dzisiaj rano jak szlam do pracy zobaczylam malutko sikorke na chodniku, ktora przycupnela nieruchomo. podeszlam blizej, poglaskalam,a ona nic . wygladala normalnie tylko dziubek miala cay czas otwarty. pomyslalam ze moze jest chora wiec ja wzielam ze soba. podnioslam i przxytulailam do swetra a malenstwo zupelnie nie oponowalo. wnioslam do pracy i postanowilam schowac ja do kartonu po papierze ksero i poszukac jakiejs najblizszej lecznicy. nagle zauwazylam ze zaczyna sie normalnie ruszac i dziobej zamknela! zajrzalam do pudelka a maluszek wyfrunal - latalam za nia po calym biurze, w koncu uciekla przez okno
biedactwo moze cos jej chwilowo w gardziolku utknelo...