Z góry przepraszam za dublowanie tematu, wiem, że lamblie były juz nie raz "wałkowane" na forum, ale ja po przestudiowaniu wszystkich wątków, mam nadal wątpliwości.
Mój Kitek od 3 tygodni ma biegunkę, Smecta pomaga chwilowo, potem biegunka wraca. W zeszłym miesiącu miał robione pełne badanie kału (na lamblie też) i wszystkie wyniki były negatywne (ale wiem, że lamblie często nie "wychodzą" w badaniach). Również w zeszłym miesiącu oba moje koty były odrobaczane Zipyranem Plus (Puma miała tasiemca, natomiast z Kitka nic nie wylazło). Jednak w tym samym czasie zaczął się intensywnie lizać po tyłku i ogonie, stał się rozdrażniony i równocześnie trochę apatyczny. Apetytu nie stracił, bawi się, biega, ale widać, że coś jest nie tak. Potem pojawiły się biegunki.
W związku z tym mam pytanie: co robić, gdy badanie kału znowu nie wykaże robaków ani pierwotniaków? Nie stać mnie w tej chwili na kilkakrotne powtarzanie badańa ani na robienie innych, bardziej kosztownych. Nie chcę zrobić kotom krzywdy, ale straciłam pracę i jestem w depresji finansowej. Czy mogę podawać lek na lamblie "w ciemno"? Czy na kokcydia? Czy kokcydia "wychodzą" w takim pełnym badaniu z opcją badania pod kątem pierwotniaków?
Będę baaardzo wdzięczna za wszelką pomoc.