kotek nie zyje -możliwe a nawet na pewno na skutek obrażeń ale również dlatego że nikt w lecznicy się nim nie chciał zająć bez dostania 400 zł
sprawę znam bo chłopak który zawiózł kotka do lecznicy jest znajomym mojej koleżanki z pracy, która mi całą sprawę zrelacjonowała
podała mu również telefon do mnie, tak na szybko, żeby zadzwonił ale niestety wtedy miałam wyłączony tel. w pracy
dowiedziałam się wieczorem, że kotek był w ciężkim stanie bardzo, został zawiezony do lecznicy (ciekawe której swoją drogą ale tego się dopiero dowiem) gdzie powiedziano że nikt się nim nie zajmie jak nie dostanie 400 zł,
prawdopodobnie pieniądze znalazły się, nie od ręki ale jak widać tak skoro dzwoniłaś i się dowiedziałaś że były ale bez nich jak widać nikt się nim specjalnie nie zajął