech :cry:

PostNapisane: Śro lis 24, 2004 15:09
przez Katy
Na taką chwilę Straż Miejska, Policja... Przyjadą, nakażą psa wpuścić do mieszkania, spiszą z dowodów i... pojada... :roll: Ale w danej chwili chyba nic lepszego zrobić nie można...
Jeżeli ktoś się nad zwierzęciem znęca - w Warszawie jest specjalny patrol od takich rzeczy - jak działa nie wiem.
Wniosek do prokuratury - umorzony zostanie...
W Polsce nasze prawo jeśli chodzi o zwierzęta... Nie ma prawa... :(

PostNapisane: Śro lis 24, 2004 15:10
przez Yzalbe
8O Ludzie powinni przechodzic testy psychologiczne zanim dostana zwierze 8O

PostNapisane: Śro lis 24, 2004 15:16
przez natia
to prawda, przydalby sie tu lekarz... no nic--czyli od dzis jestem znanym w bloku czlonkiem Towarzystwa Opieki...

PostNapisane: Śro lis 24, 2004 15:20
przez kameo
natia pisze:to prawda, przydalby sie tu lekarz... no nic--czyli od dzis jestem znanym w bloku czlonkiem Towarzystwa Opieki...



:ok:

PostNapisane: Śro lis 24, 2004 15:23
przez tangerine1
Chyba mam w Dąbrowie porządną Straż Miejską. Kiedyś wezwalam ich, do psa, który leżal przy krawężniku i, moim zdanem, byl potrącony przez samochód. Nie reagowal na cmokanie i wolanie, nawet glową nie ruszyl. Panowie Strażnicy szybciutko przyjechali, starali się ustalić czyj to pies i uzgadniali ze swoimi wladzami kto ma go zabrać. Wokol nas zrobilo się male zbiegowisko, pie się zirytowal, wstal i....pognal w siną dal :D Nawet mi nie nawrzucali od glupiej histeryczki, zachowali się naprawdę sympatycznie.
to chyba nie na temat. Wracając do sąsiadów, jeśli sytuacja jest drastyczna-Straż, ale moi sąsiedzi(problem byl identyczny)dali się zreformować sąsiedzkim ostracyzmem.

PostNapisane: Śro lis 24, 2004 15:32
przez natia
hmm, w przypadku naszego bloku ostracyzm jest wykluczony - ja pierwszy raz w zyciu widzialam te kobiete na oczy, a ona mnie. To w sumie dobrze-przy ewentualnej nastepnej interwencji przykleje sobie wąsy czy cos i bede sie podawac za kogos innego, potem wysle starszego kota na szpilkach, a potem mlodszego, ktory powie im, ze jest w ich 'jamniku' na smierc zakochany i cierpi. Moze nie skojarza nas z jednym i tym samym lokalem pietro nizej...

PostNapisane: Śro lis 24, 2004 15:37
przez elzbieta1
Jesli takie traktowanie zwierzecia powtarza sie nagminnie- wystarczy pisemny donos na sasiadow do TOZ ( sama tak kiedys zrobilam i poskutkowalo - przyjechal inspektor z toz-u i objechal tak sasiada, ze mu kapcie pospadaly ). Od tego czasu piesek ma troche lepszy zywot :-).

PostNapisane: Śro lis 24, 2004 15:49
przez tangerine1
Można na ten temat rozmawiać z innymi sąsiadami.Psio-kocia mafia jest naprawdę potężna :lol:

PostNapisane: Śro lis 24, 2004 16:26
przez natia
hmm, chodzi u nas po osiedlu ktos z wielkim pieknym czarnym kotem na smyczy--chyba zagadam... (nasze dziewczyny obserwuja tego na smyczy z wielkim zachwytem i nosami przyklejonymi do szyby)...