Moja dwunoga juz mnie załatwiła...
Chociaz jestem powaznym facetem (mam ponad 8 miesięcy!!!) Najpierw w domu było trochę gadania o jakimś ryzianiu, a potem tak dziwnie na mnie patrzyli...
Postanowiłem to puszczac mimo uszu, no bo co w końcu mieli by mi wyryziać? Ale jednego dnia, jakis miesiąc temu, poczułem, że cos tu nie gra, bo dwunoga nie dała mi jeść! Rozumiecie?!! Zabrała mi chrupki i wcale nie otwierała takiej fajnej puszki, w której mieszkają saszetki z pyyyyysznym mięskiem. Rano to samo, chociaż przybiegłem do niej żeby sie poprzytulać, znowu zero jedzenia.
No, podła baba, myslę sobie i czuje przez skórę, że coś się święci... Jak mnie pakowała do transporterka, to bardzo się broniłem i wrzeszczałem. Chociaz normalnie to wchodzę bez problemu (bo zazwyczaj jeździmy do takich państwa, którzy mi dają różne pyszności)
W samochodzie też się darłem i próbowałem się wydostać przez kratke - ale udało mi sie tylko łapkę wystawić... Dojechaliśmy do jakiegoś Dziwnego Miejsca, gdzie był jakiś przerazający osobnik zwany weterynarzem... Wiecie, co ten potwór zrobił?!!! Włozył mi termometr ... pod ogon
!!! W życiu mnie nikt tak nie upokorzył... I jeszcze zaczął coś gadać, że mam jajka jak malinki
Malinki to straganie, a nie u mnie! A potem zaczął się cyrk. Dwunoga trzymała mnie na rękach, a potwór wyciągnął strzykawę i ruuuu mi w doopę... I następną... No to ja w nogi... Dwunoga wywlokła mnie spod biurka, a potem sama zaczęła robić cyrk, bo taka była zdenerwowana. Jakby to jej mieli coś wyciachać, co najmniej...
Najpierw sie zrobiła biała, a potem się poryczała. Chyba mnie trochę lubi, bo by tak nie histeryzowała? A potem nie pamietam. Obudziłem się w domu, na poduszce i przykryty kocykiem. Pod ogonem miałem łyse miejsce i mnie szczypało i plecy też mnie szczypały. Dwunoga coś gada o mikrochipie, co to jest? Czy ktoś może mi wytłumaczyć, co to wszystko miało znaczyć? wasz Devon