Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Bonkreta pisze:Nie wiem, na ile Twoi dziadkowie są samodzielni - ale być może praktyczniejsze okazałoby się zamontowanie nowego zamka, który trudno byłoby otworzyć...
Blue pisze:Ja mam czasem rozne dziwne pomysly - ale taki jeden mi sie nasuwa:
podstawienie kogos kto kotke przejmie widziac ja na dworze.
Nastepnie kilka dni rozpaczania, szukania kota po nocy (niebezpieczna sprawa w dzisiejszych czasach), potem mozna kotke "znalezc" ale np. moze okazac sie chora lub np. trzeba bedzie pokryc koszty leczenia ktore poniosl jej "znalazca" - cos tam mozna wymyslic - np, zatrucie trutka etc.
Przydalbysie do tego jeszcze znajomy wet
Moze taka nauczka bylaby skuteczna dla dziadkow?
Bo gadaniem pewnie nic nie osiagniesz.
Ale stres i obawa - chocby o Ciebie lazaca po nocach po osidlu - moze zrobia swoje?
Kai pisze:Ale boję się że jak zapamięta to też najwyżej na miesiąc-dwa , więc chyba pozostanę przy zamykaniu.
tylko nie bardzo by miał kto kotkę zaopiekować- a zresztą i tak najpierw sterylka- ale pomyślę pomyślę.
nan pisze: Ale tak w ogole- czasem ludziom nam bliskim odbija, wiedza lepiej, upieraja sie- znam to bardzo dobrze Moi rodzice wkurzaja sie strasznie, ze lecze mojego nerkowca- Lunka, ze nie ucze sie albo wrecz- ze nie odpoczywam Tylko ze doszlo do tego, ze wymislili sobie po rodzinnej naradzie w sprawie mojego obledu ze kota trzebaby uspic w ramach "zrobienia z tym wreszcie porzadku" Efekt? Kot nie zostaje sam nawet na 15 minut, ja i moja wspollokatorka wymieniamy sie, kiedy trzeba, sciagamy jakas nianke do kota...O wyjsciu na kawe czy do kina nie ma mowy. To w ramach zapewnienia mi "odpoczynku" No i kasy mi nie daja
Zdenerwowalam sie i rozpisalam ale normalnie no...noz mi sie w kieszeni otwiera
Użytkownicy przeglądający ten dział: aga909, Google [Bot], indianeczka, magnificent tree, RichardSpoon, Zeeni i 530 gości