Smutne...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lis 22, 2004 15:54 Smutne...

Piękny kot,

http://www.allegro.pl/show_item.php?item=35630256

....1,5 roczny kot.... gdyby jeszcze pisali, ze chcą oddac komuś, kto kocha właśnie tę rasę, ale sprzedawać ??? czy dla pieniędzy, bo "sytuacja życiowa"???smutne....

Nezia

 
Posty: 5238
Od: Śro wrz 22, 2004 23:42
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Pon lis 22, 2004 15:58

Nie rozumiem Cie... jesli mozna sprzedawac w takiej cenie kocieta to czemu nie doroslego kota? Jesli ktos ze wzgledu na jakies osobiste sprawy nie chce/nie moze go dalej miec to go oddaje, a wymagana suma moze byc pewna gwarancja, ze osoba, ktora kota kupi bedzie o niego dbala chocby ze wzgledu na poczyniona inwestycje... Czy gdyby oddawali tego kota za darmo to byloby lepiej?

Pozdrawiam
Ag

Ag

 
Posty: 503
Od: Pon paź 04, 2004 20:33

Post » Pon lis 22, 2004 16:24

Ag pisze:Nie rozumiem Cie... jesli mozna sprzedawac w takiej cenie kocieta to czemu nie doroslego kota? Jesli ktos ze wzgledu na jakies osobiste sprawy nie chce/nie moze go dalej miec to go oddaje, a wymagana suma moze byc pewna gwarancja, ze osoba, ktora kota kupi bedzie o niego dbala chocby ze wzgledu na poczyniona inwestycje... Czy gdyby oddawali tego kota za darmo to byloby lepiej?



Ag, z punktu widzenia kota bardzo smutne...

...patrzę na swojego psiaka, ma dwa lata, jest rozpuszczony do granic możliwości :wink: i myślę, jak bardzo piesek by przeżywał rozstanie z nami, jest ze mną 24 godziny na dobę i widzę, jak bardzo jest szczęśliwy, gdy wracam do domu po (!) wyrzuceniu smieci... jest dla mnie jak dziecko (choć tych mam dużo w domu :wink: ) i nie ma takiej możliwości bym go oddała, tak samo jak nigdy nie oddam żadnego z moich dzieci...

...nie wiem, czy łatwiej, czy lepiej, jednak myślę, że oddając kotka ma się większą szanse na znalezienie mu dobrego domu, bo można przebierać w potencjalnych opiekunach do chwili znalezienia takiego, który spełnia wszystkie nasze wymagania. W momencie sprzedaży już jest trudniej, bo chętnych dużo mniej, a co za tym idzie i możliwość wyboru bardzo ograniczona. No i duże prawdopodobieństwo, że kot zostanie sprzedany z braku klientów osobie, która po prostu zapłaci najwięcej, już bez oglądania się na całą resztę...

...sprzedać można i dużego i małego czy psa czy kota, za kwotę taką jaką się chce uzyskać, ale dla mnie jest to opcja dla hodowców... oni mogą zawsze na podstawie umowy kupna-sprzedaży zabrać złym opiekunom kota czy psa, a tak...nie wiem...

Nezia

 
Posty: 5238
Od: Śro wrz 22, 2004 23:42
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Pon lis 22, 2004 16:32

Ag pisze:Nie rozumiem Cie... jesli mozna sprzedawac w takiej cenie kocieta to czemu nie doroslego kota?



Tutaj może niech się hodowcy wypowiedzą, ale mnie się wydaje że prawie 1000 złotych za dorosłego kastrata to za dużo.

Może się mylę.

A odnośnie moich odczuć - nie sprzedaje się członka rodziny.
Można przeprowadzić staranną adopjcę, jak Maria D z tymi dwoma Nevkami. Można spisać bardzo uważnie umowę adopcyjną.
Obrazek

Ska

 
Posty: 6073
Od: Sob lut 28, 2004 20:40
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów Górny

Post » Pon lis 22, 2004 16:35

Nezia pisze:No i duże prawdopodobieństwo, że kot zostanie sprzedany z braku klientów osobie, która po prostu zapłaci najwięcej, już bez oglądania się na całą resztę...

...sprzedać można i dużego i małego czy psa czy kota, za kwotę taką jaką się chce uzyskać, ale dla mnie jest to opcja dla hodowców... oni mogą zawsze na podstawie umowy kupna-sprzedaży zabrać złym opiekunom kota czy psa, a tak...nie wiem...


Twój tok rozumowania oznaczałby, że hodowcy sprzedają osobie, ktora "da najwięcej". Może i są tacy, ale większość wybiera spośród chętnych nie tylko tych których stać na podaną cenę, ale również tych, którzy rokują zapewnienie dobrych warunków dla stworzenia. I często opuszczają cenę gdy "dobry domek" nie bardzo stać na pełną cenę lub rozkładają płatność na raty.
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38262
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon lis 22, 2004 16:37

Ze to smutne - jasne. A ze nie sprzedaje sie czlonka rodziny - a oddaje sie czlonka rodziny?

Jak ktos nie moze kota zatrzymac - to to jest nieszczescie, zwlaszcza dla kota. A w jakiej formie go odda? Byle nie do schroniska, byle w dobre rece IMVHO.... A metoda szukania tych "dobrych rak" to juz kwestia pogladow pierwszego opiekuna. Moze uwaza, ze tak lepiej? Trudno wyrokowac po samym fakcie istnienia aukcji...

Pozdrawiam
Ag

Ag

 
Posty: 503
Od: Pon paź 04, 2004 20:33

Post » Pon lis 22, 2004 16:41

Dla mnie to też smutne - ja jeśli już bym musiała znaleźć kotu nowy dom to na pewno nie chciałabym jeszcze na nim zarobić! Szukała bym długo aż znajdzie się taki dom w którym niekoniecznie muszą być duże pieniądze ale miłość. Ps: Na forum jest kilka osób które nie stać na zakup rasowego kota a mają swoje i o nie dbają (dachowce) nie znaczy to że ich domy są gorsze!
Obrazek

dasza

 
Posty: 1121
Od: Wto mar 02, 2004 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 22, 2004 17:01

Dla mnie to też smutne - ja jeśli już bym musiała znaleźć kotu nowy dom to na pewno nie chciałabym jeszcze na nim zarobić! Szukała bym długo aż znajdzie się taki dom w którym niekoniecznie muszą być duże pieniądze ale miłość. Ps: Na forum jest kilka osób które nie stać na zakup rasowego kota a mają swoje i o nie dbają (dachowce) nie znaczy to że ich domy są gorsze!
Obrazek

dasza

 
Posty: 1121
Od: Wto mar 02, 2004 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 22, 2004 17:35

dla mnie jest smutnym to, ze kot 1,5 roczny z takich czy innych przyczyn musi zmienic dom...dom do ktorego zdarzyl sie przywiazac i oczywiscie do osob...
Obrazek
Obrazek

ranocchia

 
Posty: 622
Od: Śro wrz 29, 2004 6:49
Lokalizacja: Bolonia

Post » Pon lis 22, 2004 20:29

MariaD pisze:Twój tok rozumowania oznaczałby, że hodowcy sprzedają osobie, ktora "da najwięcej". Może i są tacy, ale większość wybiera spośród chętnych nie tylko tych których stać na podaną cenę, ale również tych, którzy rokują zapewnienie dobrych warunków dla stworzenia. I często opuszczają cenę gdy "dobry domek" nie bardzo stać na pełną cenę lub rozkładają płatność na raty.


Nie, nie chodziło o hodowców, przed nimi chylę czoła, bo to nie jest "dochodowy interes" jak się niektórym wydaje, ale morze miłości połączone z masą pracy . Podziwiam ich szczególnie w momencie oddawania kotów, które pokochali, innym osobom. Dla nich to tak, jakby oddawali do adopcji własne dzieci. Czyż nie???

A tu chyba ludzie przecenili swoje "pokłady miłości", bo czy swoje dziecko oddaliby, gdyby "zmieniła im się sytuacja życiowa" ???

Nezia

 
Posty: 5238
Od: Śro wrz 22, 2004 23:42
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Pon lis 22, 2004 20:58

MariaD pisze:Twój tok rozumowania oznaczałby, że hodowcy sprzedają osobie, ktora "da najwięcej".


MarioD, chodziło mi o tę konkretną aukcję. Bo jeśli nie dostanie ta osoba tyle, ile chce dostać za kota, odda go osobie, która da najwięcej...Była też taka sytuacja z brytyjczykiem( kotem 1,5 rocznym, z rodowodem, płodnym) byli chętni na kota (ludzie uwielbiający brytyjczyki, sprawdzeni przez hodowcę, od którego pochodził kot) ale pan chciał za niego tyle, ile sam za kota dał plus koszty szczepień i inne wydatki. Sprzedawał kota z powodu zmiany sytuacji osobistej...i nie chciał oddać kota hodowcy...

Nezia

 
Posty: 5238
Od: Śro wrz 22, 2004 23:42
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Wto lis 23, 2004 3:14

Dla mnie kazda sytuacja, gdy ktos, z takiego czy innego powodu pozbywa sie zwierzaka - czlonka rodziny z domu ( a zwlaszcza juz doroslego, przyzwyczajonego) jest przerazliwie smutna. A jeszcze jak ktos chce za to kase (nie ma dla mnie znaczenia, czy on jest rasowy i czy w niego "zainwestowal" -choc to slowo tu wyjatkowo nie pasuje) to jest po prostu niemoralne.
W mojej opinii.
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.

Obrazek

jojo

 
Posty: 11799
Od: Pon kwi 26, 2004 19:52
Lokalizacja: Katowice




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kuba93l i 254 gości