stary człowiek i kot - już sobie nie radzę- kot zamknięty

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw paź 07, 2004 14:17

Nie wiem, na ile Twoi dziadkowie są samodzielni - ale być może praktyczniejsze okazałoby się zamontowanie nowego zamka, który trudno byłoby otworzyć...
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Czw paź 07, 2004 14:32

Bonkreta pisze:Nie wiem, na ile Twoi dziadkowie są samodzielni - ale być może praktyczniejsze okazałoby się zamontowanie nowego zamka, który trudno byłoby otworzyć...


Znaczy na drzwiach wyjściowych? nie mogę dziadkowi uniemożliwić łażenia po ogródku- a babcia i tak wydziwia, że tyle hałasu o kota.
A klucz od mojego pokoju zabrałam ze sobą, żeby mi jej "z litości" nie wypuścili.

Bo oni do diabła uważają że kocie by było lepiej na ogródku niż w zamkniętym pokoju i ja teraz jestem według dziadków dręczycielka zwierząt nieledwie. Boże, mieszkanie z kimś urodzonym na wsi to koszmar dla kogoś o moich poglądach. Różnica światopoglądu porażająca, możliwości porozumienia - wytłumaczenia nikłe. Szans na własne mieszkanie brak.
:evil:

lecę do domu pocieszyć Komcię.
Obrazek

Kai

 
Posty: 2279
Od: Sob sie 14, 2004 8:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 07, 2004 17:17

Ja mam czasem rozne dziwne pomysly - ale taki jeden mi sie nasuwa:
podstawienie kogos kto kotke przejmie widziac ja na dworze.
Nastepnie kilka dni rozpaczania, szukania kota po nocy (niebezpieczna sprawa w dzisiejszych czasach), potem mozna kotke "znalezc" ale np. moze okazac sie chora lub np. trzeba bedzie pokryc koszty leczenia ktore poniosl jej "znalazca" - cos tam mozna wymyslic - np, zatrucie trutka etc.
Przydalbysie do tego jeszcze znajomy wet ;)

Moze taka nauczka bylaby skuteczna dla dziadkow?
Bo gadaniem pewnie nic nie osiagniesz.
Ale stres i obawa - chocby o Ciebie lazaca po nocach po osidlu - moze zrobia swoje?

Blue

 
Posty: 23498
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt paź 08, 2004 18:41

Blue pisze:Ja mam czasem rozne dziwne pomysly - ale taki jeden mi sie nasuwa:
podstawienie kogos kto kotke przejmie widziac ja na dworze.
Nastepnie kilka dni rozpaczania, szukania kota po nocy (niebezpieczna sprawa w dzisiejszych czasach), potem mozna kotke "znalezc" ale np. moze okazac sie chora lub np. trzeba bedzie pokryc koszty leczenia ktore poniosl jej "znalazca" - cos tam mozna wymyslic - np, zatrucie trutka etc.
Przydalbysie do tego jeszcze znajomy wet ;)

Moze taka nauczka bylaby skuteczna dla dziadkow?
Bo gadaniem pewnie nic nie osiagniesz.
Ale stres i obawa - chocby o Ciebie lazaca po nocach po osidlu - moze zrobia swoje?


Pomysł jest więcej niż interesujący :twisted:

Ale boję się że jak zapamięta to też najwyżej na miesiąc-dwa , więc chyba pozostanę przy zamykaniu.
chociaż nie mogę przestać analizować tego planu- tylko nie bardzo by miał kto kotkę zaopiekować- a zresztą i tak najpierw sterylka- ale pomyślę pomyślę.

Kicia w ramach bojkotowania zamknięcia nalała obok kuwetki. ech
Obrazek

Kai

 
Posty: 2279
Od: Sob sie 14, 2004 8:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 08, 2004 18:53

Kai pisze:Ale boję się że jak zapamięta to też najwyżej na miesiąc-dwa , więc chyba pozostanę przy zamykaniu.


Jesli Twoj dziadek nie cierpi na jakies problemy z pamiecia - to mysle ze na dluzej.
Bo moze pamiec o tymco bylo z kotka minie - ale strach o Ciebie - jesli odpowiedno sie to rozegra - na pewno na dlugo pozostanie :twisted:

tylko nie bardzo by miał kto kotkę zaopiekować- a zresztą i tak najpierw sterylka- ale pomyślę pomyślę.


Coz - jesli chodzi o samo przechowanie kotki ze 2-3 dni oraz urobienie jaj na "kotke po przejsciach" - to moge to wziac na siebie :)
Pod warunkiem ze jest szczepiona i zdrowa.
Ale to na wypadek gdyby byla taka koniecznosc ;)

Blue

 
Posty: 23498
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt paź 08, 2004 19:16

Pomysl Blue mi sie podoba :twisted: Do rozwazenia he he :twisted:
Ale tak w ogole- czasem ludziom nam bliskim odbija, wiedza lepiej, upieraja sie- znam to bardzo dobrze :( Moi rodzice wkurzaja sie strasznie, ze lecze mojego nerkowca- Lunka, ze nie ucze sie 8O albo wrecz- ze nie odpoczywam 8O Tylko ze doszlo do tego, ze wymislili sobie po rodzinnej naradzie w sprawie mojego obledu :? ze kota trzebaby uspic w ramach "zrobienia z tym wreszcie porzadku" Efekt? Kot nie zostaje sam nawet na 15 minut, ja i moja wspollokatorka wymieniamy sie, kiedy trzeba, sciagamy jakas nianke do kota...O wyjsciu na kawe czy do kina nie ma mowy. To w ramach zapewnienia mi "odpoczynku" No i kasy mi nie daja :evil:
Zdenerwowalam sie i rozpisalam ale normalnie no...noz mi sie w kieszeni otwiera :?
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Pt paź 08, 2004 19:32

nan pisze: Ale tak w ogole- czasem ludziom nam bliskim odbija, wiedza lepiej, upieraja sie- znam to bardzo dobrze :( Moi rodzice wkurzaja sie strasznie, ze lecze mojego nerkowca- Lunka, ze nie ucze sie 8O albo wrecz- ze nie odpoczywam 8O Tylko ze doszlo do tego, ze wymislili sobie po rodzinnej naradzie w sprawie mojego obledu :? ze kota trzebaby uspic w ramach "zrobienia z tym wreszcie porzadku" Efekt? Kot nie zostaje sam nawet na 15 minut, ja i moja wspollokatorka wymieniamy sie, kiedy trzeba, sciagamy jakas nianke do kota...O wyjsciu na kawe czy do kina nie ma mowy. To w ramach zapewnienia mi "odpoczynku" No i kasy mi nie daja :evil:
Zdenerwowalam sie i rozpisalam ale normalnie no...noz mi sie w kieszeni otwiera :?


Biedactwo- to już naprawdę kryzys. Bardzo współczuję, domyślam się co przeżywasz.

Blue: dziadek ma specyficzne problemy z pamięcią- jak on coś źle zrobił to po pięciu minutach "nie pamięta", jak ktoś inny to miesiącami wypomina. To nie jest zbyt miły człowiek niestety. I chyba nie martwił by się że ja szukam i oczy wypłakuję. jak musieliśmy uspić sunię to nawet okiem nie mrugnął. Tylko babcia po takiej mojej akcji lepeij by mi kota pilnowała...
A ten pomysł- żeby zadziałał- to chyba właśnie dziadek powinien wypuścic kotkę- jak ja wypuszczę to będzie że to moja wina to i mój problem. nie wiadomo kiedy dziadek znów to zrobi- może jej nie wypuszczać przez cały tydzień lub dłużej- nie mogę miec cały czas kogoś czekającego na przzechwycenie, więc to będze dość trudne. A nie odważe się ryzykować że ją wypuści nie wiadomo i wierzyć że potam ją znajdę.
A stałe czujki chyba nie wchodzą w grę

Ale pomysł dał mi coś jeszcze- z kotą w sweterku obejdę sąsiadów z okolicznych ogródków , sklepikarzy itd- w końcu mnie znają- i powiem , że jeśli ją zobaczą na dworzu to zawsze przynosić do mojego domu - Komcia przez ten ogonek (patrz zdjęcia) jest dość charakterystyczna.
To już jakaś profilaktyka.
Obrazek

Kai

 
Posty: 2279
Od: Sob sie 14, 2004 8:34
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aga909, Google [Bot], indianeczka, magnificent tree, RichardSpoon, Zeeni i 530 gości