Pęcherzyk powinien byc juz zaleczony ( mam zrobić w tym tyg. badanie kontrolne ), była kuracja antybiotykami i innymi cudami, zastrzyki, tabletki, karma jednym słowem pełny serwis. Tymczasem Harry w obecnosci gości zsikał się na dywanik na samym środeczku pokoju.
Nie wiem już co z tym kotem?
Jest leczony, dopieszczony, ma żwirek, który mu sie podoba, drugą kuwetę, i przynajmniej raz w tyg. musi nas olać.
Dopiero co przestałam się zamartwiać Hercią a tu znów Harry.
Sika przy nas, prawie wyłącznie w naszym pokoju, najczęściej na łóżko i zwiewa. Wie doskonale, że tego nie akceptujemy ale to go nie powstrzymuje.
Jest kochanym przeuroczym kocurkiem, wybawionym, wypieszczonym i rozpieszczonym, nawet nie mam siły sie na niego gniewać. Ale nie mam już siły prać i sprzątać. Najbardziej jednak martwię się, że to nie minie tak łatwo.
Albo ma ciagle problemy z pęcherzem, albo jakiś inny powód. Tylko jaki?