Muszę się wygadać bo nie mam gdzie to jest jakiś koszmar z tym lekarzem, do jakiego stanu doprowadził naszą nescę.Ja się nie znam na leczeniu kota, ale widze że coś się dzieje niedobrego.On od początku olewał wszystko.Traktował tą chorobę jako coś typowego.Mały zastrzyczek antybiotyk i to wszystko.Ja się go pytam co z odrobaczeniem to on mówi nie teraz pózniej.Jak Nesca żygnęła glistami to on natychmiast jej dał odrobaczenie.Zyała pózniej dwa dni.Nic nie je nie pije to ja się pytam co robić co dawać czy na siłę czy sama dojdzie do siebie a on że tak bo musi to sama zwalczyć.Pytam się czy się nie odwodni a on jej sprawdził sierść i powiedział że jest dobrze.Dziś to była ledwo żywa to znów pojechałam na zatrzyk a on powiedział że już jest odwodniona i dał jej kroplówę i witaminy i krople do oczu Floxal antybiotyk działa przez 48 godz. więc dostanie jutro.
Powiedział że 80% kotów przeżyje tego wirusa a reszta nie.Czy on coś sugerował?
Aha, Kasia nie pisz, że taka była zdrowiutka jak ją oddawałaś, bo ten wirus się jej trzymał i te glisty też. Nie była zgodnie z kalendarzem odrobaczana, tylko tak jak mówiłaś raz dzień przed oddaniem.
Znając Twoją sytuację i ilośc kotów które przewijają się przez
twój dom tylko w jeden sposób mogła się nabawić tego wirusa - od innego kota. A to potwierdziłam u dwóch lekarzy.
I dlatego biedaczka na trzeci dzień dopadło.
Mam nadzieję że wyjdzie z tego!